Kiedy jednak ukochany Kellan wyrusza wraz ze swoim zespołem w trasę koncertową, którą ma zapewnić mu przepustkę do światowej sławy, dziewczyna zaczyna chwiać się w swoich postanowieniach szybciej niż byłaby gotowa przypuszczać…"
PRZEDPREMIEROWO!(Premiera 22.10.2014)
„Swobodna” to
drugi tom serii S. C. Stephens. Jakiś czas temu miałam przyjemność
recenzować dla Was „Bezmyślną” [recenzja], więc niezmiernie cieszę się,
że i kolejna część wpadła w moje ręce. Książka zdobyła moją
pozytywną opinię, ale nie ustrzegła się przed kilkoma negatywnymi
zdaniami. Jak było tym razem?
Keira i Kellan
postanowili dać szansę swojemu uczuciu. Ciężko jednak budować
związek, który został stworzony poprzez zdradę innego mężczyzny.
Sytuacja komplikuje się, gdy Kellan staje przed życiową szansą –
możliwością wyjazdu w trasę koncertową, a Keira zmuszona jest
zostać w Seattle i kontynuować studia. Czy ich miłość ma szansę
przetrwać pomimo dzielącej ich odległości? Czy są w stanie sobie
zaufać? W końcu kto raz zdradził, może zrobić to ponownie...
Po lekturze
wcześniejszej części byłam niesamowicie ciekawa kolejnej. Chociaż
miałam swoje zastrzeżenia, książka podobała mi się. Głównym
zarzutem była słabość bohaterki, jej kompletny brak organizacji,
uzależnienie od płci męskiej, niezdecydowanie, nieporadność i
kilka innych wad. Do tego ta okropna idealizacja postaci Kellana i
Denny'ego. Za dużo słodyczy, perfekcjonizmu. Dlatego też do
„Swobodnej” podeszłam z dystansem, ale i ogromnym
zainteresowaniem. W trakcie czytania często miałam okazję napotkać
się z twierdzeniem, że Keira dojrzała, zmieniła się. Miałam
wrażenie, iż jest to pisane specjalnie, aby przekonać nas
czytelników o tym. Ale nie liczą się słowa, a czyny, prawda?
Chociaż zdarzały się momenty, gdy dziewczyna denerwowała mnie, to
z ręką na sercu przyznaję, iż w znacznie mniejszym stopniu.
Wreszcie znalazła własną pasję, poszerzyła krąg przyjaciół,
skupiła się na sobie. Chwała Ci za to, bo miałam dość Keiry,
która płakała w samotności, bo nie miała pojęcia co ze sobą
zrobić. Teraz wiedziała czego chce od życia i powoli zaczęła
sięgać po to śmielej, wspierana przez bliskich. Największy zarzut
został więc zneutralizowany, a to już ogromny plus. Oczywiście
nie ma co ukrywać, że wciąż najbardziej lubię postaci poboczne
tej powieści – Annę, Griffina, Jenny, Evana, jednak te wiodące
prym wypadły znacznie lepiej na tle poprzedniej części.
„Swobodna” nie
jest historią, w której liczy się wartka akcja, napięte emocje
czy tajemnica. Wszystko skupia się na uczuciu Keiry i Kellana. Nie
przepadam za takimi książkami, ale autorka w niezwykły i
kompletnie dla mnie niezrozumiały sposób sprawiła, że czytałam
jej dzieło z przyjemnością. Nigdy nie byłam pewna jak skończy
się kłótnia kochanków, bo potrafili mnie zaskoczyć. Nawet główna
bohaterka nauczyła się tupać nóżką! Do tego wątki pobocznych
postaci wzbudzały moją ciekawość, a co za tym idzie – chciałam
więcej. Myślę, ze nie ja jedna ucieszyłabym się z książki
napisanej z perspektywy Anny. Historia Griffina musiałaby być mocno
ocenzurowana. Wracając jednak do meritum... Narracja ponownie
prowadzona jest z perspektywy Keiry. To ona opisuje nam swoje losy, uczucia jej towarzyszące. Można odnieść wrażenie,
jakby prowadziła dla nas monolog. Większa część skupia się na
jej tęsknocie, emocjach, gorącej miłości, opisom jej zbliżeń z
ukochanym, jego perfekcyjności, ale dostajemy też znacznie większą
dawkę zwierzeń na temat przyjaciół, jej życia studenckiego,
pracy, a także rodzinnych relacji.
Książka zawiera w
sobie szczerą prawdę o tym, jak buduje się związek oparty na
zdradzie. Stephens znów udało się wprowadzić realizm do swojej
historii, ponieważ uczucia, które towarzyszyły bohaterom wydawały
mi się prawdziwe, szczere. Autorka pokazała ciężką drogę, którą
muszą pokonać zakochani, aby móc odnaleźć swoje szczęście. Namiętność i pożądanie nie wystarczą, aby zbudować stabilny, silny związek.
Kto przeczytał
„Bezmyślną” zapewne sięgnie i po „Swobodną”. Kto zaś
jeszcze nie miał przyjemności zapoznać się z pierwszą częścią
tej serii, musi to przemyśleć. Być może książka ta nie odmieni
Waszego życia, nie sprawi iż zastanowicie się nad nim, ale na
pewno uprzyjemni Wam czas. Biorąc pod uwagę fakt, że autorka
zdecydowanie poprawiła się, z niecierpliwością czekam na kolejny
tom historii Keiry.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję pani Dominice oraz Wydawnictwu Akurat.
Więc w takim razie już zaczynam się rozglądać za Bezmyślną :)
OdpowiedzUsuńKiera strasznie mnie denerwowała w pierwszym tomie, dlatego bardzo waham się, jeśli chodzi o sięgnięcie po Swobodną.
OdpowiedzUsuńPoluję właśnie na drugą część. Pierwszy tom przypadł mi do gustu.
OdpowiedzUsuńSama też nie przepadam za takimi książkami, a jednak w tym wypadku nie mogę się oderwać... Dziwne:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam na pewno dalsze losy tej dziwnej pary:) Kiera umiała grać czytelnikowi na nerwach, dobrze, że piszesz, że się troszkę poprawiła;)
OdpowiedzUsuńMuszę najpierw poszukać pierwszej części, bo jestem zaintrygowana :)
OdpowiedzUsuń