"Życie Jacoba nie zapowiadała się ekscytująco. Pogodził się z myślą, że nigdy nie zostanie odkrywcą i nigdy nie będzie miał wielu przyjaciół. Ważne miejsce w jego życiu zajmował dziadek. To on najbardziej mu imponował i to on opowiadał mu najlepsze historie na dobranoc o pogodnym sierocińcu na walijskiej wysepce, ukrytym przed złem, wojną i potworami... Aż pewnego dnia dziadek Portman umarł w niejasnych okolicznościach. I wtedy wszystko się zaczęło...
Jacob wyrusza na odciętą od świata wyspę, by zgłębić jej tajemnice. Czy zmierzy się z potworami ze swoich snów? Czy osobliwe dzieci ze starych fotografii naprawdę istniały? Co jest bajką, a co prawdą? Co jest faktem, a co urojeniem?"
„Osobliwy dom pani
Peregrine” Ransoma Riggsa rzucił mi się w oczy podczas
przeglądania oferty wydawnictwa Media Rodzina. Zachęcona opisem, a
także faktem, że w przyszłym roku wychodzi film nakręcony na
podstawie właśnie tej książki, postanowiłam przeczytać powieść
Riggsa. Czy dostałam to, czego oczekiwałam? Od razu Wam powiem, że
nie. Nie oznacza to jednak, że książka mi się nie podobała.
Szesnastoletni Jacob
kocha i podziwia swojego dziadka, jak nikogo innego na świecie. Gdy
mężczyzna umiera w dziwnych okolicznościach, a jego śmierć
musiała być bolesna, chłopak zaczyna mieć koszmary. Wszyscy
wmawiają mu, że zwariował, jednak on postanawia wreszcie odkryć
wszystkie tajemnice zmarłego dziadka. Najlepszym sposobem na to,
będzie podróż do miejsca jego dzieciństwa – sierocińca na
małej wysepce. Nic nie jest takie, jakim się wydaje, a Jacob
zaczyna się zastanawiać czy naprawdę nie oszalał. Do czasu, gdy
poznaje osobliwe dzieci i przeszłość ukochanego dziadka.
Spodziewałam się
trzymającego w napięciu thrillera, tymczasem to napięcie pojawiło
się może tylko przelotnie. Teoretycznie miałam odczuwać również
strach, ale bardziej zastanawiałam się nad skrystalizowaniem sobie
w głowie wyglądu potwora na podstawie opisów (3 metrowe macki
wystające z buzi, które pomagają dziwnemu monstrum przy
bieganiu?). Pod tym względem, książka nijak ma się do opisów
oraz moich oczekiwań. Otrzymałam coś całkiem innego, ale na
szczęście ciekawego.
Spokojne miejsce na
wyspie, bezpieczne i pełne radości. Osobliwe dzieci z przeróżnymi
zdolnościami, trzymające się razem i odnajdujące uciechę w
zwykłych codziennych zajęciach i zabawach. To właśnie ten obraz
pełnej sielanki i pogody mnie urzekł, zwłaszcza że pod swoją
pozytywną otoczką, posiadał drugą warstwę, pełną tajemnic i
skrywającego się niebezpieczeństwa. Okazało się też, że
odmienność wcale nie czyni nikogo gorszym, nie sprawia też, że ta
osoba nie ma uczuć. Osobliwość jest czasem ekscentryczna,
intrygująca, ale też niegroźna.
Drugim aspektem,
który podobał mi się w książce, są relacje między bohaterami.
Może na linii syn – rodzice nie przebiegało to idealnie, ale już
uczucie wnuczka do dziadka było pełne podziwu i miłości, nawet
jeżeli chłopak nie zawsze to okazywał i chciał się do tego
przyznawać. Dzieci w sierocińcu również były sobie bliskie,
znały się jak łyse konie, a także lubiły swoją opiekunkę,
panią Peregrine. Chociaż oczywiście czasem – jak to dzieci –
musieli sobie ponarzekać na nią. Jednak nie zawahaliby się, żeby
wskoczyć za drugim w ogień i pomóc. Bardzo szybko również
przyjęli do swojego grona Jacoba, stali się przyjaciółmi nie
tylko od zabaw.
Dzięki prostemu
stylowi autora, książkę czytało się naprawdę lekko i
przyjemnie. Co prawda nie odczuwałam napięcia czy stresu, a
bardziej ciekawość i chęć przygody. Kartki szybko się
przekręcały, bo polubiłam bohaterów oraz przedstawianą historię.
Ostatnio w moje ręce
trafiają powieści, których wydanie aż błaga o to, żeby o nim
wspomnieć. „Osobliwy dom pani Peregrine” wygląda rewelacyjnie.
Okładka intryguje i przykuwa uwagę, zaś fotografie znajdujące się
we wnętrzu książki, dodają jej klimatu i w pewien sposób
przybliżają bohaterów. Często zatrzymywałam się przy nich na
dłużej, aby przyjrzeć się dokładniej.
Jak wspominałam
wcześniej, spodziewałam się czegoś innego po „Osobliwym domu
pani Peregrine”. Bardziej emocjonującego, z dreszczykiem, tak że
bałabym się ją czytać wieczorem. Dostałam coś odbiegającego
jednak od thrillera. Gdybym nie oczekiwała napięcia, to pewnie nie
miałabym książce nic do zarzucenia. Spędziłam z nią przyjemnie
czas, z fascynującymi postaciami, tajemnicami i ciekawą przygodą.
Dużo słyszałem o tej książce, ale niestety nie miałem jeszcze szansy jej przeczytania. Okładka moim zdaniem jest cudowna i bardzo chciałbym przeczytać tę książkę. Dzięki twojej recenzji już wiem, żeby nie spodziewać się zbyt wiele z horroru :D
OdpowiedzUsuńHmm...chyba jednak ją sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńRównież książką zainteresowałam się bardziej gdy usłyszałam o ekranizacji, aczkolwiek jakoś specjalnie jej nie szukałam, głównie dlatego, że nie przepadam za thrillerami. :) Niemniej, skoro ta powieść aż takim typowym thrillerem nie jest... Powiem ci, że mnie przekonałaś. Bardzo, bardzo! Postaram się uwzględnić ten tytuł w mojej letniej liście zakupów :) Nie ukrywam, że jestem strasznie ciekawa co mnie spotka po otwarciu tej książki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sherry
Mogłabym spróbować ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce. Jeszcze się nad nią zastanowię :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę. Ta książka jest na mojej liście "do przeczytania" już od zimy (wtedy sie o niej dowiedziałam) i wciąż na nią poluję, jednak mam problem w zdobyciu ;) a te dokładniejsze zdjęcia wnętrza, które tutaj wrzuciłaś tylko zaostrzyły mój apetyt ;)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nic o tej książce. temat wydaje się ciekawy...no ale jeszcze zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś naprawdę bardzo wiele pozytywnych komentarzy dotyczących tej książki, jednak sama nie miałam okazji jej przeczytać, a szkoda, bo wydaje się być bardzo interesująca :)
OdpowiedzUsuń