sierpnia 17, 2014

92. "Morze spokoju" Katja Millay

"Na tym świecie nie ma magii, a cuda się nie zdarzają. NASTYA przekonała się o tym dwa i pół roku temu. Jedno wydarzenie przekreśliło wszystkie jej plany. NA ZAWSZE.

JOSH nie ma tajemnic. Wszyscy jego bliscy nie żyją, a przyjaciele... Kiedy Twoja obecność przypomina innym, jak kruche jest życie, ludzie wolą trzymać się na dystans.

DWOJE MŁODYCH LUDZI ze skomplikowaną przeszłością. Ich przyjaźń nie jest łatwa. MIŁOŚĆ okaże się jeszcze trudniejsza...

Nastya i Josh mają szansę odbudować swoje życie - razem. Jednak najpierw muszą nauczyć się na nowo UFAĆ, WIERZYĆ I WYBACZAĆ."

Rzadko zdarza mi się czytać po nocach, ponieważ jestem osobą, która potrzebuje dużo snu, a łóżko bardzo mnie przyciąga. Tym razem jednak chciałam zrobić wyjątek i gdyby nie to, że moja lampka nocna zaczęła się przypalać, to spędziłabym noc z książką. I nie byłaby to noc zmarnowana. Ale może jednak na dobre wyszedł mi ten fakt, gdyż w ten sposób na dłużej rozłożyłam sobie tą przyjemność.

Nastya jest nową uczennicą liceum. Ciężko jej nawiązać nowe znajomości, gdyż nie mówi. 2 lata temu jej życie uległo drastycznej zmianie. Umarła, aby narodzić się na nowo, jednak w innej odsłonie. Chowa się za mocnym makijażem i odważnymi strojami. Josh przeżył niejedną tragedię. Jest outsiderem, którego ludzie ignorują i omijają szerokim łukiem. On sam zadowolony jest z takiego obrotu spraw, gdyż stracił w swoim życiu już za dużo bliskich. Czy przyjaźń między nimi jest możliwa, kiedy oboje noszą w sercu wiele blizn? Czy będą w stanie otworzyć się przed drugim człowiekiem?

"Oczywiście, gdybym miała traktować dosłownie wszystko, co piszą w książkach i pokazują w filmach, musiałabym też uwierzyć, że nastoletni chłopcy zwracają się do swoich koleżanek kotku i to czułe określenie jest jak pociąg ekspresowy do gorącego romansu. Minutę temu był dupkiem, ale wystarczy jedno kotku i pozamiatane. Seria omdleń i zanik poczucia godności osobistej uruchomione. "Oooooo, powiedział do mnie kotku. Mam mokro w majtkach, kooochaaam gooo!" Czy faceci naprawdę tak mówią do lasek? Brakuje mi doświadczenia w tej dziedzinie. Wiem jedno: gdyby facet tak mnie nazwał, pewnie roześmiałabym mu się prosto w nos. Albo bym go udusiła."

I w tym miejscu zakończę standardową wersję moich recenzji. Nie będę Wam opisywać bohaterów, stylu autorki czy fabuły. Nie zrobię tego, ponieważ chcę, abyście sami mogli otworzyć książkę na pierwszej stronie, zacząć ją czytać i przeżywać dokładnie to samo, co ja. Bez żadnych oczekiwań, nie wiedząc nic ponad to, co znajduje się na okładce książki. I może teraz zastanawiacie się co mi strzeliło do głowy, w końcu powinnam Wam coś powiedzieć o tej powieści, zachęcić do przeczytania jej. Tak też zrobię, nie martwcie się. Ale po skończonej lekturze „Morza spokoju” będziecie zadowoleni, że sami mogliście poznać każdy wątek i każdego bohatera, bez żadnych uwag z mojej strony.

Sięgnęłam po tą książkę po przeczytaniu zaledwie jednej recenzji, być może chaotycznej, gdzie autorka sama nie wiedziała czy chwali powieść, a może krytykuje za to, że opowiada o bólu i stracie. Ten jeden tekst sprawił, że bez wahania kupiłam „Morze spokoju”. I był to dla mnie strzał w dziesiątkę. Spodziewałam się kolejnej słodkiej opowieści o miłości dwójki nastolatków, myślałam że poznam kolejnych oklepanych bohaterów, słabą dziewczynę, która czuje palpitacje serca na widok ukochanego i bez jego silnego ramienia czuje się zagubiona, a także złego chłopaka, który w głębi serca jest dobry i tylko piękna bohaterka może go uratować od zguby. Tymczasem dostałam coś całkowicie innego, lepszego, naturalnego i prawdziwego. Są to postaci, które mają swój własny charakter, których nie można z góry określić, gdyż nie są czarne albo białe, ale posiadają wiele kolorów. Odczuwam do nich ogromną sympatię, śmiałam się razem z nimi, przeżywałam ich strach, ból. Jak dla mnie bohaterowie są najmocniejszym punktem tej książki, a ich losy są ciekawe, czyta się je z przyjemnością i chce się znać dalszy ciąg. Jest to lektura pełna bólu, ale tak różnorodnego, jak chyba w żadnej innej historii. Opowiada o cierpieniu, utracie bliskich, ale i samego siebie. Jest też o wybaczaniu, wierze, nadziei, miłości i przyjaźni.

„Morze spokoju” ma 436 stron i jest to zdecydowanie za mało. Chciałabym móc zapomnieć o tym co czytałam, aby znów sięgnąć po tą powieść i przeczytać ją na nowo, z tymi samymi emocjami i wrażeniami. „Ta książka złamie Ci serce i sklei je na nowo”. Przypomina to masochizm, ale poddałabym mu się jeszcze raz. 

13 komentarzy:

  1. Książka raczej nie dla mnie. Czasami czytam książki dla młodzieży, ale fantasy, nie takie zwykłe :)

    pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko! To najbardziej zachęcająca recenzja tej książki jaką czytałam :-)

    polecam-ksiazke.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo zachęcające! A mnie się wydawało, że to kolejna głupia opowiastka dla młodziezy. Moze jednak sięgnę...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytam książek dla młodzieży - niestety już dość dawno wyrosłam z tego wieku. Ale Twoja recenzja mnie niesamowicie zachęciła do tej powieści. Może czasem warto się odmłodzić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta przyjemność jak widzę po Twojej recenzji, jeszcze przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam już chyba wszystkie możliwe recenzje tej książki i choć większość była pozytywna... nadal nie jestem do niej przekonana. Po prostu coś mnie od niej odpycha i kropka. :) Nie mówię nie. Może kiedyś.
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  7. Tą recenzją narobiłaś mi na nią wielkiej ochoty! Chętnie przeczytam. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Już od dawna mam niesamowitą ochotę na tę książkę. Twoja recenzja zdecydowanie do niej zachęca i teraz wiem już na 100%, że prędzej czy później na pewno po nią sięgnę :)
    Zapraszam Cię do akcji "My First Book Tag". Więcej informacji u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jest już u mnie na czytniku, i czeka na wylosowanie, po Twojej jak i innych recenzjach, wiem, że się nie zawiodę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Z przyjemnością bym przeczytała - oby nadarzyła się taka okazja ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka rzeczywiście piękna , mimo że czegoś mi jeszcze w niej brakowało ; to z przyjemnością za parę lat sięgnę po tę powieść po raz drugi ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ostatni akapit jest tym, co mówię od czterach lat, kiedy to po raz pierwszy przeczytałam tę książkę. Teraz znam ją na pamięć, czytałam ja już chyba że sto razy, ale i tak nie mogę się nadziwić jak cudowna jest. Bardzo fajnie ja zrecenzowalas. Jeśli znasz jakieś inne książki, które są takimi perelkami, jak "Morze Spokoju" to bardzo chętnie przygrane wszystkie tytuły.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Licencja na czytanie , Blogger