O Karin Slaughter
słyszałam wiele. To autorka, która nie boi się drastycznych
szczegółów, a także często porusza temat przemocy wobec kobiet.
Zainteresowałam się nią bardziej przy premierze Moich
ślicznych, jednak jakoś nie
udało mi się sięgnąć po ten tytuł. Kiedy jednak dostałam
propozycję recenzji Niewidzialnego,
to nie przejmowałam się nawet, że jest to już siódma część z
serii o Willu Trencie.
Główny
bohater to agent GBI, biura policji stanowej. Bierze udział w tajnej
misji związanej z handlem narkotykami, ale los niespodziewanie płata
mu figla i znów miesza w sprawę Leny Adams. Półtora roku
wcześniej prowadził śledztwo dotyczące ostrej policjantki, jednak
nie zakończyło się ono zgodnie z jego przekonaniami. Czy tym razem
będzie w stanie odsunąć swoje uprzedzenia i rozwiąże zagadkę
brutalnego napadu, a także znajdzie Wielkiego Białasa,
odpowiedzialnego za sprzedaż prochów nieletnim? Mężczyzna musi
pracować pod przykrywką, która nie może się wydać nawet przed
jego ukochaną Sarą Linton. W życiu jednak nic nie jest takie
proste, jakbyśmy chcieli, a kłamstwo ma krótkie nogi.
Jak
pisałam wcześniej, to moje pierwsze spotkanie z twórczością
Karin Slaughter. Zaczynając lekturę trochę obawiałam się, czy
bez znajomości wcześniejszych części, Niewidzialny
będzie dla mnie zrozumiały. Na szczęście autorka przedstawiała
pokrótce powiązania między bohaterami, więc połapanie się w ich
relacjach nie nastręczało mi problemów. Co zaś się tyczy samej
zagadki kryminalnej, stanowiła ona zupełnie nowy wątek, więc nie
miałam żadnych trudności w nadążaniu za fabułą i rozwojem
akcji.
Od
samego początku dużo się działo. Nie miałam momentów, w których
lektura zaczynała mnie nudzić. Ciągle pojawiały się nowe fakty,
tropy, podejrzenia. Mój mózg pracował na najwyższych obrotach,
chciałam wybiec w przód i odnaleźć sprawcę, a także uwolnić
świat od przebrzydłego i bezlitosnego handlarza narkotyków.
Przyznaję się, że zdarzyło mi się parokrotnie użyć soczystego
słownictwa, kiedy bulwersowałam się nad wydarzeniami opisanymi
przez Slaughter. Wciągnęłam się już na pierwszych stronach
książki i ciekawość nie opuściła mnie do samego końca. A to
chyba najlepsza reklama powieści, wraz z faktem, iż thriller
wzbudził we mnie wiele emocji.
Zaczęłam
serię czytać od końca, ale postaram się zapoznać z
wcześniejszymi tomami. Polubiłam Willa Trenta, który sprawił na
mnie wrażenie żywego, prawdziwego. Autorka nie wyidealizowała go,
gdyż bohater ma swoje wady, a także słabości, dzięki czemu stał
się dla mnie bardziej przystępny. Jest to już siódma część,
więc zapewne wiele sekretów z jego przeszłości zostało
rozwianych, ale na pewno jest to postać, która ma swoje tajemnice.
Poboczni bohaterowie również zwrócili moją uwagę, stąd
chciałabym lepiej poznać ich losy.
Pewna
pani w księgarni polecała mi lekturę wcześniejszych tytułów i
mocno zaśmiewała się ze mnie słysząc, że zaczynam dopiero od
Niewidzialnego.
Postaram się pójść za głosem tej pani, a Wam mogę polecić tą
książkę jako godną uwagi. Jak wyczytałam w niezawodnym
Internecie, z każdą kolejną pozycją w serii jest lepiej. Stąd
też myślę, że fani Slaughter nie powinni być zawiedzeni.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu MUZA.
Recenzja znajduje się również na:
Lubimy czytać || Matras || Bonito || Empik || Gandalf
Lubimy czytać || Matras || Bonito || Empik || Gandalf
Ja bym wolała jednak przeczytać od pierwszego tomu. Nie lubię czytać od środka.
OdpowiedzUsuńJa z kolei nie słyszałam jeszcze o tej autorce (do teraz), ale bardzo mnie zaciekawiłaś. Postaram się dorwać w najbliższym czasie pierwszy tom, bo chociaż mogłabym zacząć od tego siódmego i pewnie dałabym radę, tak jak i Ty, połapać się co, kto, gdzie i kiedy bez znajomości poprzednich części, tak jednak wolę czytać serie od początku :)
OdpowiedzUsuńFabuła zupełnie do mnie nie przemawia, i choć dużo się dzieje to raczej spasuję.
OdpowiedzUsuń