lipca 30, 2016

146. "Maluchem przez Afrykę" Arkady Paweł Fiedler


Arkady Paweł Fiedler to wnuk znanego polskiego przyrodnika, podróżnika i literata, Arkadego Fiedlera. Mężczyzna pracował w Wielkiej Brytanii w sieci kin Showcase Cinemas, gdzie odnosił sukcesy. Z biegiem czasu poczuł się jednak wypalony zawodowo. Postanowił przenieść się wraz z rodziną do Polski. Po pewnym czasie w jego głowie zrodził się pomysł, który wielu osobom wydał się szalony i niewykonalny: zapragnął przejechać Fiatem 126p przez Afrykę, trzymając się jej wschodniej strony.

Nikt nie wierzył w powodzenie tej wyprawy. Jak samochód z takim podwoziem może poradzić sobie na wymagających afrykańskich drogach, gdzie często brakuje asfaltu, trzeba walczyć z szutrem, błotem i nierównościami terenu? Ludzie wyśmiewali go, nie wykazywali zainteresowania jego projektem. Arkady uparł się jednak, zebrał ekipę – Kubę, odpowiadającego za sprawność samochodów, Alberta (Czosnka) i Krisa, którzy mieli robić zdjęcia i filmować podróż – i wyruszył w drogę swoją Zieloną Bestią.

Ekipa miała okazję spotkać na swojej drodze wiele interesujących osób, poznać tubylców na ich terenie, pozbyć się stereotypów. Spotykali się z przychylnością, serdecznością. Widok małego samochodu wzbudzał uśmiech w każdej napotkanej wiosce, otwierał drzwi do serc mieszkańców, zdobywał sympatię najmłodszych, a także tych starszych. Nie przestawał zadziwiać swoimi skromnymi rozmiarami (zwłaszcza przy tankowaniu, gdzie obsługa stacji benzynowej zawsze przelewała bak), ale jakże dzielnie walczącymi z trasą.

Przeglądając książkę zachwyciłam się zamieszczonymi w niej zdjęciami. To właśnie one skusiły mnie do sięgnięcia po ten tytuł. Widoki był piękne, a do tego nasz rodowity kaszlak walczący z trudną drogą, przejeżdżający przez błoto widowiskowo rozpryskujące się na boki. Spodziewałam się naprawdę dobrej historii, porywającego reportażu, a tymczasem zawiodłam się.

Nie wiem czy to przez styl autora czy też monotonię trasy. Zapewne dla Fiedlera miała ona swój urok, a krajobraz był piękny – tego nie można mu odebrać. Ja jednak miałam przed oczami tysiące kilometrów niekończącej się afrykańskiej drogi, a do tego problemy z członkiem zespołu, Krisem. Często pojawiały się między nimi spięcia, nieporozumienia. Arkady nie koloryzował rzeczywistości, otwarcie przedstawił swój stosunek do towarzysza podróży.

Podróż musiała być rewelacyjna i jestem pod jej wrażeniem. Przejechanie samochodem z północy na południu Afryki jest nie lada wyczynem, zwłaszcza maluchem, który jest kompletnie nieprzystosowany do jazdy terenowej, mi. in. ma niskie, sztywne podwozie, małe opony, trudno też wspiąć się nim pod bardziej stromą górę, zwłaszcza gdy nie ma na niej asfaltu. Arkady Fiedler spełnił swoje marzenie, czego mu ogromnie zazdroszczę. Zaimponował mi swoim uporem, tym jak mocno dążył do wyznaczonego sobie celu, nawet gdy przeszkody piętrzyły się przed nim coraz bardziej. Mimo to książka nudziła mnie, nie porwała mnie jego historia. Możliwe, że gdyby opowiadał mi swoją drogę na żywo, byłabym bardziej zafascynowana.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Business&Culture i Wydawnictwu Muza.  
http://muza.com.pl/

Recenzja znajduje się również na:
Lubimy czytać || Matras || Bonito || Empik || Gandalf

3 komentarze:

  1. Może kiedyś po nią sięgnę, jak trafi się okazja. A zdjęcia z miłą chęcią sama bym obejrzała ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię tego typu książki, więc chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo wszystko jestem ogromnie ciekawa tej pozycji. Dodatkowo zachęcają mnie zamieszczone w niej fotografie. :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Licencja na czytanie , Blogger