lipca 20, 2022

"The Spanish Love Deception" Elena Armas

„The Spanish Love Deception” to jeden z hitów TikToka, o którym było głośno jeszcze przed polską premierą. Chociaż romans nie jest moim ulubionym gatunkiem, bardzo rzadko po niego sięgam (ostatnio troszkę częściej, bo szukam czegoś lekkiego), to z ciekawości rzuciłam okiem na opis i cóż, przekonał mnie na tyle, że zamówiłam tę powieść przedpremierowo. Bałam się tego, że będę mieć zbyt rozdmuchane oczekiwania, bo książka Eleny Armas atakowała mnie z każdej strony pozytywnymi opiniami. A niestety bardzo często mam tak, że coś co jest mega chwalone, u mnie się nie sprawdza. Jak tylko „The Spanish Love Deception” dotarła do mnie, to zabrałam się za długo oczekiwaną lekturę. Czy zachwyciłam się tą historią równie mocno, jak zagorzałe fanki?

Sensacja Tiktoka! Aaron Blackford zaproponował Catalinie Martín, że pojedzie z nią do Hiszpanii na ślub jej siostry i będzie udawał jej chłopaka. Chociaż Catalina rozpaczliwie potrzebuje partnera (żeby nie wydało się jej kłamstwo), nie waha się nawet przez sekundę i odrzuca jego ofertę. Nigdy nie spotkała bardziej aroganckiego, irytującego i nieznośnego mężczyzny, do tego z takim uporem utrudniającego jej życie. Ale czas, który dzieli ją od ślubu siostry, topnieje w błyskawicznym tempie i determinacja Cataliny zmienia się w desperację. Im bliżej do ślubu, tym obecność Aarona Blackforda staje się bardziej pożądana. Będą mieli trzy dni, by przekonać rodzinę Cataliny, że są w sobie zakochani. W przeciwnym razie dziewczyna zostanie zdemaskowana jako kłamczucha, a pełne współczucia spojrzenia gości weselnych zawstydzą ją mocniej niż jego lodowate, niebieskie oczy…”

(https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5016996/the-spanish-love-deception)

Elena Armas kupiła mnie od pierwszych stron. Jej lekki, przyjemny styl sprawił, że dosłownie płynęłam przez powieść. To, co bardzo mi się podobało w tej historii, to poczucie humoru oraz pogoda ducha głównej bohaterki, Cataliny. Wspominając teraz tę książkę, kojarzy mi się ona z gorącym słońcem, uśmiechem towarzyszącym podczas czytania oraz ekscytacją związaną z relacją Cataliny i Aarona. Niewymuszone, zabawne dialogi były mocnym punktem tej opowieści. Chociaż muszę zaznaczyć, że ich rozmowy w trakcie sytuacji intymnych były trochę… Czytałam je z lekkim zażenowaniem. Nad tym zdecydowanie musi autorka popracować.

Gdyby ktoś patrzył na mnie z boku, to pewnie miałby niezłą rozrywkę. Przebierałam nogami z radości, a na moich ustach cały czas błądził uśmiech. Od pierwszych stron czułam napięcie między bohaterami, które rosło z każdą kolejną stroną. Ich relacja była naturalna, powoli otwierali się na siebie i poznawali wzajemnie, opuszczając wzniesiono wokół siebie mury. To była jedna z najbardziej energetyzujących, nabuzowanych znajomości, jakie miałam okazję poznać. Aż do momentu kulminacyjnego – myślę, że każdy domyśla się, iż to nastąpiło – kiedy to w końcu lądują w łóżku. Wtedy moja radość z lektury trochę opadła. Dalej bawiłam się dobrze, ale jednak nie odczuwałam już tego pozytywnego napięcia. 

 Bo kiedy wreszcie moje usta dotkną twoich ust, daleko nam będzie do udawania. Nie będę demonstrował, jak by to było, gdybyś była moja. Pokażę, jak to jest. A już na pewno nie będę pokazywał, jak dobrze mogłabyś się poczuć, gdybym był twój. Dobrze wiesz, że już jestem.

„The Spanish Love Deception” to romans pełen uroku i gorąca. Mimo to autorka znalazła w nim miejsce, aby poruszyć poważniejsze wątki, doskonale wplecione w lekką, wakacyjną opowieść. Każde z bohaterów miało swoją własną historię, która sprawiła, że znaleźli się w konkretnym miejscu w swoim życiu. I każde z nich musiało przepracować swoje doświadczenia, aby móc otworzyć się na nowy związek, pozwolić sobie na szczerość oraz zaufanie. Elena Armas pokazała, jak wielką krzywdę mogą wyrządzić plotki, krzywe spojrzenia, a nawet litość.

Jeśli miałabym wskazać jakieś minusy w tej powieści, to do głowy przychodzą mi dwa. Wspomniane wcześniej dialogi w trakcie zbliżeń oraz rozmowy rodziny Cataliny. Nie podobało mi się to, że w czasie rodzinnego obiadu przed ślubem tak mocno poruszali bolesny dla niej temat, zwłaszcza że robili to w towarzystwie dopiero poznanego Aarona oraz byłego partnera Cataliny. Według mnie nie był to czas i miejsce na takie wyznania.

I minus dla wydawnictwa, nie dla samej historii – znów pojawiają się błędy w korekcie. Jest to kolejna książka Otwartego/Znaku, w której są błędy. Najczęściej literówki, ale pojawiło się też całe błędne zdanie: „Jego wzrok utkwiony mnie przez cały wieczór z oka.”. Gdyby to był jednorazowy błąd, to nic bym nie mówiła, bo każdemu może się zdarzyć. Ale niestety było ich więcej i ta powieść nie jest pierwszym takim przypadkiem.

Książka Eleny Armas to jeden z najlepszych romansów, jakie miałam okazję przeczytać. Idealnie pasuje na wakacyjny wyjazd, jak i zimowe wieczory, bo rozgrzewa do czerwoności. Cieszę się, że tym razem hit wśród czytelniczek, sprawdził się i u mnie. Polecam gorąco! 

 Recenzja znajduje się również na:

Lubimy czytać || Empik || Bonito || Świat Książki

1 komentarz:

  1. Książka ostatnio króluje, zwłaszcza na IG. Mam w planach. Lubię takie lekkie romanse. :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Licencja na czytanie , Blogger