marca 28, 2016

130. "Złodziejska magia" Trudi Canavan


Trudi Canavan to jedna z moich ulubionych autorek. Jej trylogia Czarnego Maga podbiła moje serce, pochłonęłam ją bardzo szybko (za szybko). Kolejne opowieści tej autorki również mi się podobały, chociaż żadna nie dorównała już historii Sonei i Akkarina. Niemniej jednak bez wahania zawsze sięgałam po książki Canavan, spodziewając się dobrej zabawy. Jakież było moje rozczarowanie i smutek, gdy zaczęłam lekturę Złodziejskiej magii, pierwszego tomu Prawa Milenium.

Autorka po raz kolejny opowiada historię młodych ludzi, którzy są otoczeni przez magię. I to dosłownie. Magia jest w powietrzu, wystarczy ją tylko pobrać. Rielle, córka farbiarzy, została jednak wychowana w wierze, która nie pozwala na używanie magii. Tylko kapłani mogą z niej korzystać. Jeżeli nie jesteś kapłanem, okradasz Aniołów, zostajesz wygnany z miasta, a Twoja dusza zostanie rozerwana po śmierci. Tyen zaś żyje w innym świecie, gdzie magii jest mało, jednak nie jest zakazane jej używanie. Tych dwoje nie będzie jednak wiodło spokojnego życia, gdyż na ich drodze staną niespodziewane przeszkody.

Muszę przyznać, że Złodziejska magia niesamowicie mnie rozczarowała. Książka ma około 580 stron, a dopiero w połowie – dosłownie – zaczyna się coś dziać, pojawia się długo wyczekiwana akcja. Najciekawsze wydarzenia występują na końcu powieści, wcześniej zaś niewiele się dzieje. Historia Rielle to głównie jej spór z rodziną, kwitnące uczucie do nowo poznanego mężczyzny, a także poczucie odosobnienia, inności. Wątek Tyena jest ciekawszy, jednak również spokojnie prowadzony. Czuje się on opuszczony przez bliskich, zdradzony przez nich. Dąży do rozwoju i pomocy innym.

Książki Canavan zawsze należały do tych lekkich, które czytało się szybko ze względu na prosty język. Nigdy nie była to fantastyka z wysokiej półki, jednak jej lektura podobała mi się. Tym razem również tak było, jednak miałam wrażenie jakby powieść ta powstała przed trylogią Czarnego Maga. Wydawała mi się mniej dopracowana, słabiej skonstruowana pod względem historii, a także sposobu jej prowadzenia. Powtórzenia (nie chodzi tutaj o słownictwo, ale opisywanie po raz kolejny tych samych uczuć, rozważań), nudne wątki.

Uważałam, że będę miała wszystkie książki Canavan na półce. Chociaż mój entuzjazm do kolejnych części Prawa Milenium zdecydowanie ostygł, to w przyszłości na pewno dam szansę Aniołowi burz, który jest kontynuacją Złodziejskiej magii. Chwilę jednak minie zanim się na to zdecyduję, ponieważ mój zawód nad tą historią jest naprawdę duży. Spodziewałam się czegoś bardziej wciągającego, a tymczasem otrzymałam powieść, która dopiero na ostatnich stronach zainteresowała mnie mocniej. 

Recenzja znajduje się również na:

marca 21, 2016

129. "Żniwa zła" Robert Galbraith


Robert Galbrath to pseudonim J. K. Rowling, świetnie każdemu znanej autorki bestsellerowego Harry'ego Pottera. Po fenomenalnej serii o młodym czarodzieju, pisarka zmieniła gatunek – teraz częstuje nas powieściami kryminalnymi. Końcem zeszłego roku ukazał się trzeci tom przygód detektywa Cormorana Strike'a, Żniwa zła.

Miałam przyjemność czytać zarówno Wołanie kukułki, jak i Jedwabnika. Zapewne wielu z Was zastanawia się czy seria o Strike'u jest warta czytania, czy też rozreklamowana jest tylko i wyłącznie przez znane nazwisko autorki (większość osób wie kto kryje się pod pseudonimem Galbraith, a jeśli nie - taka informacja znajduje się na okładce). Po pierwszy tom sięgnęłam z ciekawości, chcąc sprawdzić jak Rowling poradzi sobie z kryminałem. Po kolejne – z zainteresowania dalszymi losami detektywa.

Muszę przyznać, że każdy kolejny tom jest lepszy od poprzedniego. W Żniwach zła Galbraith nie tylko prowadzi intrygę kryminalną, ale odkrywa również przed czytelnikami życie prywatne głównych bohaterów. Podczas lektury tej części dowiedziałam się więcej o przeszłości Cormorana i Robin, niż przez dwie wcześniejsze. Podobało mi się to, gdyż obydwoje polubiłam już dawno, a teraz nabrali dla mnie więcej kolorów, głębi. Strike oprócz bycia detektywem, jest również mężczyzną starającym się żyć normalnie po trudach dzieciństwa, a także utracie nogi. Szuka zrozumienia, poczucia normalności. Robin zawsze była kobietą upartą, mądrą, ale sekrety z jej przeszłości sprawiają, iż jej zachowanie nabiera większego znaczenia, a we mnie budził się szacunek za jej siłę.

Żniwa zła to kryminał, który mnie osobiście do ostatnich stron trzymał w niepewności. Już z opisu na okładce wiedziałam, że morderca będzie miał na oku Robin. Czekałam kiedy w końcu ją zaatakuje i czy uda mu się zrobić jej krzywdę, czy też może kobieta wywinie mu się. Starałam się rozgryźć zagadkę, domyślić się kto jest brutalnym i pozbawionym serca zbrodniarzem, jednak ciągle gubiłam się w swoich domysłach. Gdy nabierałam pewności, że wiem kim jest przestępca, autorka nagle wprowadzała do historii nowy wątek, mącąc mi w głowie. Na szczęście robiła to z rozsądkiem, tak że dało się każdy krok logicznie wytłumaczyć. Cieszę się, że mój pierwszy strzał okazał się trafny, ale przyznaję, że niejednokrotnie wątpiłam w swój tok rozumowania.

Książki o Strike'u czyta mi się zawsze bardzo szybko i lekko. Galbraith ma bardzo przyjemny styl pisania, który działa na wyobraźnię i pozwala wczuć się w historię. Nie są to kryminały, w których akcja dzieje się szybko, a czytelnik czuje ciągłe napięcie. Mają spokojniejsze tempo, ukazując nam pracę detektywa, jego tok myślenia i często mozolne śledztwo, walkę o każdy szczegół. W powieściach Galbraitha nie znajdziecie też krwawych opisów. Owszem, w Żniwach zła leje się krew, jednak nie są to brutalne i dosadne relacje z miejsca zbrodni, nie będziecie czuć obrzydzenia.

Osobiście polecam Wam serię o Cormoranie Strike'u. Mam wrażenie, że Rowling wciąż się rozwija i będzie miała jeszcze sporo do pokazania. Cierpliwie czekam na dalsze losy bohaterów, zastanawiając się kto tym razem zapuka do drzwi ich biura. 

Recenzja znajduje się również na:
Lubimy czytać || Matras || Bonito || Empik || Gandalf || Booklikes  
Copyright © 2014 Licencja na czytanie , Blogger