Gail McHugh to
autorka bestsellerowych książek Collide
i Pulse. Jej najnowszą
powieścią jest Amber,
rozpoczynająca cykl Torn Hearts.
Kiedy dostałam propozycję recenzji tego tytułu, nie przyjęłam
jej od razu. Po mojej ostatniej przygodzie z romansami, nie miałam
ochoty na kolejne rozczarowanie i długą drogę przez ckliwe
uczuciowe rozterki. Zapoznałam się jednak z pierwszymi opiniami i
stwierdziłam, że może jednak nie będzie źle, może tym razem
trafię na naprawdę ciekawą historię. Tak więc Amber
trafiła w moje zachłanne
rączki i czym prędzej zabrałam się do lektury.
Czytałam
niejedną historię miłosną i przeważnie główne bohaterki były
zagubionymi duszyczkami, kompletnie nieporadnymi, gubiącymi język w
ustach na widok przystojnego mężczyzny i ledwo stojącymi na
drżących z podekscytowania nogach. Ich świat ograniczał się do
nowego uczucia, bez niego nie były w stanie sobie poradzić. Tutaj
trzeba przyznać, że Amber Moretti trochę odbiega od tego schematu.
Jest bystra, a jej cięte riposty i ostry język – dziewczyna
zdecydowanie nie przebiera w słowach – nieraz wprawiały jej
znajomych w zdziwienie. Wiele przeszła w dzieciństwie, ale chowała
swoje emocje za maską cwaniactwa i pewności siebie, używała seksu
do odcięcia się od przeszłości, wyłączając przy tym wszelkie
emocje. Zamknęła się za solidnymi murami, za które nie chciała
przepuścić nikogo. Do czasu aż poznała Brocka Cunninghama i
Rydera Ashcrofta, najlepszych przyjaciół, którzy zatrzęśli jej
światem i wywrócili go do góry nogami.
W
tym miejscu kończy się niezależność Amber, a zaczyna
uzależnienie od dwójki facetów. Ryder od pierwszych sekund
wzbudził w niej pożądanie, a kiedy byli obok siebie aż iskrzyło
od napięcia seksualnego. Brock stał się pierwszym mężczyzną,
który podarował jej coś więcej niż bezuczuciowy stosunek – dał
jej miłość, wsparcie, akceptację. Tylko czy można kochać dwóch
chłopaków naraz? Czy można
pragnąć i potrzebować ich jednakowo? Amber zaczyna się domyślać,
że taki układ nie jest możliwy. Będzie musiała wybrać jednego z
przyjaciół, na zawsze zburzyć łączącą ich wieloletnią męską
przyjaźń, zranić dogłębnie czyjeś serce i oddać kawałek
swojego. Każde z nich ma już
swoje blizny z przeszłości, każde ukrywa swoje demony i stara się
chronić część swojego świata, która pozwala im utrzymać się
na powierzchni. Zadane rany
zbliżają ich do siebie, jednak bliska
przyszłość doda im kolejne złe wspomnienia, które
mogą na zawsze zmienić ich relacje.
Książka
od samego początku wciągnęła mnie. Jest napisana prostym stylem,
językiem potocznym, czyta się ją więc szybko. Zanim się
spostrzegłam byłam już w połowie historii. I wtedy zaczęły się
dla mnie schody. Za dużo wulgaryzmów, za długie opisy intymnych
(albo i nie) zbliżeń. Do tego ogromne zachwyty nad dwójką
idealnych mężczyzn, podkreślanie wspaniałości każdego z nich.
Nie jestem fanką rozwlekłego i często powtarzającego wzdychania
do jakże pięknych oczu drugiej połówki, do wielu epitetów i
metafor pokazujących głębie uczucia łączącego bohaterów,
zwłaszcza iż wydają się one kompletnie nierealne.
Amber
na pewno jest dla mnie lepszą lekturą niż jej poprzedniczki, które
miałam okazję czytać. Nie żałuję, że zdecydowałam się
sięgnąć po tą książkę, nawet jeżeli samo zakończenie
(oszczędzę Wam spoilerów) zawiodło mnie. Pośród podobnych
historii Amber zajmuje
dosyć wysoką lokatę, co jest dobrym znakiem na przyszłość.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Akurat.
Recenzja znajduje się również na: