O przeczytaniu Obcej
myślałam od dłuższego czasu, jednak ciągle było mi nie po
drodze. Historię znałam z serialu, który wciągnął mnie i
odcinki pochłonęłam w szybkim tempie. Chciałam przekonać się
czy książkowy pierwowzór również mnie zainteresuje, a
bohaterowie (dobrze, będę szczera – głównie młody Jamie) będą
tak samo intrygujący jak na ekranie.
Zaczęłam
z nadzieją na dobrą lekturę, która bez reszty mnie zaabsorbuje i
nie oderwę się od niej aż do ostatniej strony. Z ręką na sercu
przyznaję, że miałam momenty, które nie interesowały mnie aż
tak mocno, jednak było to spowodowane faktem, iż wcześniej
oglądałam serial, a wiele scen było naprawdę wiernie
przeniesionych
z książki. Kiedy jednak pojawiała się jakaś nowość, wątek
pominięty przez scenarzystów – czułam dreszcz emocji. Zwłaszcza
czytając ostatnie rozdziały, mocno streszczone w serialu. Stąd też
moje postanowienie – nie oglądnę drugiego sezonu, dopóki
nie przeczytam dalszych części Obcej.
Chcę być zaskakiwana, zaintrygowana i z wypiekami na twarzy czekać
na rozwój wypadków (przypadkiem spojrzałam na opis ósmego tomu –
oj, będzie się działo!).
Moi
drodzy, co Wy byście zrobili, nagle przenosząc się ze swoich
czasów, do roku 1743? Potrafilibyście się odnaleźć w nowym
świecie, zupełnie pozbawionym wygód i znanych nam przedmiotów?
Inne obyczaje, postawy, zachowania. Udałoby się Wam wtopić w tłum
i przywyknąć do innej rzeczywistości, czy może zwariowalibyście
i posądziliby Was o chorobę psychiczną bądź czary? Claire
Randall była wykwalifikowaną pielęgniarką w 1945 roku, służącą
na wojnie, znającą strach i śmierć. Na swoje szczęście miała
również niemałe pojęcie o historii i dzięki tej wiedzy
przetrwała w XVIII Szkocji, wodziła za nos wielu ludzi,
przystosowując się do nowych warunków.
Oglądając
najpierw ekranizację, a dopiero później sięgając po literacki
pierwowzór, ciężko nie mieć przed oczami wyglądu i sposobu
mówienia zaobserwowanego u aktorów. Na szczęście zupełnie mi to
nie przeszkadzało. Autorce udało się wykreować wiele ciekawych
postaci. Zaczynając od przystojnego Szkota, wyjętego spod prawa
Jamesa Frasera, który wśród swoich nieokrzesanych przyjaciół
zdołał zachować pewne cnoty, chociaż niejednokrotnie był w
gorącej wodzie kąpany. Jego oddanie dla swej małżonki było tak
wielkie, że zapewne niejedna czytelniczka wzdycha do niego. Tak,
muszę się przyznać, że i ja należę do grona wielbicielek tego
uroczego rudzielca. Cała jego rodzina jest zbiorowiskiem mocnych
charakterów – mała ciałem, ale wielka duchem siostra Jenny;
chory, ale rządzący twardą ręką wuj Colum i jego prawa ręka,
brat Dougal. Kolejną ciekawą postacią jest Geilis Duncan,
posądzana o czary młoda kobieta, która nie boi się brać spraw w
swoje ręce. A Claire Randall/Fraser? Póki
co ciężko mi się do niej odnieść, chociaż jest główną
bohaterką historii. Mądra, odważna, ale czasem popełniająca
głupie błędy. Trzeba jej jednak oddać, że wynikały one z różnic
kulturowych w czasach, których przyszło jej żyć.
Obca
nie jest powieścią na wysokim poziomie, którą będą się
zachwycać znawcy literatury. Jest to jednak ciekawie napisana
książka, lekko podana historia pełna przygód i pasji, uczuć. Nie
każdy tytuł musi być arcydziełem literackim, aby wciągać i
sprawiać przyjemność. Gabaldon przeniosła mnie w czasie, oderwała
od szarej rzeczywistości za oknem, a chyba to się liczy
najbardziej. Śledziłam
początki przyjaźni, rodzącą się miłość, walkę ze sprzecznymi
uczuciami, tęsknotą, poczuciem zdrady.
Powieść
Diany Gabaldon to mieszanka gatunków. Jest w niej płomienny romans,
moc przygody w XVIII wiecznej Szkocji, a to wszystko doprawione
szczyptą historii i magii, za sprawą przeniesienie w czasie. Każdy
znajdzie coś dla siebie. Ja z niecierpliwością rozglądam się za
drugim tomem, Uwięzioną w bursztynie.