Cześć kochani!
Dzisiaj wróciłam z Gdańska. Pogoda niestety nie dopisała, bo było zimno, wietrznie i deszczowo. Trochę przemarzłam, więc mam nadzieję, że nie złapie mnie żadna choroba. Oglądnęłam mecz Rosja - Słowacja, później dokupiłam bilet i załapałam się na Polska - Bułgaria (w wyniku czego oglądałam ćwierćfinał Bułgaria - Niemcy). Pomimo przegranej naszych siatkarzy jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam zobaczyć ich na żywo. Było to dla mnie niezapomniane wydarzenie i niesamowite emocje. Jestem z nich dumna, bo pokazali wielkie serce do gry i wolę walki, a że zabrakło trochę szczęścia :( Niestety nie udało mi się zrobić zdjęć z żadnym siatkarzem, poza jednym z byłych filarów reprezentacji - Sebastianem Świderskim. Ale dobre i to, może następnym razem :) Tymczasem mam dla Was recenzję drugiego tomu trylogii Magistrów, "Skrzydła gniewu" Celii Friedman.
Jest to kontynuacja wydarzeń z "Uczty gniewu".
Gniew Bogów to jedyna bariera chroniąca ludzi przed Duszożercami. Potwory nie przestają jednak szukać sposobu na przełamanie jej, a ich próby okazują się być coraz skuteczniejsze. Jeżeli ochrona ustanowiona przed Bogów załamie się, ród Protektorów będzie musiał stanąć do walki oraz szukać pomocy u Magistrów i czarownic. Tylko czy egoistyczni Magistrowie zechcą pomóc? Czy czarownice poświęcą swoją ograniczoną athrę (siłę życiową)? Czy Bogowie zechcą pomóc swoim wyznawcom?
Kamala to jedyna kobieta, która postanowiła rzucić wyzwanie Magistrom. Po ciężkich losach w pierwszej części, dziewczyna znów nie ma łatwo. Zmuszona jest uciekać przed czarnoksiężnikami na północ, do krainy gdzie zaczyna rozpętywać się piekło. Na własną rękę stara się zdobyć informacje na temat Duszożerców. Jest to dla niej niebezpieczne, ponieważ im dalej na północ i bliżej do Gniewu Bogów, tym słabsze są jej moce. Los wciąż nie jest dla niej łaskawy, bo na jej drodze stawia ciągłe trudności, chociażby pod postacią samych Magistrów. Tym razem dziewczyna świadomie zaczyna z nimi grę, która ma w przyszłości przynieść korzyści. Zaczyna widzieć między sobą a Magistrami podobieństwa.
Akcję możemy śledzić z perspektywy wielu bohaterów. Dzięki temu mamy szerszy pogląd na sprawę, wiemy co dzieje się w różnych miejscach świata, poznajemy nowe sojusze oraz losy bohaterów. Podobnie jak przy pierwszej części uważam to za duży plus. Dlatego oprócz historii Kamali, mamy znowu dzielną Królową Matkę Gwynofar, która musi zmierzyć się z następstwami rodzinnej katastrofy oraz odpowiedzieć na wezwanie przeznaczenia. Poznajemy Salvatora Aureliusa, nowego króla Wielkiego Królestwa, który również staje przed wielkim wyzwaniem - dziedziczy koronę i musi udowodnić wszystkim, iż udźwignie ten ciężar. Śledzimy oczywiście poczynania samych Magistrów, którzy próbują rozwikłać problemy morati (śmiertelnych, niemagicznych) oraz jak najmniej przy tym stracić, a najlepiej zyskać. Królowa Siderea ma na głowie swoje własne problemy, a opuszczona w potrzebie przez Magistrów, musi radzić sobie sama.
Przyznaję bez bicia, że pierwszy tom podobał mi się bardziej. "Skrzydła gniewu" są jednak ciekawe, a równie szybko je przeczytałam. Bardzo umiliły mi podróż pociągiem. Nie odczuwałam jednak aż takich emocji jak przy "Uczcie dusz". Tam miałam ciarki, płakałam. Tutaj obyło się bez takich rzeczy. Może też na moją ocenę wpływa ogromna nadzieja jaką wiązałam z tym tomem, gdyż po pierwszym byłam niesamowicie nastawiona na tą historię, nie mogłam się jej doczekać.
Jeżeli chodzi o bohaterów to większość z nich znana jest nam z pierwszego tomu, więc możemy poznać ich lepiej. Bardzo fascynuje mnie postać Magistra Colivara, który ewidentnie skrywa jakąś tajemnicę (i to nie jedną!). Ze wszystkich Magistrów jest chyba najciekawszą postacią. Jestem również pod wrażeniem tego, że w książce występują dwie niesamowite kobiety - Kamala oraz Gwynofar. Chociaż w przypadku Kamali często wchodzi w grę własna potrzeba oraz interes, gdzieś pod tym chłodem ma w sobie ciepłe uczucia. Są one głęboko skrywane przez lata ciężkich doświadczeń. Pojawia się również przystojny i dzielny mężczyzna, a co za tym idzie wątek "miłosny". Na szczęście nie jest on nachalnie eksponowany, nazwałabym go tłem do całej historii i to mało ważnym. Moim zdaniem główni bohaterowie są ciekawi. Mają różne twarze, chociaż niektóre głęboko skrywane.
Spodziewałam się więcej po samej fabule, ale mam wrażenie, że ma ona nastawić nas na trzeci tom tej trylogii. Sądząc po wydarzeniach w "Skrzydłach gniewu" zapowiada się ciekawa akcja, do której właśnie uzyskaliśmy wprowadzenie. Było wiele ciekawych historii, dlatego na nudziłam się podczas czytania. Zostałam wciągnięta, chciałam znać dalsze losy bohaterów oraz rozwój wypadków. Dowiedziałam się więcej na temat samych Duszożerców, chociaż skrywają oni jeszcze wiele tajemnic. Co również pobudza moją ciekawość i chęć do sięgnięcia po trzeci tom.
Książkę czytało się przyjemnie. Zdecydowanie polecam, chociaż oczywiście najpierw trzeba sięgnąć po "Ucztę dusz". Jest to ciekawa historia, powinna spodobać się fanom fantastyki. Według mnie jest łatwa w odbiorze, więc inni czytelnicy również powinni być usatysfakcjonowani. Mi się podobało i na pewno sięgnę po ostatni tom trylogii Magistrów, zwłaszcza że mam go już w domu.
września 27, 2013
września 22, 2013
#1 Herbatka Skworcu
Cześć :)
Dzisiaj ponownie luźny wpis. Jestem w trakcie czytania "Skrzydeł gniewu" Celii Friedman. Jej recenzja pojawi się jak tylko wrócę z Gdańska. Jeżeli będzie tak dobra jak tom pierwszy, "Uczta dusz", to jestem pewna, że będzie to recenzja pozytywna. Dzisiaj natomiast chciałabym podzielić się z Wami swoim zdaniem na temat dwóch herbat firmy Skworcu.
Taką cudowną przesyłkę dostałam ostatnio. Prawdziwa mieszanka barw, smaków i zapachów. Dzisiaj spróbowałam dwie z nich: Królowa serc i Bananowo-wiśniowa.
Dzisiaj ponownie luźny wpis. Jestem w trakcie czytania "Skrzydeł gniewu" Celii Friedman. Jej recenzja pojawi się jak tylko wrócę z Gdańska. Jeżeli będzie tak dobra jak tom pierwszy, "Uczta dusz", to jestem pewna, że będzie to recenzja pozytywna. Dzisiaj natomiast chciałabym podzielić się z Wami swoim zdaniem na temat dwóch herbat firmy Skworcu.
Taką cudowną przesyłkę dostałam ostatnio. Prawdziwa mieszanka barw, smaków i zapachów. Dzisiaj spróbowałam dwie z nich: Królowa serc i Bananowo-wiśniowa.
Herbata owocowa. W jej skład wchodzą maliny, rodzynki, czarna porzeczka, kawałki jabłek, czerwona porzeczka, a nawet plasterki truskawek oraz hibiskus czy kwiaty prawoślazu lekarskiego. Jak widzicie na zdjęciu ma nawet małe serduszka! Ma duże owoce, bardzo intensywny zapach. Spodziewałam się czegoś naprawdę słodkiego, okazało się, że nie jest wcale aż tak słodka. Ma specyficzny, ciekawy smak.
Również herbata owocowa. Duże kawałki bananów, wiśni i rodzynek. Ma równie intensywny zapach co poprzednia herbata, nawet zbliżony. Nie jest gorzka, ale musiałam ją sobie posłodzić. Ma również ciekawy smak. W jej skład oprócz wymienionych wcześniej owoców wchodzi hibiskus i papaja.
Za możliwość spróbowania herbat dziękuję firmie Skworcu.
Zapraszam Was gorąco do zakupu herbat bądź kaw!
Tak jak pisałam w poprzedniej notce, jutro z samego rana jadę do Gdańska na Mistrzostwa Europy siatkarzy. Nie będę miała możliwości dodania notki i komentowania Waszych recenzji, ale na pewno nadrobię zaległości po powrocie. Na facebooku też się pewnie nie pojawię, chociaż spróbuję! Życzę Wam miłego tygodnia i owocnego czytania :)
września 21, 2013
17. "Sędzia Di, naszyjnik i tykwa" Robert van Gulik
Hej :)
I nadszedł kolejny weekend. Oraz kolejna recenzja :) Trochę mi zajęło czytanie "Sędziego Di, naszyjnika i tykwy" Roberta van Gulika, ale to dlatego, że przyjechałam do domu na ostatnie odwiedziny na wakacjach. Aż się człowiekowi smutno robi, ale niestety - taka kolej rzeczy. Już za półtora tygodnia rozpoczną się studia. Dzisiaj wracam do Krakowa, ponieważ w poniedziałek z samego rana wyjeżdżam do Gdańska, aby kibicować naszym podczas Mistrzostw Europy siatkarzy! Mam nadzieję, że uda mi się zrobić fajne zdjęcia i zobaczyć naszych w akcji (ponieważ mam bilety na mecz barażowy oraz ćwierćfinałowy, ale nie wiadomo jeszcze kto będzie w nim grał) :)
Przechodząc jednak do dzisiejszej recenzji - "Sędzia Di, naszyjnik i tykwa" Roberta van Gulika.
I nadszedł kolejny weekend. Oraz kolejna recenzja :) Trochę mi zajęło czytanie "Sędziego Di, naszyjnika i tykwy" Roberta van Gulika, ale to dlatego, że przyjechałam do domu na ostatnie odwiedziny na wakacjach. Aż się człowiekowi smutno robi, ale niestety - taka kolej rzeczy. Już za półtora tygodnia rozpoczną się studia. Dzisiaj wracam do Krakowa, ponieważ w poniedziałek z samego rana wyjeżdżam do Gdańska, aby kibicować naszym podczas Mistrzostw Europy siatkarzy! Mam nadzieję, że uda mi się zrobić fajne zdjęcia i zobaczyć naszych w akcji (ponieważ mam bilety na mecz barażowy oraz ćwierćfinałowy, ale nie wiadomo jeszcze kto będzie w nim grał) :)
Przechodząc jednak do dzisiejszej recenzji - "Sędzia Di, naszyjnik i tykwa" Roberta van Gulika.
września 17, 2013
16. "Maska" Dean Koontz
Cześć!
Kolejny dzień, kiedy obudziło mnie stukanie deszczu o parapet. Od razu człowiek nabiera energii do życia i zapału do działania. Ale rzućmy temat dobijającej pogody, przejdźmy do ważniejszych treści. Wczoraj pojawiła się luźna, około książkowa notka, a dzisiaj czas na konkrety. Mam dla Was recenzję "Maski" Deana Koontza.
Kolejny dzień, kiedy obudziło mnie stukanie deszczu o parapet. Od razu człowiek nabiera energii do życia i zapału do działania. Ale rzućmy temat dobijającej pogody, przejdźmy do ważniejszych treści. Wczoraj pojawiła się luźna, około książkowa notka, a dzisiaj czas na konkrety. Mam dla Was recenzję "Maski" Deana Koontza.
września 16, 2013
Coś lekkiego, około książkowego.
Witajcie :)
Mam dla Was dzisiaj wyjątkową notkę - nie będzie żadnej recenzji książki, za to przedstawię Wam temat około książkowy. Każdy z nas ma swoje ulubione miejsce do czytania, napój którym raczy się przy lekturze bądź muzykę lecącą w tle. I dzisiaj właśnie o tym! Czyli na kompletnym luzie opowiem o swoich naj w kwestii czytania, chętnie poznam Wasze zdanie :)
Mam dla Was dzisiaj wyjątkową notkę - nie będzie żadnej recenzji książki, za to przedstawię Wam temat około książkowy. Każdy z nas ma swoje ulubione miejsce do czytania, napój którym raczy się przy lekturze bądź muzykę lecącą w tle. I dzisiaj właśnie o tym! Czyli na kompletnym luzie opowiem o swoich naj w kwestii czytania, chętnie poznam Wasze zdanie :)
września 14, 2013
15. "Nekrofikcje" Paweł Ciećwierz
Cześć Wam!
Mam dzisiaj dla Was coś wyjątkowego. Dlaczego? Ponieważ będzie to recenzja książki polskiego autora. Przyznaję, że poza lekturami szkolnymi nie miałam styczności z polską twórczością. Ostatnimi czasy czytałam jednak wiele pochlebnych opinii, dlatego postanowiłam nadrobić zaległości i żeby nie było "cudze chwalicie, swego nie znacie", sięgnęłam po "Nekrofikcje" Pawła Ciećwierza (kierowana pozytywną opinią Nieuleczalnej Bibliofilki).
Mam dzisiaj dla Was coś wyjątkowego. Dlaczego? Ponieważ będzie to recenzja książki polskiego autora. Przyznaję, że poza lekturami szkolnymi nie miałam styczności z polską twórczością. Ostatnimi czasy czytałam jednak wiele pochlebnych opinii, dlatego postanowiłam nadrobić zaległości i żeby nie było "cudze chwalicie, swego nie znacie", sięgnęłam po "Nekrofikcje" Pawła Ciećwierza (kierowana pozytywną opinią Nieuleczalnej Bibliofilki).
września 11, 2013
14. "Drapieżcy" Graham Masterton
Witajcie!
Jest już drugi tydzień września, za oknem szaro, buro i ponuro. Coś tam niby kropi, a do tego wieje. Na rozgrzanie zrobiłam sobie herbatę malinową z kardamonem, bo jestem kompletnie zmarznięta. Przechodząc jednak do meritum sprawy - mam dziś dla Was recenzję "Drapieżców" Grahama Mastertona.
Jest już drugi tydzień września, za oknem szaro, buro i ponuro. Coś tam niby kropi, a do tego wieje. Na rozgrzanie zrobiłam sobie herbatę malinową z kardamonem, bo jestem kompletnie zmarznięta. Przechodząc jednak do meritum sprawy - mam dziś dla Was recenzję "Drapieżców" Grahama Mastertona.
września 08, 2013
13. "Lolita" Vladimir Nabokov
Hej hej :)
Minął pierwszy tydzień września. Dla mnie wciąż są wakacje, ale dla wielu z Was był to ciężki tydzień - trzeba było przestawić się z leniuchowania na naukę, chodzenie na lekcje. Mam nadzieję, że szkoła nie da Wam za bardzo popalić i pomimo zadań, będziecie mieli czas na czytanie oraz inne pasje. Tymczasem mam dla Was recenzję "Lolity" Vladimira Nabokova.
Minął pierwszy tydzień września. Dla mnie wciąż są wakacje, ale dla wielu z Was był to ciężki tydzień - trzeba było przestawić się z leniuchowania na naukę, chodzenie na lekcje. Mam nadzieję, że szkoła nie da Wam za bardzo popalić i pomimo zadań, będziecie mieli czas na czytanie oraz inne pasje. Tymczasem mam dla Was recenzję "Lolity" Vladimira Nabokova.
września 03, 2013
12. "Uczta dusz" C. S. Friedman
Witajcie kochani!
Już dawno dodałabym nową recenzję, jednak szykuję dla rodziców prezent, który jest bardzo czasochłonny - miałam przez to mniej czasu na czytanie. Kiedy jednak znów usiadłam do książki, poszło już bardzo szybko i mam dzisiaj dla Was nową recenzję, zakończonej dosłownie pięć minut temu powieści, "Uczta dusz" Celii Friedman.
Już dawno dodałabym nową recenzję, jednak szykuję dla rodziców prezent, który jest bardzo czasochłonny - miałam przez to mniej czasu na czytanie. Kiedy jednak znów usiadłam do książki, poszło już bardzo szybko i mam dzisiaj dla Was nową recenzję, zakończonej dosłownie pięć minut temu powieści, "Uczta dusz" Celii Friedman.