Nele Neuhaus wciskam
wszystkim, zawsze i wszędzie. Jak ktoś pyta mnie o dobry kryminał,
to daję mu pewniaka. Jak widzę, że ktoś wrzuca zdjęcie z książką
Neuhaus, od razu daję serduszko i komentuję, że świetny wybór.
Dla mnie Niemka jest jedną z najlepszych autorek kryminałów,
jeszcze nigdy się na niej nie zawiodłam. Zdecydowanie zasługuje na
większą rozpoznawalność. W jej wypadku nie przerażają mnie
nawet grubaski, bo wiem, że spokojnie da radę trzymać mnie w
napięciu przez te 700 stron.
„Dzień matki”
to dziewiąta część cyklu o Oliverze von Bodensteinie i Pii
Kirchhoff. Jeżeli ktoś się zastanawia, to książek z tej serii
nie trzeba czytać w kolejności – ja sama czytałam je losowo, a w
Polsce i tak nie wychodziły w chronologii. Każdy tom to osobna
sprawa, a jedynie wątki z życia prywatnego detektywów mogą być
dla Was spoilerami. Jak macie okazję, to czytajcie w kolejności,
jeżeli nie, to bierzcie co jest pod ręką i cieszcie się dobrą
lekturą.
„Rodziny się
nie wybiera. Ale rodzina może wybrać ciebie.
Przez czternaście dni nikt się nie zainteresował zwłokami osiemdziesięcioczteroletniego Theodora Reifenratha. Gdy policja wreszcie się pojawia, Pia Sander i Oliver von Bodenstein odkrywają na posesji zmarłego szczątki kilku kobiet. Czy Reifenrath był seryjnym mordercą? W oczach sąsiadów on i jego żona Rita stanowili książkowy przykład rodziny zastępczej, oferującej dzieciom pozbawionym opieki dom pełen miłości. W wyniku śledztwa na jaw wychodzą jednak mroczne fakty: historia rodzonej córki Reifenrathów, która zmarła z przedawkowania narkotyków, utopionej w stawie dziewczyny z sąsiedztwa i tajemniczego samobójstwa Rity Reifenrath, której zwłok nigdy nie odnaleziono.” (https://mediarodzina.pl/prod/1741/Dzien-Matki)
Przez czternaście dni nikt się nie zainteresował zwłokami osiemdziesięcioczteroletniego Theodora Reifenratha. Gdy policja wreszcie się pojawia, Pia Sander i Oliver von Bodenstein odkrywają na posesji zmarłego szczątki kilku kobiet. Czy Reifenrath był seryjnym mordercą? W oczach sąsiadów on i jego żona Rita stanowili książkowy przykład rodziny zastępczej, oferującej dzieciom pozbawionym opieki dom pełen miłości. W wyniku śledztwa na jaw wychodzą jednak mroczne fakty: historia rodzonej córki Reifenrathów, która zmarła z przedawkowania narkotyków, utopionej w stawie dziewczyny z sąsiedztwa i tajemniczego samobójstwa Rity Reifenrath, której zwłok nigdy nie odnaleziono.” (https://mediarodzina.pl/prod/1741/Dzien-Matki)
Autorka
po raz kolejny w swojej książce podejmuje ważny temat. Tym razem
czytamy nie tylko o tajemniczych zaginięciach, niewyjaśnionych
przez lata, rodzinach żyjących w ciągłej niepewności co do losu
najbliższych. W „Dniu Matki” dużą rolę odgrywa również
wątek rodziny zastępczej. Dlaczego
rodzice decydują się na oddanie swojego dziecka? Czy takie
instytucje gwarantują miłość i bezpieczeństwo? Co się dzieje za
zamkniętymi drzwiami takich ośrodków?
Neuhaus
jest specjalistką od wyprowadzania czytelnika w pole. W raz z
rozwojem akcji dostawałam coraz więcej poszlak, starałam się
łączyć fakty razem z policjantami. Kiedy już myślałam, że wiem
kto jest sprawcą i że nic nie zmieni mojego zdania, bo przecież
WSZYSTKO na to wskazuje, nagle bach… Byłam w błędzie. Ważne
jest, że autorka robi to w logiczny sposób, nie wyciąga nagle
królika z kapelusza, mówiąc że oto morderca, a ja zastanawiam się
skąd ona go wzięła. Wszystko jest spójne, cała fabuła doskonale
się łączy. Do tego całość napisana jest dobrym językiem, który
czyta się z przyjemnością. Jest to zdecydowanie kryminał na
wyższym poziomie.
Dodatkową
zaletą książek Neuhaus są bohaterowie. Przez te 9 tomów zdążyłam
się z nimi zżyć, z zainteresowaniem śledzę nie tylko wątek
kryminalny, ale również ich życie prywatne. To postacie z krwi i
kości, ze swoimi wadami, ludzkimi odruchami, słabościami. Zawsze
czekam na spotkanie z Bodensteinem i Kirchhoff, stanowią zgrany
duet.
Według
mnie „Dzień Matki” nie jest najlepszą książką niemieckiej
pisarki. Nie powiem Wam dlaczego, bo nie mam się do czego
przyczepić. Absolutnie nic mi w niej nie zabrakło, wszystko było
jak zawsze dobrze skonstruowane i napisane. Znając jednak jej
wcześniejsze powieści mam z czym porównywać. Dużo bardziej
porwała mnie „Śnieżka musi umrzeć”, „W lesie” czy „Zły
wilk”. Mimo to uważam, że jest to warta polecenia historia, z
którą spędzicie świetnie czas.
Tytuł oryginalny: Muttertag; wyd. Media Rodzina; tłum. Anna Urban, Miłosz Urban; str. 712, maj 2019
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina.
Recenzja znajduje się również na:
Instagram || Lubimy czytać || Empik || Bonito || Świat Książki
Instagram || Lubimy czytać || Empik || Bonito || Świat Książki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz