1908. Sarah Harrison Shea w niewyjaśnionych okolicznościach traci swoją córkę, by kilka dni później, przy pomocy tajemniczego rytuału, „obudzić” ją.
Czasy współczesne. Matka Ruthie i Fawn znika bez śladu, pozostawiając po sobie puste talerze.
A to dopiero początek opowieści…"
Zimowe dzieci
Jennifer McMahon należą do serii Gorzka Czekolada, wydawanej przez
Media Rodzina. Miałam okazję czytać kilka pozycji z tego cyklu,
więc nie wahałam się ani chwili, gdy nadarzyła się możliwość
zapoznania z kolejną powieścią.
W 1908 roku rodzinę
Shea spotyka tragedia. Tracą swoją jedyną córkę. Zdesperowana
matka podejmuje drastyczne kroki, aby odzyskać ukochane dziecko.
Kilkadziesiąt lat później, pewna kobieta znika bez śladu,
zostawiając dwie córki bez opieki. Co kryje się za tajemniczym
zniknięciem? Czy możliwe jest, by wydarzenia z przeszłości miały
wpływ na teraźniejszość?
Jennifer McMahon
równocześnie przedstawia nam wydarzenia z 1908 roku, jak i z czasów
współczesnych. Losy rodziny Shea opisane są za pomocą pamiętnika
Sary, zrozpaczonej matki, a także jako retrospekcji z punktu
widzenia Martina, ojca zmarłej Gertie. W teraźniejszości akcję
śledzimy wraz z nastoletnią Ruthie, której matka zniknęła, oraz
Katherine, wdową poszukującą odpowiedzi na dręczące ją pytania.
Przeskoki między datami są płynne, wyraźnie oznaczone za pomocą
nowych rozdziałów. Dzięki temu czytelnik na pewno nie pogubi się
w fabule. Autorka wtajemniczała mnie w dzieje z przeszłości.
Robiła to jednak stopniowo, dzięki czemu nie zdradziła zbyt
wcześnie sekretów, a ja mogłam cieszyć się lekturą i delikatnym
napięciem, które towarzyszyło mi w trakcie.
Zimowe dzieci,
śniący, zagadkowe wydarzenia, magia, sekrety. Książka przesycona
jest tajemnicami, które wraz z biegiem lat nie tylko nie zostają
rozwiązane, ale stają się miejskimi legendami, opowiadanymi z
pokolenia na pokolenie. Dorośli straszą dzieci przed chodzeniem po
nocach, mówiąc o potworach krążących po okolicy. Ludzie się
boją, jednak ciekawość często bierze górę nad strachem. Cała
ta otoczka sprawiła, iż z zaciekawieniem śledziłam losy
bohaterów, starając się powiązać fakty. Tylko czy wszystko da
się logicznie wytłumaczyć?
Powieść McMahon
czyta się z przyjemnością. Pomijając dobrze skonstruowaną
fabułę, jest ona równie dobrze napisana i przedstawiona. Spójne
połączenie bohaterów i ich losów, opisy ułatwiające
przeniesienie się do West Hall.
Zimowe dzieci
to jednak nie tylko tajemnice i magia. To również dramat bohaterów,
którzy tracą swoich najbliższych. Rozpacz wdowy, ból matki, która
musi pochować własne dziecko, bezradność ojca, który nie może
pomóc zmarłej córeczce i oddala się od załamanej żony. Jak
daleko człowiek jest w stanie posunąć się, aby zyskać chociaż
kilka dni z ukochaną osobą? McMahon w swojej powieści przybliżyła
mi emocje wielu postaci. Każda z nich cierpiała, każda radziła
sobie inaczej.
Wydarzenia opisane
przez autorkę dzieją się mroźną zimą. Surowy klimat małego
miasteczka i legendy krążące wśród mieszkańców sprawiają, iż
nie jest to miejsce, do którego ludzie często zaglądają. Jest to
jednak idealny krajobraz dla powieści. Jakkolwiek moje oczekiwania
były inne, miałam nadzieję na większą grozę i napięcie, to Zimowe dzieci podobały mi się, wciągnęłam się w
przedstawianą historię. Moim zdaniem jest to książka na dobrym
poziomie, McMahon zachowała równowagę między grozą,
nierealnością, a rzeczywistymi dramatami bohaterów.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Media Rodzina.
Recenzja znajduje się również na:
Ja byłem przerażony i zachwycony ta lekturą. McMahon to wspaniała pisarka! :)
OdpowiedzUsuńFabuła wydaje się interesuje, ja jednak obecnie nie czuję się w nastroju na tego typu lekturę ;)
OdpowiedzUsuńTen surowy klimat mnie mrozi dosłownie. Chętnie przeczytam, to moje klimaty.
OdpowiedzUsuńKurczę, nie wiem czy jest to coś dla mnie, bo nie zawsze sięgam po tego typu dramaty. Jednak naprawdę mnie zaciekawiłaś, więc może jakoś ta książka wpadnie w moje łapki. I chociaż mam wielki stos książek do przeczytania, to może znalazłabym na "Zimowe dzieci" troszkę czasu :)
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po książki o takiej tematyce, jednak ta naprawdę mnie zainteresowała i powinnam się za nią rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńWcześniej nie spojrzałbym pewnie nawet na tę powieść, a po Twojej recenzji jestem nią zainteresowana.
OdpowiedzUsuńDo książki mnie nie ciągnie, wiec ja sobie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tajemnice :)
OdpowiedzUsuńJuż same słowa "zimowe dzieci" brzmią tajemniczo, odrobinę czarodziejsko i, bo ja wiem?, poetycko. ;)
OdpowiedzUsuń