Witajcie! :)
Wielkimi krokami zbliża się koniec wakacji (dla uczniów), a pogoda chyba nie dopisuje w pełni. Przynajmniej u mnie jest pochmurno. Na szczęście mam jeszcze miesiąc odpoczynku, więc może zdążę się nacieszyć słońcem na zewnątrz, a nie w ciasnych salach wykładowych :) A wiadomo, że gdy chodzi o relaks - dobrze zabrać ze sobą książkę. Może zaciekawi Was "Profesjonalny zwierzołak" napisany przez Andrieja Bielanina i Galinę Czernaję.
"Ona, rekin ludojad w oceanie męskiego szowinizmu. Z aparycją rozpalającą nawet zombiaki i wdziękiem, od którego iskrzą cyborgi. Tylko że po kolokwium z kulturoznawstwa dziabnął ją wilkołak.
On, superheros, działa na niewiasty z siłą bomby atomowej. Niestety mało komunikatywny, rozprawiać z nim o miłości to jak całować się z parowozem.
Jest jeszcze Ktoś, Agent 013, kot ze słabością do intelektualnej dominacji, który chodzenie w butach uważa za pretensjonalne.
Ta historia nie wywołała mrówek na plecach - one też zemdlałby z wrażenia."
Taki oto opis możemy przeczytać na okładce książki. Właśnie to zachęciło mojego brata do zakupu tego tej pozycji. Przez jego zachętę przeczytałam tą historię.
Alina Safina wraca zdenerwowana po kolokwium z kulturoznawstwa. Wie, że oblała, a do tego nawymyślała profesorowi, więc jej szansę na poprawę oceny są znikome. Kiedy wydaje jej się, że jest w fatalnej sytuacji, okazuje się, że może być gorzej. Napada na nią dziki zwierz, jak się okazuje wilkołak. Uratowana z opresji przez dwóch agentów - przystojnego Aleksa oraz dumnego Kota. Dosłownie KOTA. Mówiącego profesora, dokładniej rzecz biorąc. Sprawa oczywiście nie mogła zakończyć się w 100% pozytywnie, bo o czym miałaby być książka? Zanim wilkołak został poskromiony przez dzielnych agentów, zdążył zranić Alinę. Dziewczyna w ciągu miesiące stanie się potworem. Jest przerażona, chociaż początkowo kryje wszystko pod maską rozbawienia.
Aby uratować Alinę przed transformacją, potrzebna jest specjalna surowica. W jej skład ma wchodzić krew bądź inna wydzielina pochodząca od potworów. Dziewczyna dołącza do Aleksa i Agenta 013 na czas zbierania niezbędnych materiałów. Trzeba przyznać, że więcej im przeszkadza i denerwuje niż pomaga, jednakże wkrótce obaj zaczynają pałać do niej sympatią, oczywiście skrzętnie ukrywaną. Z każdą kolejną misją Alina powinna zdobywać doświadczenie i stawać się pomocna, jednakże ona wciąż tylko narzeka, drażni się z profesorem i Aleksem oraz naiwnie wystawia na niebezpieczeństwo. Chociaż trzeba przyznać jej jedno - dzięki niej wilkołak terroryzujący całą wieś nawrócił się na wegetarianizm i pojechał odpoczywać w ciepłe kraje. Na ich drodze, oprócz wspomnianego wilkołaka, stają latające głowy, angyak (wredne niemowlę), wampiry wraz ze złym czarownikiem oraz duch. Dni lecą na walce z potworami oraz odpoczynku po misjach, czas nieubłaganie leci, zaczyna go brakować Alinie. Co prawda kocie oczy zapewniają jej lepszą widoczność w ciemnościach, ale czy ona aby na pewno chce przejść całą przemianę?
Historia opowiadana jest przez Alinę. Dziewczyna jest wygadana i marudna, broni swoich opinii, nawet jeśli nie ma racji. Prowadzi narrację w sposób zabawny, wciskając swoje własne powiedzonka, ironiczne teksty. Cała książka jest jedną wielką zabawą. Nie ma być poważna, podniosła ani czarować językiem. Jest lekka, przyjemna. Chociaż spodziewałam się, iż rozbawi mnie bardziej, nie uważam, że zmarnowałam czas czy że się bardzo zawiodłam. Głównie dzięki fantazji głównej bohaterki, która jest prostą dziewczyną, mówiącą co jej ślina na język przyniesie, uwielbiającą być w centrum uwagi. Ogólnie mówiąc jest to książka dobra do czytania po ciężkiej sesji, męczącym dniu. Nie wymaga zagłębiania się w wątki psychologiczne, ciężką akcję. Jest w miarę zabawna, napisana przystępnym, prostym językiem. Czy polecam? Na pewno przeżyjecie, jeśli jej nie przeczytacie. Jak po nią sięgniecie, powinna Wam zlecieć szybko i przyjemnie. Nie jest z gatunku tych, które zostają w głowie na dłużej, które się przeżywa. Ma bawić i odprężać :)
Zapraszam Was na mojego facebooka: Licencja Na Czytanie :)
Hej, hej! Nominowałam Cię do L. B. A.
OdpowiedzUsuńSzczegóły:
http://readwithnefmi.blogspot.com/2013/08/nominacja-do-l-b-a.html
Dość obszernie zrecenzowałaś tę książkę, więc od razu moja chęć na poznanie tej historii rośnie. Jeśli jest lekka i przyjemna, nie zostaje w głowie na długo to chyba dobrze, bo tak zwanych "kaców po ksiązkowych" mam juz dość. Widać fajna na (moją) końcówkę wakacji, ale niestety nigdy jej nie widziałam, a jakoś w tydzień jej chyba nie dorwę :c Nie mniej jednak nie można czytać cały czas poważnych książek, a zabawa (zwłaszcza ta papierowa) nigdy nikomu nie zaszkodziła, więc jestem jak najbardziej na tak.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Świetnie ujęte :) Takie książki są potrzebne moim zdaniem :) Jeżeli po nia sięgniesz, daj znać jakie były Twoje odczucia :)
UsuńPozdrawiam :)