„Gdy Elaine traci nie tylko zdolności, ale również Bale’a, wszystko zaczyna się walić. Siły Czerwonej Burzy odnoszą kolejne zwycięstwa, a wizja wymarzonego świata Ellie, gdzie wszyscy żyją w pokoju, coraz bardziej się oddala. Kiedy dziewczyna staje w São Paulo twarzą w twarz z Bale’em, w jej sercu pojawia się iskierka nadziei: może nie wszystko stracone? Może nadal jest w stanie uratować miłość swojego życia? I świat?
Bo jednego jest pewna: w pojedynkę nie będzie w stanie ochronić pravortexu. Tylko wspólnie z Bale’em może wrócić do przeszłości – tam, gdzie wszystko się zaczęło…”
(https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5050000/vortex-milosc-ktora-jest-poczatkiem)
Finałowy tom trylogii, podobnie jak dwa poprzednie, opowiada o walce zmutowanych z ludźmi. Widmo wojny jest coraz bliższe i wydaje się nieuniknione. Po długich latach życia w wyznaczonych strefach bądź uciekania przed łowcami, zmutowani mają dość i chcą przejąć władzę, zniszczyć ludzkość. Chociaż akcja powieści dzieje się dopiero za kilkadziesiąt lat, po wybuchu vortexów, które przemieniły ludzi, zwierzęta i świat, to można w niej znaleźć podobieństwa do współczesności. My również kłócimy się, jedni czują się lepsi od drugich, próbują dyktować warunki, zamiast żyć w zgodzie i harmonii, stawiać na pierwszym planie dobro ogółu. W książce Anny Benning są jednak postacie, które dają nadzieję – nie patrzą na to, czy ktoś jest zmutowany czy nie, liczy się jego serce i czyny, a zawsze można dostać drugą szansę.
„Vortex. Miłość, która jest początkiem” dorównała swoim poprzedniczkom i jest godnym zakończeniem trylogii. Pojawiające się w niej zwroty akcji zaskoczyły mnie. Musiałam na chwilę oderwać się od lektury i ułożyć sobie wszystko w głowie, zastanowić się JAK doszło do tego punktu, jak można jeszcze uratować świat i utrzymać bohaterów przy życiu. Jest to dynamiczna historia, w której jednak znajdziemy spokojniejsze chwile, w których pojawiały się większe emocje, czas na refleksję. Do samego końca nie byłam pewna jak zakończy się ta opowieść. Czy Elaine lub Bale zginą? Z jednej strony wydawało mi się to niemożliwe, żeby autorka nie dała nam szczęśliwego zakończenia. Z drugiej wiedziałam, że tutaj nie ma nic pewnego i starałam się przygotować na to, że będę musiała pożegnać się z którąś z postaci.
Anna Benning skutecznie zagrała mi na emocjach. Pomiędzy jedną walką a drugą, znalazła czas na przybliżenie bohaterów, ich historii i uczuć. Miałam okazję poznać ich jeszcze lepiej, więc przywiązałam się mocniej i ciągle bałam się momentu, że któraś postać polegnie w walce. W finałowym tomie dowiadujemy się jak wyglądało życie Elaine i Bale zanim się poznali, zanim Elaine zaczęła wyścig vortexami, a Bale stał się zabawką Hawthorne’a. Przebywamy z nimi, gdy dziewczyna dzielnie walczy o powrót ukochanego, targają nią silne emocje. Jesteśmy u boku Susie i Luki, patrzymy na ich relację. Odkrywamy nową twarz Holdena, który musi zaakceptować prawdę o sobie. Przy tym ostatnim spotkaniu z bohaterami, autorka odkryła przed nami kolejne karty.
Jestem zadowolona z otrzymanej historii, jednak muszę jej dać mały minus. Były momenty, w których miałam problem z odnalezieniem się. Liczne przeskoki w czasie, odkrywane powoli tajemnice, zwroty akcji – czasem musiałam przystopować i przemyśleć, jak właściwie znaleźliśmy się w danym punkcie, bo czułam się zagubiona w otaczającym mnie chaosie.
Jeżeli przeczytaliście pierwszy dwa tomy trylogii, to nie muszę Was zachęcać, abyście sięgnęli po zakończenie. Jeśli jeszcze nie zaczęliście swojej przygody z „Vortexem” to gorąco polecam. To porywająca opowieść, w której przenosimy się do zupełnie innego świata niż obecnie znamy – postapokaliptyczna wizja przyszłości zaskakuje i wciąga. Dodajcie sobie do tego sympatycznych bohaterów, wątek miłosny, zagrożenie wojną oraz niebywałe mutacje ludzi i zwierząt, a otrzymacie jedną z najlepszych serii młodzieżowych, jaką miałam przyjemność czytać.
Ocena: -5/5
Współpraca barterowa: MustRead - wydawnictwo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz