listopada 13, 2021

"Zatrute pióro" Agatha Christie

Powtarzałam wielokrotnie, że jestem fanką książek Agathy Christie. Sięgając po jej powieści kryminalne wiem, czego się spodziewać, wiem że dostanę historię, która mnie wciągnie, będzie miała ciekawy klimat oraz intrygującą zagadkę, a do tego zgłębi ludzkie charaktery. Jest to moje comfort read, po które sięgam w chwilach kryzysu i kiedy szukam przyjemnej, lekkiej lektury, którą szybko się czyta. Nie inaczej sprawa się ma z „Zatrutym piórem”, które idealnie wpasowało się w moje gusta i dało mi rozrywkę na trzy wieczory.

Jerry Burton, lotnik po wypadku, przyjeżdża z siostrą do niewielkiego Lymestock na rekonwalescencję. Miejscowość tylko z pozoru jest cicha i spokojna, gdyż mieszkańcy zmagają się z plagą ohydnych anonimowych listów, które nierzadko rujnują im życie. Wkrótce, po otrzymaniu jednego z nich, ktoś popełnia samobójstwo… 

Ani policja, ani zaangażowany w sprawę Jerry, nie dają sobie rady, więc na pomoc zostaje wezwana Jane Marple, specjalistka od ludzkich charakterów. Czy uda jej się odkryć, kto gnębi mieszkańców Lymestock?”

Zatrute pióro” bogate jest w bohaterów, których możemy po trochę poznać, przeanalizować ich zachowanie, a dzięki temu spróbować zgadnąć, kto stoi za obrzydliwymi anonimowymi listami, które rujnują ludziom życie oraz szargają im nerwy. Każdy może się poczuć panną Marple, wczuć w uroczą starszą panią i chłonąć wydarzenia z miasteczka, czerpiąc wiedzę z plotek oraz czynów mieszkańców. Przez cały czas starałam się czytać między wierszami, zastanawiałam się kto nosi maskę niewiniątka, a komu znowu została przypisana łatka grzesznika lub nieobytej osoby. Z lekką przykrością przyznaję się, że nie umywam się do panny Marple i nie udało mi się prawidłowo odgadnąć sprawcy zamieszania.

Lymstock to małe miasteczko, w którym wszyscy się znają i trudno dochować tajemnic. Są to również zupełnie inne czasy, teraz pewnie nikt nie zwróciłby uwagi na wiele zabawnych, aczkolwiek kłujących w oczy, pomówień. Jednak w Lymstock zawrzało kiedy zaczęły się pojawiać anonimowe liściki, był to temat numer jeden, który poruszył wszystkich mieszkańców, był okazją do spotkań i kolejnych plotek. Jest to na pewno urok powieści Agathy Christie, które często dzieją się na przedmieściach lub opisują wydarzenia dotyczące grupki powiązanych ze sobą ludzi, można więc śledzić jak bohaterowie wzajemnie się podejrzewają, a atmosfera gęstnieje od przypuszczeń.

Jeżeli miałabym doszukiwać się jakiegoś minusu w książce, to byłaby to mała ilość wydarzeń, w których uczestniczyłaby sprytna panna Marple. Zawsze lubiłam tę bohaterkę bardziej niż Poirota, bawi mnie jej poczucie humoru oraz cenię jej umiejętności detektywistyczne i wiedzę, jaką czerpie z ludzi. Myślałam, że będzie miała większy udział w powieści, niestety była tylko małym, aczkolwiek miłym dodatkiem do historii.

Zatrute pióro” nie znajdzie się w czołówce moich ulubionych powieści Christie, obok takich tytułów jak „Śmierć na Nilu”, „I nie było już nikogo” czy czytany kilka lat temu – muszę koniecznie odświeżyć sobie tę pozycję – „Dom zbrodni”. Jest to jednak kolejna dobra historia, która utwierdziła mnie w przekonaniu, że po Agathę Christie warto sięgać i że mało który autor tak dobrze oddaje sielski klimat powieści, tak naturalnie intryguje i łączy wątki kryminalne z obyczajowymi. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Publicat.  

Recenzja znajduje się również na:

 Lubimy czytać || Empik 

1 komentarz:

  1. Oj już dawno nie miałam w ręku książki Christie. Zatrute pióro przeczytam, jeśli będzie taka okazja. :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Licencja na czytanie , Blogger