Jestem fanką
Sherlocka Holmesa, w jego przygodach zaczytywałam się lata temu.
Kiedy zobaczyłam, ze wydawnictwo Rebis wydaje książkę Jo Soaresa
Xango z Baker Street, w
której zapożyczona będzie postać tego sławnego detektywa,
musiałam sięgnąć po ten tytuł. Jak tylko dostałam go w swoje
ręce, zaczęłam lekturę. I powiem Wam szczerze, że dalej nie wiem
jak mam traktować tą powieść.
Holmes
i Watson płyną do Brazylii na zaproszenie cesarza Piotra II, aby
odszukać skradzione skrzypce Stradivariusa. Przy okazji będzie
pomagał policji w rozwiązaniu zagadki brutalnych morderstw.
Egzotyczna, gorąca Brazylia, tropikalne słońce, afrykańscy
bogowie, zupełne przeciwieństwo deszczowego Londynu, w której do
tej pory rozgrywały się przygody detektywa.
Nie
jest zapewne łatwo pisać książkę, w której pojawia się bohater
wykreowany przez innego pisarza. Zwłaszcza jeżeli jest to tak znana
i kultowa wręcz postać, jak detektyw Holmes, stworzony przez
Arthura Conana Doyle'a. Byłam zainteresowana tym jak poradzi sobie
Soares. Przyznaję szczerze, że pierwsze strony wprawiły mnie w
zdumienie, konsternację, a nawet złość. Dostałam zupełnie
innego Sherlocka! Kompletnie nie podobał mi się jego stosunek do
poczciwego doktora, a także podejście do zbrodni i sztuki dedukcji.
Postanowiłam jednak wziąć głęboki oddech i potraktować wszystko
jako żart, komedię z udziałem Holmesa. Był to dla mnie jedyny
sposób, aby powieści nie odrzucić już na samym wstępie.
Dlaczego? No cóż, detektyw mylący się w banalnych kwestiach,
rzucający osądami na prawo i lewo, dążący do podziwu przez
innych i – uwaga
spoiler – obnażający
się w parku! Nie jest to
coś, do czego byłam przyzwyczajona.
Co
się tyczy samej zagadki kryminalnej. Pomyliłam się przy zgadywaniu
sprawcy, co nie oznacza jednak, że intryga była misternie
skonstruowana, stojąca na wysokim poziomie. Chociaż zbrodnie były
brutalne, to jednak książka nie jest krwista. Nie odczuwałam
dreszczyku, napięcia, strachu. Po prostu płynęłam wraz z powoli
rozwijającą się fabułą. Wszystko ułatwiał mi prosty styl,
który tylko przyspieszał czytanie. Jedyne co początkowo mnie
strasznie denerwowało, to obszerne akapity. Ich czytanie było
męczące, zdarzało mi się gubić wątek. Później jednak było
pod tym względem lepiej.
Jo
Soares jest aktorem, reżyserem, producentem teatralnym, artystą
stand-upowym, a także komikiem. Myślę, że zwłaszcza to ostatnie
warto zapamiętać, szczególnie gdy będzie się oceniać Xango z
Baker Street. Jako komik napisał książkę, do której należy
podejść z dystansem. Z perspektywy czasu traktuję książkę z
przymrużeniem oka, jako ciekawe doświadczenie i możliwość
ujrzenia znanego Sherlocka Holmesa w zupełnie nowej odsłonie.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.
Recenzja znajduje się również na:
Lubimy czytać || Matras || Bonito || Empik || Gandalf
Recenzja znajduje się również na:
Lubimy czytać || Matras || Bonito || Empik || Gandalf