stycznia 31, 2014

44. "Zamek Laghortów" E. M. Thorhall

"Młodziutka Kyla, uciekając przed niechcianym ślubem, trafia pod opiekę Sir Eryka i jego żony Lady Lyanny. Poznaje zamek, jego mieszkańców, nawiązuje przyjaźnie, uczy się fechtunku, odkrywa prawdę o swoim pochodzeniu. Wiele się wokół niej dzieje. Wszyscy zdają się lubić i akceptować jasnowłosą podopieczną Laghortów, prócz jednej osoby: ponurego, opryskliwego Morhta. Ten pochodzący z Varthenu surowy i oschły dowódca najemników z jakiegoś powodu od samego początku nie znosi dziewczyny i nie zamierza jej pobłażać. Panna drażni go, irytuje i wzbudza niezrozumiały dla niego samego gniew. Kyla znosi jego zachowanie do czasu..."
Tajemnicą nie jest, że ja i historie miłosne nie chodzimy jedną drogą. Wątek miłosny toleruję, gdy stanowi on tło dla fabuły, nie ocieka lukrem. Dzięki akcji Polacy nie gęsi i swoich autorów mają otrzymała jednak ebooka "Zamek Laghortów", który jest romansem. Na szczęście romansem z rycerzami, więc można chociaż pomarzyć o przyjeździe wspaniałego mężczyzny na białym rumaku.

E. M. Thorhall stworzyła historię, którą czyta się naprawdę lekko i przyjemnie. Ledwo przysiadłam do lektury, a strony w niebywale szybkim tempie przewracały się. Autorka niewątpliwie posiada poczucie humoru, a przynajmniej trafiła w mój gust - zdarzało mi się uśmiechać pod nosem podczas czytania. Styl Thorhall jest łatwy w odbiorze, prosty, ale przyjemny i wspomagający wyobraźnię.

"Cicho zamknął za sobą drzwi. Łomot, który chwilę potem usłyszał, świadczył, że Kyla dała jednak upust swojej wściekłości, rzucając czymś w drzwi. Miał tylko nadzieję, że nie użyła jego ulubionego hełmu.

Uśmiechnął się pod nosem. Naprawdę zapowiada się ciekawie."

"Zamek Laghortów" jest pełen ciekawych bohaterów. Sir Eryk oraz Lady Lyanna stanowią zgraną parę, są przyjaźnie nastawieni do ludzi, ale potrafią pokazać pazury i zaskoczyć przeciwnika. Niejeden mężczyzna poległby pod naporem miecza Lady. Opłacani przez nich najemnicy stanowią wesołą kompanię, składającą się z silnych mężczyzn, świetnych wojowników. Trzymani pod czujnym okiem Morhta, potrafią wygrać wiele walk, ale równie chętnie walczą na ostrość języka.

Ponieważ jest to romans, nie mogę pominąć wątku miłosnego. Przyznam się Wam szczerze, że autorka zrobiła rzecz praktycznie niemożliwą (no chyba, że po prostu dojrzewam) - wzbudziła moja szczerą sympatię i aprobatę dla swojej historii. Uczucie między Kyla a Morhtem rozwija się powoli, nie ciśnie po oczach, a dla nich samych jest zaskoczeniem, z którym oboje walczą. Walczą na ostre słowa, a także na pięści. Tak moi kochani, łatwo nie jest, siła została użyta. Oczywiście bez wielkiej przemocy, po prostu czasem trzeba uderzyć ze złości w ścianę albo plecy niemiłego kolegi. Zdecydowanie nie nazwałabym ich romansu ociekającym lukrem, ale dla mnie był uroczy. Facet jak dąb, a nie potrafi poradzić sobie z uczuciami! Przyznajcie, sama słodycz :)
"- Ja na ciebie krzyczę?! - podniósł głos jeszcze bardziej.

- Nie, do cholery, drę się sama na siebie! - wrzasnęła, doprowadzona do ostateczności."
Powieść E. M. Thorhall jest lekturą na jedno przyjemne popołudnie. Myślę, że warto poświęcić ten czas na zapoznanie się z twórczością polskiej autorki, który stworzyła ciekawą, lekką i zabawną historię, chociaż osadzoną w kategorii romansu.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce E. M. Thorhall.
Recenzja bierze udział w akcji promowania polskich autorów przez Polacy nie gęsi i swoich autorów mają.

stycznia 30, 2014

43. "Bajarz z Marrakeszu" Joydeep Roy-Bhattacharya

"Marrakesz, plac Dżama al-Fna'. Krwaworóżowy księżyc zwiastuje niebezpieczeństwo. W niewyjaśnionych okolicznościach ginie bez śladu para turystów. Co wydarzyło się na głównym placu miasta, kiedy intrygującą parę kochanków widziano tu po raz pierwszy i ostatni? Czy ich zniknięcie to wynik przypadkowej zbrodni czy zaplanowanego morderstwa? A może zręcznej mistyfikacji? 

Zagadkę niezwykłej pary próbuje rozwikłać najsłynniejszy bajarz Marrakeszu. Wciągając w swoją opowieść zgromadzonych licznie słuchaczy, stara się odtworzyć przebieg wydarzeń i poznać prawdę. Czy jednak jest to w ogóle możliwe? Czy istnieje jedna, niepodważalna wersja tej historii? A jeśli tak jest, czy bajarz zdoła ją odkryć i ocalić własnego brata?"
Rzadko w swoich recenzjach wspominam o okładce książki. Tym razem jednak chciałabym zwrócić na nią Waszą uwagę, ponieważ moją zdecydowanie przykuła. Wydaje mi się tajemnicza, pełna magii, zapowiadająca niesamowitą przygodę. Może to przez ten delikatny blask światła, ukazany na okładce. Do tego nad oznakowaniem stron są malutkie rysunki, które dodają uroku. Uważam, że sam wygląd jest zachęcający, a opis na okładce tylko to potwierdza.

Historia opowiadana jest przez jednego z najsłynniejszych bajarzy z Marrakeszu. Miałam wrażeniem, jakbym przeniosła się w czasie i miejscu. Gdybym zamknęła oczy, poczułabym zapachy o których opowiadał mężczyzna - świeżych owoców cytrusowych, kurzu podnoszącego się z ziemi, zapachu zwierząt i tłumu ludzi. Usłyszałabym muzykę, rytmiczne bicie bębnów. Jest to spokojna narracja, która pomogła mi poczuć klimat opowieści, wyobrazić sobie miasto oraz jego mieszkańców.

Bajarz stara się rozwikłać zagadkę tajemniczego zaginięcia młodej pary turystów. Zwiedzali oni Marrakesz, wywołując przy tym wielkie zamieszanie wśród ludzi. Kobieta rzucała się w oczy poprzez swoją urodę oraz delikatność, wrażliwość. Wiele osób zapamiętało ich i było w stanie opowiedzieć historie związaną z ich spotkaniem, w każdym budzili większe emocje. Chociaż opisy wyglądu zwiedzających różniły się, wszyscy wiedzieli, że mówią o tych samych osobach.
"(...) starałem się ze wszystkich sił zachować spokój i nie wybuchnąć gniewem, bo z gniewu nie można się oczyścić - jest jak rdza, która zżera nas od wewnątrz."
Hasan, słynny bajarz, historię intrygującej pary przeplata ze swoimi wspomnieniami z przeszłości. Opowiada o czasach dzieciństwa, gdy zaczął towarzyszyć ojcu w jego pracy bajarza, o swoich braciach. Przedstawia swoją przeszłość, motywy które kierowały nim przy podejmowaniu swego powołania, a także zapoznaje nas bliżej z rodzeństwem. Wbrew pozorom nie przeszkadzało to w śledzeniu fabuły, a dodawało jej jedynie walorów, wzbogacało historię.

Całość jest przesycona tajemnicą, powolnym dążeniem do odkrycia prawdy, zatraceniem się w opowieści. Jak głosi sam opis, "tutaj nic nie jest takie, jakie wydaje się być na początku, a prawda przybiera różne, zaskakujące oblicza". Czytając "Bajarza z Marrakeszu" miałam wrażenie, że każdy z bohaterów mówi prawdę, ale prawda ta różni się dla każdego z nich, ponieważ są innymi ludźmi, posiadają inne pragnienia i marzenia, inne potrzeby i środki do życia. Czekałam na wyjaśnienia, aby móc zrozumieć historię, odkryć moją prawdę.
"Gdyż piękno, tak samo jak wiara, jest pokarmem dla duszy. Sprawia, że stajemy się bardziej szlachetni. Chcemy je przy sobie zatrzymać, ponieważ powstrzymuje nas przed obraniem złego kursu w życiu. Piękno przeistacza pragnienie. Nie unicestwia go, ale czyni je bardziej wzniosłym. (...) Piękno pozwala wyobrazić sobie życie na nowo, a kiedy to czynimy, stajemy się go bardziej godni."
"Bajarza z Marrakeszu" czyta się z przyjemnością. Książka nie tylko wygląda cudownie, ale ma również magiczne wnętrze. Egzotyczna marokańska sceneria jest idealnym miejscem, do którego można się przenieść w zimowe dni, aby rozgrzać swoje serce i umysł.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Lambook.

stycznia 25, 2014

42. "Rozkosze nocy" Sylvia Day

"Bywają takie zmysłowe przyjemności, których można zaznać tylko w nocy...

Aidan Cross przychodzi o zmierzchu, między jawą i snem, aby spełnić tajemne pragnienia kobiet. Lyssa Bates nigdy nie doświadczyła takiej ekstazy, jaką dał jej mężczyzna o głębokich, niebieskich oczach, w których tkwi obietnica kuszącej bliskości i dekadenckich doznań. Choć ten nieznajomy kochanek, nieśmiertelny uwodziciel, jest tylko snem - fantomem z nocnych fantazji - to jednak pewnego dnia staje się cud i nieziemski uwodziciel materializuje się w drzwiach jej mieszkania. Aidan Cross uczyni wszystko, żeby wypełnić misję do końca, nawet jeśli może to mieć groźne konsekwencje nie tylko w krainie snów, ale także na jawie."
"Rozkosze nocy" to druga książka Sylvii Day, z którą miałam przyjemność się zapoznać. Pierwszą z nich był "Dotyk Crossa" [recenzja], który naprawdę mi się nie podobał. Śmiało mogę powiedzieć, że były to jedne z najgorzej wydanych przeze mnie pieniędzy. Dlaczego zatem postanowiłam zapoznać się z inną twórczością autorki? Przeczytałam na internecie recenzję, w której stwierdzono, że "Rozkosze nocy" są zdecydowanie lepsze, że autorka poprawiła swój styl. Stwierdziłam, że sama muszę się o tym przekonać. A do tego chciałam zobaczyć, jak wyszło Sylvii Day połączenie erotyki z fantastyką.

Z jednej strony autorka wydaje się być monotematyczna, zresztą jak większość współczesnych pisarek z gatunku powieści erotycznych. Stworzyła nieziemsko przystojnego mężczyznę, nieświadomie szukającego ukojenia oraz piękną kobietę, która również ma problemy w życiu. Standardowe połączenie dwóch bohaterów ze skomplikowaną przeszłością lub teraźniejszością, z wielką tajemnicą, potrzebujących bliskości drugiej osoby. Podobnie jak w swojej wcześniejszej trylogii, główna postać męska nosi nazwisko Cross, co moim zdaniem można by śmiało zmienić, pokazać większą kreatywność.

W tego typu książkach zawsze fascynuje mnie fakt, iż bohaterowie bardzo szybko uzależniają się od siebie, potrzebują się wzajemnie, ufają sobie, szybko zaczynają czuć do siebie coś więcej, chociaż tak naprawdę łączy ich niewiele więcej niż seks. Tak również jest w przypadku "Rozkoszy nocy". Sceny erotyczne pojawiają się wielokrotnie (cóż, w końcu jest to powieść erotyczna), a wszystkie potrzeby rozwiązywane są jakby poprzez spełnienie seksualne. W ten sposób bohaterowie leczą swoje rany, nawiązuje się między nimi nić emocjonalna, czują się tak bliscy i kompatybilni.
"Oddałby wszystko, aby móc spędzić z nią życie,zestarzeć się z nią, umrzeć u jej boku. Wolałby krótkie, wypełnione słodyczą życie niż wieczne i puste. Niestety jedyne, co mógł dla niej zrobić, to zagwarantować, że będzie żyła jak najdłużej, żeby mogła wyjść za mąż, mieć dzieci i wnuki. Dzieci i wnuki innego mężczyzny."
Oprócz ogromnego wątku erotycznego, w "Rozkoszach nocy" jest również wątek fantastyczny. Zastanawiałam się, jak uda się autorce bestsellerowych powieści erotycznych, autorce której nie bardzo ufałam w jej twórczości, stworzyć ciekawy wątek fantastyczny. A jednak, udało się.

Aidan jest Mistrzem Miecza, Strażnikiem Snów. Broni Śniących przed Koszmarami, które czerpią siłę z cierpienia innych. Od wieków ta walka nie zostaje rozstrzygnięta. Trwają poszukiwania Klucza, który otwiera drzwi dla Koszmarów, który powinno się zniszczyć. Tym Kluczem ma być ktoś ze Śpiących. Jednak Starszyzna posiada również wiele tajemnic, które ukrywa nawet przed najznakomitszymi ze Strażników. Poszukujący odpowiedzi Aidan może natknąć się na takie, które go nie zadowolą.

Żałuję, że "Rozkosze nocy" są jednak w głównej mierze powieścią erotyczną, ponieważ wspomniany wątek fantastyczny mógłby stanowić naprawdę ciekawą, osobną historię. Na pewno sięgnęłoby po nią więcej osób, ponieważ jestem przekonana, że wielu czytelników zniechęci się głównym wątkiem.
"-Jaki jest twój ulubiony kolor?

Odpowiedział bez zawahania:
-Kolor twoich oczu. 
Zamrugała, zszokowana.
-Są gówniano brązowe.
-Są piękne - wymruczał (...)"
Drugie spotkanie z twórczością Sylvii Day uważam za zdecydowanie bardziej udane. Autorka zaskoczyła mnie wprowadzeniem wątku fantastycznego, który był naprawdę pomysłowy i ciekawy. Za to przyznaję jej zdecydowanego plusa, ponieważ na pewno w ten sposób zapobiegnie zaszufladkowaniu. Sam wątek erotyczny nie zaskoczył mnie, ponieważ występował we wcześniejszej powieści autorki. W "Dotyku Crossa" pojawiał się znany doskonale pomysł na uległą i pana, w tym wypadku bohaterowie bardziej współgrali ze sobą i łączył ich większy związek emocjonalny, a nie tylko seksualny. Książkę czytało się również przyjemniej przez wzgląd na poprawę stylu autorki, mniejszą ilość wulgaryzmów.

Nie jest to literatura wysokich lotów, nie będzie również leżała wysoko w mojej hierarchii, ale widać poprawę i jestem gotowa sięgnąć nawet po kolejny tom cyklu Strażnicy Snów, czego nie byłam w stanie zrobić wcześniej. Mam nadzieje, że w następnych częściach będzie więcej wątku fantastycznego, wtedy będzie się należał autorce spory plus.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję pani Darii oraz Wydawnictwu Akurat.

stycznia 20, 2014

41. "Zawstydzić silnych" Sarah Williams

"Miała znowu zostać mamą, radość całej rodziny rosła z dnia na dzień.  Ale badanie ultrasonograficzne zmieniło wszystko.Kiedy Sarah Williams dowiedziała się, że dziecko w jej łonie nie przeżyje porodu, stanęła wobec dylematu, jakiego boją się wszyscy rodzice.Czy pójdę za nagląca radą lekarzy?Czy może pójdę za swoim sercem?A jeśli wybiorę drugą drogę, to jak mam to przeżyć?"
"Zawstydzić silnych. Wyzwanie nienarodzonego życia" to prawdziwa historia autorki Sarah Williams. Wszystko zaczyna się pięknie. Stał się cud, modlitwy kobiety oraz jej rodziny spełniły się - Sarah zaszła w ciążę. Podczas jednego z badań USG dowiedziała się, że córka nie przeżyje porodu, ponieważ jest chora. Lekarze doradzali jej aborcję, również dla jej własnego zdrowia.

Bardzo ciężko jest recenzować taką książkę. Nie chodzi w niej o wartką fabułę, ciekawe postacie czy zaskakujące zakończenie. Nie ważny jest styl autorki czy szata graficzna książki. Ważna jest treść, którą Sarah chce przekazać. A czy można oceniać tak ciężką i przykrą historię, tak intymną? Wydaje mi się, że jest to niemożliwe.

Nie życzę nikomu takiego momentu w życiu, gdy przyjdzie zmierzyć się z decyzją o aborcji. Raczej nikt nie jest gotowy na taką chwilę, na każdego spadłoby to jak grom z jasnego nieba. W chwili pełnej radości i nadziei, wszystko nagle zostaje odwrócone do góry nogami.

Sarah i jej mąż Paul zrezygnowali z aborcji i postanowili donosić ciążę. Piszę postanowili donosić, ponieważ dla obojga był to trudny czas. Chociaż to Sarah nosiła w sobie dziecko, Paul równie mocno przeżywał ten okres, wspierał żonę cały czas i z całych sił. Podobnie jak rodzina i przyjaciele, którzy łączyli się z nimi modlitwą, dobrą myślą. Dla wielu osób ich decyzja była niezrozumiała, w końcu wiedzieli, że dziecko nie przeżyje porodu, urodzi się martwe. Mimo to, głosili swoje zdanie i śmiało stawiali czoła wszystkim przeszkodom. Nie było łatwo, przez wzgląd na kłopoty zdrowotne Sarah oraz psychikę całej rodziny. Ale w życiu nigdy nie jest łatwo.

"Zawstydzić silnych" to wzruszająca historia rodziny wystawionej na ciężką próbę, próbę wiary. Williamsowie często czuli się porzuceni przez Boga, nie wiedzieli jaki jest cel ich cierpień, ale ufali Bogu i to jemu zawierzyli swój los. Sarah nie kryła swoich chwil zwątpienia, ale odnajdywała siłę w Piśmie Świętym i modlitwie. Czuła miłość, która otaczała ją ze strony rodziny i przyjaciół. Poczuła również więź z ukochaną córką, którą nosiła w sobie, oraz więź z Bogiem. Nie jestem nawet w stanie wyobrazić sobie, co musiała czuć ta rodzina. Jestem jednak pod wrażeniem ich siły, a także dojrzałości córek Sarah. Jestem pod wrażeniem tego, jak bardzo można wierzyć i jaką moc można czerpać z modlitwy. Książka wzbudza emocje, porusza temat, który w Polsce jest raczej tabu, ukazuje krzywdzące prawa, a także daje do myślenia.

stycznia 15, 2014

40. "Obsesja" Marta Grzebuła

"Główny bohater Aleks i one kobiety; romans i miłość. Przelotne związki staja się próbą zapomnienia wyjątkowej i tajemniczej Grace. To właśnie ona porywa go do niesamowitej krainy doznań i emocji kilka miesięcy wcześniej. Poszukiwania trwają. Między czasie kolejny epizod, który rozczarowuje. Aleks jest już pewien, że żadna kobieta nie dorówna Grace. A mimo to nie potrafi się oprzeć chwilowej ekscytacji. Wciąż wierzy, że odnajdzie w innej to czego szuka. Iluzja trwa. Ale niesie ona za sobą określone konsekwencje. I niestety poniesie je nie tylko on. 

Powieść ta wciągnie Cię w świat erotyki, pełen intymnych chwil, jakie rozgrywają się pomiędzy bohaterami - kochankami. Ale nie tylko, wierz mi... 

Wiem Drogi Czytelniku, że i w Twoim życiu miłość ma ogromne znaczenie. Mało tego, uważamy ją za piękną, wzniosłą i z upragnieniem jej wyczekujemy. Ale czy zawsze miłość ma dobre oblicze? Czy nie zdarza się i tak, że postrzegamy ją jako toksyczne, drążące nasze umysły emocje?"
Powieść Marty Grzebuły jest zdecydowanie przeznaczona dla dojrzałego czytelnika. Nasycona jest erotyzmem, pożądaniem. Autorka nie bała się opisywać intymnych zbliżeń bohaterów, nie owijając w bawełnę, a nazywając rzeczy po imieniu. Są to bardzo realistyczne opisy, w pełni działające na naszą wyobraźnię, ale utrzymane w dobrym smaku i guście.

Tytuł w pełni odzwierciedla stan głównego bohatera. Po spędzeniu dwóch upojnych dni z tajemniczą Grace, główny bohater Aleks stracił dla niej głowę. Śnił o niej, marzył, tęsknił za nią, pogrążał się w szaleństwie i obsesji, zamykając się na możliwość związku z inną kobietą. Poddawał się tylko krótkiej fascynacji cielesnej, dla niego jednak nie znaczącej nic więcej niż zaspokojenie własnych potrzeb seksualnych. Przyznaję, że nie mogłam tego kompletnie zrozumieć. Przez ponad pół roku pogrążał się w swojej obsesji za kobietą, z którą spędził zaledwie dwa dni na rozkoszach cielesnych. Nie wytworzył się między nimi żaden związek, tak naprawdę nie poznali się. Mimo to pokochał ją i tęsknił za nią tak mocno, iż zdominowała nawet jego sny. Sam cierpiąc i uprawiając tylko przypadkowy seks nie zauważył, że wprowadzał kobiety w stan, w jakim sam się znajdował. Pożądały go, przywiązywały się, chciały od niego więcej. Początkowo nie zauważał, że krzywdził je tak samo, jak sam się czuł.
"Pojął, że to, co się dziś działo w domku Natalii, działo się między nimi, było echem, tego wszystkiego, co przeżył z Grace. Naśladował tę kobietę, która była wówczas jego królową, władczynią, tak jak on stał się panem i władcą Natalii. Zdominował ją, choć pragnął, aby to kobieta dominowała nad nim."
Chociaż książka przesycona jest erotyzmem, to jednak ma w sobie też tajemnicę. Od samego początku intryguje postać Grace, która pojawia się znikąd. Nikt nie może powiedzieć za wiele na jej temat, ciężko ją odnaleźć. Kim jest owa kobieta, która w tak krótkim czasie zawładnęła życiem mężczyzny? Do tego w prologu pojawia się postać dziewczyny, która szuka swojej zemsty. Czy Grace i ta dziewczyna to jedna i ta sama osoba?

Styl autorki jest przyjemny w odbiorze, ułatwia szybkie czytanie. Przyznaję, że jedyną wadą były lekkie powtórzenia, które rzuciły mi się w oczy. Nie psuły jednak one całkowitego odbioru, nie wpływały na gorszy całokształt powieści.

Pani Marta Grzebuła prowadziła akcję w różnych zakątkach Polski. Malowniczy Karpacz, zarówno zimą jak i latem, Kraków czy Wrocław. Mogłam wraz z bohaterami przeżywać ich poszukiwania, towarzyszyć im w podróży, a przyznaję że uroki Karpacza przemówiły do mnie i chętnie bym się tam wybrała na relaks.

"Obsesja" jest moją pierwszą polską powieścią z tak mocnym wątkiem erotycznym. Nawet w chwilach najmocniejszych i najostrzejszych zbliżeń między bohaterami, miała ona więcej smaku, estetyki i erotyzmu, niż w moich wcześniejszych doświadczeniach z tego typu gatunkiem w amerykańskiej literaturze. Książka jest przyjemna, posiada tajemnicę i pobudza nasze emocje, dlatego uznaję ją za naprawdę miłą przygodę.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce, pani Marcie Grzebule
Recenzja bierze udział w promowaniu polskich autorów przez grupę Polacy nie gęsi i swoich autorów mają. 


stycznia 12, 2014

39. "Pan Ciemności" Guy N. Smith

"Ekskluzywna prywatna szkoła w Szkocji jest prawdziwym piekłem, ukrytym za grubymi murami zabytkowe budynku. Dyscyplina i wysiłek fizyczny są wartościami cenionymi na wielu prywatnych uczelniach, ale praktyki stosowane w tej szkole przywodzą na myśl obóz koncentracyjny z nieco lepszym wyżywieniem. To jednak nie wszystko - uczniowie muszą czcić złowrogą istotę, zmarłą, lecz wiecznie żywą. To nie dyrektor jest prawdziwym panem tego ponurego przybytku..."
Nazwać szkołę w Hurst ekskluzywną, to gruba przesada. Daleko jej do idealnych warunków, a oprócz skromnego, zimnego wyposażenia, szkoła zdaje się być owiana tajemnicą, a jej uczniowie żyją w strachu przed dyrektorem - dyktatorem. Żaden rodzic nie dba o swoje dzieci, cieszy się, że ma je z głowy, więc nikt nie kontroluje szalonego wykładowcy. Nawet nauczyciele boją się wychylać nosa, drżąc pod ostrym spojrzeniem rządzącego.

Chociaż książka należy do horroru, to z przykrością przyznaję, że podczas lektury ani razu się nie bałam. Zwykle bardzo łatwo książki działają na moją wyobraźnię, jednak tym razem nie czułam nic. Może oprócz obrzydzenia, które pojawiało się kilka razy podczas czytania. Najstraszniejsza w tym wszystkim jest chyba okładka albo motyw pościgu psów, których osobiście się boję.

"Pan Ciemności" jest krótką lekturą, którą czyta się szybko. Chociaż nie była straszna, miała zadatki na bycie wciągającą. Wydaje mi się jednak, że jest to nie do końca wykorzystany potencjał. Na sam ten fakt wskazuje zakończenie, które kompletnie mnie rozczarowało. Spodziewałam się czegoś mocnego, powiewu grozy, a niestety nie otrzymałam tego. Motyw mógłby być ciekawy, gdyby go trochę lepiej dopracowano.
"Lazenby rozchylił wąskie usta i wepchnął w nie głębiej głowę ptaka. Wszyscy, którzy potrafili na to jeszcze patrzeć, ujrzeli nabrzmiałe żyły na szyi dyrektora i jego oczy, rozszerzone z podniecenia. Słychać było wyraźnie, jak skruszył zębami delikatny kręgosłup."
Wyżej cytowana scena była jedną z tych, które budziły we mnie obrzydzenie. Postępowanie dyrektora było dla mnie niejednokrotnie szalone, budziło we mnie odrazę. Podobnie jak praktyki, którym namiętnie się oddawał. I nie chodzi tu wcale o chłostę czy kary stosowane wobec uczniów, chociaż były one dla mnie chore. Dziwiło mnie również to, że nikt się jeszcze nie zbuntował, a wszyscy byli zastraszeni lub mieli pomieszane w głowach. Chodzi mi o praktyki, w których profesor wyznawał kult dla swojego Pana, Pana Ciemności.

Bohaterowie w powieści nie są moim zdaniem interesujący, nie przywiązałam się do żadnego z nich, a ich los był mi obojętny. Nie zostało im poświęcone dużo uwagi, więc nie zgłębiłam ich osobowości. Byli mdli, bez krzty charakteru. Jedyną ciekawą postacią mógłby być szalony dyrektor, ale... No właśnie, mógłby, tylko jakoś nie wyszło. Pojawiający się wątek miłosny był lekko zarysowany, nie nasycił sobą całej lektury.

Powiem Wam szczerze, że jestem zawiedziona tą książką. Nie spodziewałam się po niej wiele, ale czytając na okładce HORROR, miałam nadzieję na chociaż odrobinę dreszczyku. Jak już wspominałam, nic takiego nie miało miejsca. Mam w swojej biblioteczce jeszcze jeden tytuł tego autora i mam nadzieję, że okaże się być lepszy, chociaż na pewno swoje odstoi w kolejce, ponieważ "Pan Ciemności" kompletnie mnie nie zafascynował.

stycznia 07, 2014

38. "Baśnie Barda Beedle'a" J. K. Rowling

"Zbiór pięciu opowieści. Każda z nich ma własny magiczny charakter i wywołuje wzruszenie, śmiech i dreszcz lęku przed śmiercią. Komentarze profesora Albusa Dumbledore'a ucieszą zarówno mugoli, jak i czarodziejów. Profesor zastanawia się w nich nad morałem każdej baśni i ujawnia sporo nowych informacji o życiu w Hogwarcie."
"Baśnie Barda Beedle'a" musiały każdemu obić się o uszy. Nawet jeżeli nie wszyscy mieli przyjemność je czytać, to zarówno w książce, jak i filmie został one wspomniane. W skład książki wchodzi pięć krótkich opowiadań:

1. Czarodziej i skaczący garnek
Pewien czarodziej pomaga mugolom, a gdy umiera, mieszkańcy wioski zwracają się o pomoc do jego syna. Mężczyzna jest jednak przeciwieństwem ojca, odmawia pomocy potrzebującym, nie chce dzielić się swoją magią z innymi. Przyjdzie mu poznać smak goryczy ludzkiego nieszczęścia. 
Jest to baśń, która była wielokrotnie przekształcana i aż dziwne, że zachowała się jej oryginalna wersja. 

2. Fontanna Szczęśliwego Losu 
W zaczarowanym ogrodzie, zabezpieczona zaklęciami, tryskała Fontanna Szczęśliwego Losu. Co roku, jedna osoba mogła wykąpać się w niej i zapewnić sobie udane życie. Raz jednak udały się do niej aż 4 osoby, które wspólnie pokonując przeszkody, dotarły do Fontanny.
Baśń ta miała być wystawiana w Hogwarcie, jeszcze gdy Dumbledore był zwykłym nauczycielem. Profesor zdradza nam sekrety tego wydarzenia.

3. Włochate serce czarodzieja
Pewien czarodziej postanawia nigdy się nie ożenić. Uważa, że wszyscy zazdroszczą mu bogactwa oraz braku zobowiązań wobec kobiety. Sam śmieje się z mężczyzn, którzy z miłości tracą głowę. Nie wie jednak, że sam jest pośmiewiskiem wśród ludzi. 
Wielu rodziców unika opowiadania tej baśni swoim dzieciom, ponieważ odwołuje się ona do mrocznych cech naszej osobowości.

4. Czara Mara i jej gdaczący pieniek
Pewien król chce nauczyć się magii. Swoją pomoc oferuje mu sprytny oszust, który wcale nie para się czarami. Okłamuje swojego władcę, a co gorsza - zmusza do pomocy czarownicę, która decyduje się na współpracę, aby uniknąć kary. 
W tej baśni po raz pierwszy pojawia się wzmianka o animagach. Beedle nie miał chyba jednak nigdy przyjemność spotkania się z czarodziejem z tym darem, ponieważ w swojej bajce nadał mu cechy, których w rzeczywistości nie posiada. 

5. Opowieść o trzech braciach
Trzech braci wędrowało o zmierzchu, a gdy na ich drodze stanęła rzeka nie do przejścia, użyli magii i wyczarowali most. Rozzłoszczona i oszukana Śmierć udawała zachwyconą zdolnościami braci i ofiarowała im w nagrodę prezenty, których sami sobie zażyczyli. 
Morał baśni jest prosty - Śmierci nie da się oszukać, nie należy jej również prowokować. Wszystkie nasze próby, są z góry skazane na niepowodzenie.
"A wówczas pozdrowił Śmierć jak starego przyjaciela i poszedł za nią z ochotą, i razem, jako równi sobie, odeszli z tego świata."
Do każdej z baśni Dumbledore pozostawił notatkę. Zdarzało się, iż sam jego wpis był dłuższy niż opowiadanie. Profesor wyciągał morał z każdej bajki, opisywał podobne zdarzenia, przedstawiał opinie innych osób. Nie pozostawił mi złudzeń, że Śmierci nie da się oszukać. Nie ukrywał też, że bajki często były zmieniane, ponieważ przedstawiały niewygodne fakty dla czarodziejów. 

Najbardziej znaną, przynajmniej nam mugolom, baśnią jest Opowieść o trzech braciach. Odegrała ona ważną rolę w całej historii Pottera. Czytając dopiski Dumbledore miałam jednak wrażenie, że wiedział znacznie więcej niż zdradził. Wcale nie dziwi mnie fakt, że Hermiona główkowała nad wiadomością, którą profesor chciał jej przekazać. To również ta baśń najbardziej mi się podobała, wraz z Fontanną Szczęśliwego Losu.

Żałuję, że "Baśnie Barda Beedle'a" nie są dłuższe oraz nie zawierają większej ilości opowiadań. Był to bardzo krótki powrót do dzieciństwa, kiedy zaczytywałam się w bajkach. Była to jednak bardzo udana przygoda, okraszona magią oraz wspomnieniami serii o małym czarodzieju. Dla fanów serii o Harrym Potterze jest to na pewno pozycja obowiązkowa. Myślę, że dla pozostałych osób również będzie przyjemną lekturą, obojętnie czy jesteś czarodziejem, czy mugolem. 

stycznia 05, 2014

37. "Rodowód Łaski: Tamar" Francine Rivers

"Zdradzona przez mężczyzn, którzy decydowali o jej losie...

Postanowiła walczyć o prawo do wiary w kochającego Boga."
Książkę "Rodowód Łaski: Tamar" wygrałam w konkursie. Wzięłam w nim udział, nie wiedząc nawet o czym jest powieść. Kiedy do mnie doszła, miałam mieszane uczucia: z jednej strony nie spieszyło mi się do zapoznania z kolejną powieścią religijną, z drugiej strony pierwsza historia z wątkami religijnymi, "Zabawka Boga" [recenzja], wzbudziła we mnie pozytywne odczucia. Dlatego postanowiłam zabrać się za lekturę.

Francine Rivers przedstawia historię Tamar, jednej z pięciu kobiet pojawiających się w Biblii, które odegrały niezwykłą rolę w dziejach ludzkości. Opierała się na Piśmie Świętym, i na podstawie znajdujących się tam przekazów zbudowała fabułę i dialogi. Autorka starała się być wierna przesłaniu Słowa Bożego.

Tamar to czternastoletnia dziewczyna, którą ojciec wbrew woli, sprzedaje na żonę dla syna Judy, Era. Pomimo jej błagań, mężczyzna robi to, aby wzmocnić sojusz z rodziną Judy. Małżeństwo nie służy jednak dziewczynie, a gdy w dziwnych okolicznościach umiera jej mąż, zostaje oddana jego młodszemu bratu, aby spłodził z nią dziedzica Era. Los nie jest jednak łaskawy dla Tamar, ponieważ kolejny zaślubiony jej mężczyzna umiera, a ona musi wracać upokorzona do domu ojca.
"-Zachowuj się jak dobra córka i bądź posłuszna bez żadnych wykrętów. Bądź dobrą żoną i wydaj na świat wielu synów. W ten sposób zasłużysz na szacunek. Jeśli szczęście uśmiechnie się do ciebie, mąż cię pokocha. Jeśli nie, twoją przyszłość zabezpieczą synowie."
Wiele wydarzeń opisanych w książce wydawało mi się dziwne, ale musiałam brać poprawkę na kontekst tamtych czasów. Autorka w naprawdę przystępny i przyjemny sposób przedstawiła biblijną historię. Przyznaję, że podana ona w ten sposób jest ona dla mnie bardziej zrozumiała, znacznie lepiej i chętniej też się z nią zapoznałam. Podczas czytania powieści budziła się we mnie złość na otaczających Tamar ludzi oraz na fakt, iż pomimo jej walki, wciąż była bezradna. Nie mogłam pojąć, jak można było tak traktować kobietę.

Podczas czytania podziwiałam siłę Tamar. W tamtych czasach kobiety musiały znacznie szybciej dojrzewać, a ich wolność była w znacznej mierze ograniczona. Mimo to, Tamar była osobą budzącą we mnie respekt. Dla jej poświęcenia, wiary w ludzi, a także nadziei, którą w sobie trzymała. Była niezwykle silną postacią, walczyła z wieloma przeciwnościami losu, upokorzeniem, wygnaniem, a także niechęcią własnej rodziny. Była bita, wyzywana, a mimo to wciąż z podniesioną głową znosiła te cierpienia. Odnajdywała siłę w modlitwie do Boga, prosząc tylko o sprawiedliwość. Chciała otrzymać to, co jej się prawnie należało. Mogła domagać się w brutalniejszy sposób swojej racji, mogła przynieść wstyd Judzie i jego rodzinie, tak jak oni zhańbili ją, ale nie zrobiła tego. Stała się częścią jego rodziny, nie chciała aby ludzie o nim źle myśleli.
"Jej ciało pokrywał kurz, a twarz była posiniaczona i zakrwawiona. Była bita, wleczona po ziemi, szarpana i wyśmiewana za jego grzech. Nawet ojciec i bracia nie okazali jej najmniejszego współczucia".
Do książki dołączone jest krótkie studium, które zawiera fragmenty Pisma Świętego, na których opierała się autorka wraz z pytaniami do nich. Francine Rivers jest nowo narodzoną chrześcijanką, która stara się namówić ludzi do czytania Biblii, ponieważ ona znalazła w niej pomoc i ukojenie. Poprzez swoją pracę stara się pokazać miłość do Boga, wychwalać Go.

W dzisiejszym świecie wiele kobiet zostaje skrzywdzonych, opuszczonych. Jest to książka dla nich, ponieważ pokaże im siłę, jaką muszą w sobie znaleźć, aby odnaleźć spokój i sprawiedliwość. Polecam Wam szczerze tą książkę. Nigdy wcześniej nie zagłębiałam się mocniej w Pismo Święte, a dzięki Francine Rivers poznałam dotąd nieznaną mi historię. Myślę, że naprawdę warto przeczytać pierwszą opowieść z serii "Rodowód Łaski" o zwykłych kobietach, które pokazały swoją niezwykłość.
Copyright © 2014 Licencja na czytanie , Blogger