Beth O’Leary to autorka, która niezmiennie zapewnia mi przyjemną rozrywkę. Jej książki czyta się szybko, nie wiadomo kiedy dochodzi się do ostatniej strony. Jedne historie wciągnęły mnie bardziej, inne mniej, ale nigdy nie żałowałam spędzonego z nimi czasu. Są to opowieści, które z sukcesem mogłyby zostać przeniesione na ekrany kin bądź telewizorów. Nie inaczej wygląda sprawa z najnowszym tytułem O’Leary, „Poszukiwanym ukochanym”.
„Godzina 8:52
Siobhan niecierpliwie czekała na wspólne śniadanie z Josephem. Była zaskoczona, że je zaproponował, bo zazwyczaj spotykają się późnym wieczorem w jej pokoju hotelowym. Śniadanie z Josephem w Walentynki musi coś znaczyć. Tylko… gdzie on się podziewa?
Godzina 14:43
Miranda ma nadzieję, że walentynkowy lunch z Carterem będzie doskonałą okazją, by uczcić jej nową posadę. To dla niej nowy początek i znak, że jej dorosłe życie wreszcie zaczyna się układać: od pięciu miesięcy spotyka się z Carterem i ich związek zaczyna wyglądać naprawdę poważnie. Tylko… dlaczego jeszcze go nie ma?
Godzina 18:30
Joseph Carter zgodził się udawać chłopaka Jane na przyjęciu zaręczynowym jej koleżanki. Nie znają się długo, ale ich przyjaźń szybko stała się najjaśniejszą stroną jej nowego życia w Winchester. Joseph przyrzekł, że tego wieczoru przybędzie jej z odsieczą. Tylko… dlaczego nigdzie go nie widać?
Poznajcie Josepha Cartera. Jeśli tylko uda wam się go znaleźć.”
(https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5000205/poszukiwany-ukochany)
Mam wrażenie, że „Poszukiwany ukochany” różni się od poprzednich książek Beth O’Leary. Jest mniej uroczy, pojawia się w nim sporo trudnych emocji, lęków i bolesnych wspomnień. Autorka w delikatny porusza ważne tematy, pokazując tym samym swoim czytelniczkom, że nie są same ze swoimi problemami, jednocześnie nie sprawia, że cała historia jest przytłaczająca. W tej opowieści wciąż jest miejsce na miłość, pozytywne momenty i uśmiech.
„Poszukiwany ukochany” to powieść, o której chciałabym Wam wiele powiedzieć, ale mogłabym zdradzić za dużo fabuły i nie mielibyście żadnego zaskoczenia. Tak, jest to książka, w której zwrot akcji totalnie mnie zaskoczył i musiałam sobie wszystko poukładać od początku w głowie. Ten plot twist sprawia, że historia nabiera głębi, staje się lepsza, a na jedną z postaci patrzę zupełnie inaczej.
Tym, co podobało mi się w książce, jest różnorodność bohaterek. Beth O’Leary stworzyła trzy różne kobiece kreacje, a każda z nich jest wyjątkowa i ma ciekawą historię do opowiedzenia. Odnosząca sukcesy Siobhan, która kryje w sobie delikatność. Miranda, z powodzeniem pracująca w męskim zawodzie. Słodka Jane, powoli odkrywająca swoją wartość. Każdą z nich łączy jedna rzecz – na ich drodze stanął Joseph Carter. Z którą ze wspomnianych kobiet, mężczyzna ułoży swoje życie? A może żadna z nich nie nie jest materiałem na bycie tą jedyną?
Podczas lektury dobrze się bawiłam. Język jest prosty, jednak przyjemny i z łatwością przenoszę się w opisywane miejsca, przeżywając wraz z bohaterami ich losy. Czuję się jakby w mojej głowie odtwarzał się film na podstawie historii O’Leary. Strony przewracały się w zawrotnym tempie, a ja przez cały czas byłam zaintrygowana opowieścią, chciałam się dowiedzieć jak autorka zakończy tę książkę, w jaki sposób losy wszystkich bohaterów splotą się w jedną całość. Zdecydowanie polecam!
Ocena: 4/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz