Która
z nas nie lubi spotkać się z koleżankami przy winie, kawie,
ciastku, aby porozmawiać, pośmiać się, poplotkować i wyżalić w
kobiecym gronie. Takie spotkania pań są relaksujące i mają swój
urok, w końcu jest to czas tylko dla płci pięknej, gdzie wreszcie
można porzucić bycie idealną gospodynią domową albo zabieganą
businesswoman i odprężyć się. Kto nas, drogie czytelniczki,
zrozumie lepiej niż druga kobieta? Bohaterki Babskiego
wieczoru również mają swoje
spotkania, chociaż doszło do nich z zupełnie innych powodów.
Nic
nie zapowiadało burzy, która nagle wpadła do życia Grace. Miłość
w domu, sukcesy w pracy, bogate plany na przyszłość… Aż jednego
wieczoru Grace wjechała do basenu nowiutkim kabrioletem męża, w
którym przyłapała go na zdradzie z asystentką. Swoją asystentką.
Sędzia wysyła ją na terapię dla eksmałżonków, a spotkania
szybko zamieniają się w rozmowy przy margaricie i pomagają
bardziej, niż niejedna sesja.
Babski wieczór
skusił mnie swoim opisem, czekałam na książkę pełną humoru,
przy której będę mogła się nieźle zabawić i pośmiać.
Dostałam coś innego, ale równie dobrego. Nie była to powieść,
przy której zrywałam boki ze śmiechu, ale miała swoje momenty.
Była za to bardzo pozytywna, czułam przy niej lekkość i miałam
wrażenie, jakby wszystko w życiu dało się zrobić, nie było
rzeczy niemożliwych, a każda przeszkoda była tylko motywatorem do
cięższej pracy i kolejnym doświadczeniem. Grace straciła męża,
poczucie własnej wartości, ukochaną pracę, dom. A jednak
odnalazła w sobie nowe pokłady energii, wyciągnęła z tej
gorzkiej lekcji nauczkę i wyszła na prostą. Ba! Poczuła się
nawet lepiej w swojej skórze.
Powieść
Mary Kay Andrews jest świetną propozycją dla czytelniczek. Lekka,
dobrze napisana historia o kobietach, o pokonywaniu zakrętów na
drodze, o sile przyjaźni i drugich szansach. Dałam się porwać od
początku, poprzez prosty i przyjemny styl autorki, ciekawą postać
Grace, którą polubiłam od pierwszej chwili – trzeba mieć
charakter, żeby wjechać ukochanym samochodem męża do basenu! - a
także samą historię, która wzbudzała we mnie emocje. Nie
chciałabym spoilerować i zabierać Wam radości z czytania, ale
zdarzało mi się odkładać książkę na bok w przypływie złości.
Tak bardzo wciągnęła mnie opowieść, tak dopingowała Grace, że
przeżywałam jej losy i autentycznie denerwowałam się przy
niektórych wątkach.
Książka
podobała mi się tym bardziej, że jej główna bohaterka to znana
blogerka lifestylowa. I chociaż nie czytam takich blogów, to już
sam fakt, iż Grace również publikowała w internecie, dzieląc się
swoją pasję, a także pracując w ten sposób, był dla mnie
interesujący. Byłam pod wrażeniem tego jak bardzo Grace angażuje
się w prowadzenie bloga, ile czasu mu poświęca i – co
najważniejsze – że sprawia jej to autentyczną przyjemność, a
nie jest tylko żmudnym obowiązkiem, źródłem utrzymania.
Babski wieczór
to jedna z ciekawszych propozycji z literatury kobiecej, którą
miałam przyjemność ostatnio czytać. Na pewno polecę ją mojej
mamie i koleżankom, myślę że będą zadowolone z lektury.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova.
Recenzja znajduje się na:
Lubimy czytać
Lubimy czytać
Książka brzmi interesująco ;) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że przez powieść przewija się wiele kobiecych wartości. Przeczytam ją z przyjemnością. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń