„Upajająca. Niezależna. Odporna na przeciwności losu. Ich miłość jest jak dzikie kwiaty.
Salem właśnie skończyła szkołę średnią. Niestety wciąż nie ma sprecyzowanego planu na dalsze życie. Postanawia więc chwilowo pozostać w rodzinnym miasteczku, gdzie pracuje w sklepie z antykami. Dziewczyna dorywczo podejmuje się również opieki nad dzieckiem nowego sąsiada. Ale czy to naprawdę dobry plan na najbliższy rok?
Thayer ma trzydzieści jeden lat i samotnie wychowuje sześcioletniego syna. Jest typem poukładanego i nieprzystępnego sztywniaka, który dokładnie planuje każdą minutę dnia. Mimo wątpliwości angażuje do opieki nad Forrestem żywiołową i spontaniczną sąsiadkę. Dzieli ich absolutnie wszystko: osobowość, temperament oraz etap życia, na którym obecnie się znajdują, a przede wszystkim wiek – aż trzynaście lat. Jednocześnie Salem i Thayer szybko się orientują, że są w stanie dać sobie właśnie to, czego najbardziej im dotąd brakowało.
Na pozornie nieurodzajnym terenie zaczyna z wolna rozkwitać uczucie o niebywałej sile. Czy bohaterom uda się je ochronić?”
(https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5048210/wytrwalosc-dzikich-kwiatow)
Książka napisana jest prostym językiem, ale trzyma poziom i płynie się przez nią szybko. Pojawiają się w niej opisy scen erotycznych, których jednak nie jest dużo i nie są one jakoś mocno rozbudowane. Autorka potrafiła podgrzać atmosferę i zbudować napięcie, ale na szczęście nie przesadziła z tym. Z czego bardzo się cieszę, bo myślę, że gdyby z tego zrobić kolejny zwykły erotyk, to nie byłoby to samo.
Związek Sam i Thayera nie powinien się wydarzyć. Ona dopiero skończyła szkołę średnią, ma kochającego chłopaka. On jest zamkniętym w sobie rozwodnikiem, który dzieli z byłą żoną opiekę nad sześcioletnim synem. Pozornie nic ich nie łączy, a jednak są w stanie wiele sobie zaoferować. Nie będę ukrywać, że pewne czyny Thayera były dla mnie zbyt duże, jak na to, że tak krótko się znali. Jednak dał dziewczynie to, czego tak bardzo jej brakowało – wsparcie, poczucie bezpieczeństwo, zrozumienie. Zdradziła mu swoje najmroczniejsze sekrety, co nie zmieniło sposobu, w jaki na nią patrzył. Ona wprowadziła do jego życia światło i radość. To nie jest zwykły romans, w którym bohaterowie szukają jedynie cielesnych zbliżeń. Sam i Thayera łączy coś głębszego.
Było kilka momentów, podczas których pojawiły się we mnie mocniejsze emocje. Miałam złamane czytelnicze serducho, bo Micalea Smeltzer spuściła na mnie prawdziwą bombę. Do tego przez całą książkę przewijał się koszmarów Sam, który stanowi trudny temat.
„Wytrwałość dzikich kwiatów” to na pewno kontrowersyjna powieść. Romans z taką różnicą wieku nie byłby szokujący, gdyby Sam nie była jeszcze nastolatką. I z jednej strony to razi, ale z drugiej, jeśli zapomni się o wieku, to można zobaczyć, że dwoje bohaterów pasuje do siebie i dobrze się rozumieją, stanowią dla siebie wsparcie. Jestem ciekawa co przyniesie drugi tom.
Ocena: 4/5
TW: mol3stowanie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz