"O tym, który raz już umarł to sensacyjna historia z elementami grozy, spisana w formie wspomnień księdza spowiednika. Seryjny morderca w każdy piątek atakuje kobiety, a jego tropem podąża policjant odpowiedzialny za skomplikowane śledztwo. Prowadzący dochodzenie sam ma wiele na sumieniu, a dla awansu jest w stanie dokonać rzeczy makabrycznych."
Kilka miesięcy temu
miałam przyjemność zapoznać się z debiutem Dawida Waszaka,
książką „Narodziny zła” [recenzja]. Uznałam wtedy, iż jest to młody
autor, na którego warto zwrócić uwagę. Dlatego też bez wahania
zgodziłam się zrecenzować jego nową pozycję, „O tym, który
raz już umarł”.
Marcin jest
księdzem, który pomaga przejść przez trudy życia Grzegorzowi.
Chłopak jest dręczony przez swoich rówieśników z powodu wyglądu,
czuje się osamotniony i odrzucony. Nie brakuje mu traumatycznych
przeżyć, które często odzwierciedlają się w jego snach oraz
czynach, ponieważ sam ma wiele na sumieniu. Jedno z jego marzeń
spełnia się i zostaje policjantem. Musi złapać seryjnego
mordercę, który uśmierca młode kobiety. Grzegorz szuka wsparcia w
księdzu, ponieważ sprawa zaczyna go przerastać.
Tym co wyróżnia
autora, jest styl w jakim prowadzi narrację. Narrator jest
uczestnikiem wydarzeń i opowiada je, zwracając się bezpośrednio
do czytelnika. Nawiązuje w ten sposób relację, która mnie
osobiście wciągnęła, sprawiła iż poczułam się bliższa
bohaterom, tak jakbym słuchała spowiedzi narratora, siedziała z
nim w jednym pokoju. Dawid Waszak ma również lekkie pióro,
ponieważ powieść jest napisana w formie płynnego,
lekkiego monologu, bardzo prostego w odbiorze. Przed lekturą całej
książki zapoznałam się z krótkim fragmentem „O tym, który raz
już umarł” i trochę obawiałam się wulgaryzmów używanych
przez autora. Okazało się jednak, że – chociaż występują
licznie – nie raziły mnie aż tak po oczach, wpasowały się w
fabułę i kontekst wypowiedzi.
Podczas lektury
miałam w głowie dwóch potencjalnych sprawców, jednak co do
żadnego nie miałam tak naprawdę pewności. Autor potrafił mnie
momentami skutecznie zmylić, co oczywiście zaliczam na plus. Samo
zakończenie zaskoczyło mnie, było to coś czego nie przewidziałam.
„O tym, który raz już umarł” jest krótką historią, ale
skupia się na przeszłości Grzegorza, a także jego teraźniejszości
i tropieniu mordercy, chociaż akurat wątek dochodzenia jest mniej
rozbudowany, ważniejsza jest historia głównego bohatera, to co
dzieje się w jego głowie.
Chciałabym zwrócić
jeszcze uwagę na prostą okładkę, która jednak skutecznie
przyciąga wzrok. Czerwona czcionka na ciemnym tle zwraca uwagę i
wyróżnia się, jednak to obraz najbardziej intryguje. Świetne
wykonanie, idealnie pasujące do książki.
Powieść Dawida
Waszaka być może nie stanie się bestsellerem, nie jest też
zapewne dziełem wybitnym. Autorowi udało się jednak po raz drugi
mnie zaciekawić, nawet bardziej niż w przypadku poprzedniego
tytułu. Widać, że się rozwija, ma pomysł na siebie i swoje
utwory. Utwierdził mnie w przekonaniu, że posiada talent i warto
śledzić jego poczynania na polskim rynku literackim. Ciekawa jestem
czym następnym razem postara się nas zaskoczyć.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi, Dawidowi Waszakowi.
Recenzja bierze udział w akcji "Polacy nie gęsi i swoich autorów mają".
Haha, dzisiaj też opublikowałem recenzję tej książki! Piona! :D
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora i z chęcią to zmienię. Widać, że warto.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie jest to typ książki, który lubię i z którym mam często do czynienia, ale... przedstawiłaś tę powieść jakoś tak... w przystępny sposób i dość zachęcający, bym zaciekawiła się autorem. Trochę przeraża mnie, iż to nasz rodak, ponieważ kiedyś doznałam strasznego rozczarowania z prozą polaków, no ale... trzeba dawać szansę młodym pisarzom. :) Zastanowię się nad tym tytułem. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
To nie mój typ :))
OdpowiedzUsuńKsiążka nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie tytuł.....
OdpowiedzUsuńzaciekawiłaś mnie, choć nie czuję się do końca przekonana.
Chyba zdecydowanie nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńMnie niestety nie podobała się aż tak bardzo - fakt, duży plus przyznaję autorowi za to, że zwodził mnie do końca, ale jak dla mnie książka jest za cienka i zbyt wiele wątków zostało w niej poruszonych i nie do końca utrzymanych. A szkoda, bo ktoś z takim darem intrygowania mógłby pewnie pisać i dłuższe teksty..
OdpowiedzUsuń