stycznia 23, 2018

189, "Dżentelmen w Moskwie" Amor Towles


Tytuł: Dżentelmen w Moskwie
Autor: Amor Towles
Wydawnictwo: Znak Literanova
Premiera: 27.09.2017
Tłumaczenie: Anna Gralak
Tytuł oryginalny: A Gentleman in Moscow
Liczba stron: 560

Hrabia Aleksander Iljicz Rostow napisał wiersz, który przyniósł mu sławę, ale także zakończył jego wystawne życie. Pozbawiono go majątku, przestronny apartament zamieniono na ciasny pokój na poddaszu, dozgonnie zabroniono opuszczać hotel Metropol. Mężczyzna musi odnaleźć się w nowej, skromniejszej rzeczywistości. Z pomocą małej dziewczynki, zaprzyjaźnionych pracowników oraz pewnej pięknej aktorki, próbuje odbudować swoje życie.



Najcenniejsze rzeczy mamy w sobie, a także w otaczających nas ludziach. Tak można podsumować książkę Amora Towlesa. Wydawałoby się, że autor pozbawił swojego bohatera wszystkiego, co cenne i przydatne. Tymczasem oprócz jakże ważnej wolności i pełnej swobody, nie zabrał mu nic, bez czego hrabia nie mógłby się obejść. Mogłabym nawet rzec, że dał mu szansę na bogatsze życie, może nie w dobra materialne, ale w piękne wspomnienia i najlepszych przyjaciół, w mądre rozmowy i ulotne chwile, które jakimś cudem udało się mężczyźnie zatrzymać.
 
Jest to historia bogata w mądrości. Wiadomo, że pieniądze (chociaż mówi się inaczej) dają szczęście, dają też spokój i poczucie bezpieczeństwa, swobodę. Są jednak rzeczy ważniejsze i to właśnie udało się pokazać autorowi. Jeżeli na chwilę zwolnimy tempo, dostrzeżemy drobne rzeczy, które czynią nas szczęśliwymi, jak obiad z przyjaciółką, pomoc znajomemu czy chwila radości, która następuje przed zjedzeniem ulubionego deseru. 
 
Dżentelmen w Moskwie to powieść, której akcja toczy się w hotelu, a nie ma to jak znany hotel w wielkim mieście. Cała gama barwnych postaci, od sławnych gości, przez ciekawskie dzieci, aż po zapracowaną obsługę. Każdy hotel ma swoje zakamarki, swoje tajemnice, które zgłębić można tylko wtedy, gdy poświęci się na to czas. A tego nie brakowało hrabiemu. I wydawać by się mogło, że taka historia nie będzie ciekawa, nic bardziej mylnego. Być może sceneria nie ulegała zmianie, ale nie można tego samego powiedzieć o postaciach. Do wielu zdążyłam się przywiązać podczas lektury, prawie jak do nowych członków rodziny. Aleksander Rostow oprowadził mnie bowiem po całym Metropolu, ale co najważniejsze, pokazał mi ludzi, którzy stanowią serce tego budynku. Swoich najbliższych przyjaciół, swoją rodzinę. 
 
Gdybym mogła w kilku prostych słowach opisać książkę, powiedziałabym: ciepła, spokojna, pełna nadziei, przyjazna, zabawna. Opis książki zapowiadał niezłą opowieść, ale długo nie mogłam się zebrać do lektury. A gdy do tego dojrzałam, to z radością przeniosłam się do Moskwy i (nie powiem, że dałam się porwać akcji, gdyż ta jest powolna, prawie jak leniwa niedziela, przyjemna, ale jednak spokojna) z lekkim uśmiechem śledziłam losy Rostowa. Mogę polecić tę książkę z czystym sumieniem. 
 
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Znak.
 
Recenzja znajduje się również na:

2 komentarze:

  1. Ja niestety spasuje - nie zainteresowała mnie fabuła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo zachęciło mnie Twoje zdanie "Jest to książka bogata w mądrości". Lubię takie pozycje! :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Licencja na czytanie , Blogger