Po Zimowym Konklawe Citra i Rowan rozdzielają się. Obydwoje czują, że skostniałe struktury Kosodomu wymagają gruntownych zmian, ale każde z nich ma inny plan działania.
Citra będzie próbowała walczyć z zepsuciem od środka. Trzyma się blisko swojej mentorki, sędzi Curie, i zyskuje szacunek wśród kosiarzy. Tymczasem Rowan staje się mrocznym bohaterem, kosiarzem Lucyferem, który samozwańczo wymierza sprawiedliwość – używając ognia, niszczy skorumpowanych kosiarzy, niegodnych pełnionej w społeczeństwie funkcji.
Obydwoje zdają sobie sprawę z tego, że są zbyt słabi, by wygrać z tak zwanym „nowym porządkiem” w Kosodomie. Przyglądający się wszystkiemu z boku Thunderhead znajduje sposób, aby skontaktować się z Rowanem. System to jedyny na tyle mądry byt, który mógłby rozwiązać dramatyczne problemy tego pozornie doskonałego świata.
Ale czy warto pokładać całą nadzieję w Thunderheadzie?”
(https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5061097/thunderhead)
Nie będę Was trzymać w niepewności i od razu zdradzę: jakie to było dobre! Fenomenalna książka, która totalnie mnie kupiła, jestem nią zachwycona i chcę więcej. Nie mogę się doczekać aż wydawnictwo ogłosi datę premiery trzeciej części.
Książka Neala Shustermana to wciągająca historia, w której autor podjął się trudnego tematu, moim zdaniem kontrowersyjnego. W jego wizji przyszłości, nie występuje naturalna śmierć, Kosiarze odbierają życie, mając za zadanie utrzymać odpowiedni poziom zaludnienia. Tylko czy to dobrze, że mają prawo do decydowania o śmierci innych osób? Z jednej strony ludzie żyją dużo, dużo dłużej, a wiadomo, że nie można doprowadzić do przeludnienia planety. Z drugiej przeraża mnie myśl, że nagle wchodzi do mojego domu Kosiarz i odbiera mi życie albo komuś z moich bliskich. Tak bez chwili na pożegnanie, nagle w wybrany sposób kończy czyjś żywot… Ale przecież naturalna śmierć też nie wybiera, często przychodzi znienacka. „Thunderhead” to powieść, o której można dyskutować i ja robiłam to sama ze sobą!
Tytułowy Thunderhead to dobra sztuczna inteligencja, która dba o ludzkość oraz planetę. To dzięki niemu nie ma chorób, śmierci ani biedy. Thunderhead ma w tej części świetne przemyślenia, które również mnie skłaniały do refleksji. Ludzie dostali od niego naprawdę wiele, ale czy na to zasługują? Czy powinien aż tak wpływać na ich życie, a może jednak powinni mieć szansę na popełnianie błędów i ponoszenie ich konsekwencji? Tylko czy sami daliby sobie radę, czy też szybko doprowadziliby świat do zagłady? Thunderhead zastanawia się również nad niezależnością Kosodomu. Nie wie, czy dobrze się stało, że nie może ingerować w ich pracę, gdy część Kosiarzy idzie w złą stronę i cała instytucja przechodzi zgnilizną, gubi swoje priorytety i moralność. Co więcej, Thunderhead to sztuczna inteligencja, która ma emocje… Tak, to zdecydowanie wyjątkowa postać.
W tej części znów towarzyszymy znanym wcześniej postaciom, głównie Citrze i Rowanowi. Ogromnie przywiązałam się do tych bohaterów, tak strasznie im kibicowałam i drżałam o ich życie. Każde z nich chce zmienić Kosodom, aby wrócił na dobre tory i znów był godny szacunku, traktował swoją misję z powagą i szacunkiem dla innych ludzi. Citra i Rowan są młodzi, ale szalenie mądrzy, empatyczni i dobrzy. Są nadzieją na zmianę, lepszą przyszłość. Delikatnie zarysowany wątek miłosny między tą dwójką tylko dodaje atrakcji. Ich relacja wywołuje we mnie więcej emocji niż niejeden gorąco napisany romans.
Neal Shusterman ma rewelacyjne pióro, dzięki czemu wciągnął mnie od pierwszych stron. Z łatwością wyobrażałam sobie opisywane przez niego miejsca i wydarzenia, w ułamku sekundy przenosiłam się do zupełnie innego świata. Autor stworzył spójną historię, pełną zaskakujących i emocjonujących zwrotów akcji. Podczas lektury odczuwałam dużo emocji, a samo zakończenie… Złamało mi serce, postawiło w stan zawieszenia, a moje myśli gnały do przodu, zastanawiając się nad najróżniejszymi wizjami kolejnych wydarzeń.
Gorąco polecam Wam tę książkę. Te dwa tomy ogromnie mnie zachwyciły, zwłaszcza „Thunderhead”. Nie jestem chyba nawet w stanie wyrazić tego, jak mocno wciągnęłam się w opowieść i jak bardzo potrzebuję trzeciej części. Czytajcie i zachwycajcie się!
PS. Jeśli chodzi o minusy tej historii, to mogę myśleć tylko o jednym. Jak wiadomo każdy sędzia wybiera sobie patrona, po którym przyjmuje imię i nazwisko. Większość z nich zdecydowało się na postacie historyczne, które wniosły coś dobrego w naukę lub historię, zmieniły ludzkość, walczyły o lepsze życie. Tymczasem nagle pojawia się sędzia Beyonce… Z całym szacunkiem dla artystki, ale brzmiało to dla mnie niepoważnie.
Ocena: 5/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz