"Od niemal dwóch lat Kiera ma chłopaka - Denny jest spełnieniem jej marzeń: kochający, czuły, całkowicie jej oddany.
Kiedy razem wyjeżdżają do nowego miasta, aby zacząć wspólne życie – on jako stażysta w znanej firmie reklamowej, ona zaś jako studentka na renomowanym uniwersytecie – wszystko wydaje się idealnie układać.
Potem jednak nieprzewidziane okoliczności zmuszają parę do tymczasowej rozłąki. Kiera czuje się osamotniona, zdezorientowana; potrzebuje opieki i pocieszenia. Na pomoc przychodzi jej współlokator, lokalny gwiazdor rocka – Kellan Kyle. Jego przyjaźń pomaga Kierze poradzić sobie z uczuciem wyobcowania w nowym mieście. Kiedy jednak jej samotność staje się coraz bardziej intensywna, relacje z Kellanem ulegają stopniowej przemianie. A potem pewnej nocy wszystko zmienia się drastycznie… i od tej pory życie żadnego z bohaterów nie jest już takie, jak dawniej."
Przyznaję, iż do "Bezmyślnej" podchodziłam z dystansem. Wydawało mi się, że będzie to kolejna oklepana powieść o miłosnym trójkącie, w którym dziewczyna traci głowę dla zabójczo przystojnego chłopaka. Oczywiście dzieje się tak, jednak książka naprawdę mnie zaskoczyła.
Kiera to zakompleksiona, niewierząca w siebie dziewczyna. Od dwóch lat jest w związku z Dennym, inteligentnym i przystojnym Australijczykiem. Kiedy chłopak dostaje propozycję pracy na drugim końcu kraju, ona bez wahania postanawia przeprowadzić się wraz z nim, co ułatwia jej otrzymane stypendium na jednym z uniwersytetów w Seattle. Kompletnie zakochani w sobie, wyruszają w drogę pełni optymizmu. Sprawy komplikują się, gdy Denny musi wyjechać w podróż służbową, a Kiera zostaje w domu sama z Kellanem, przyjacielem swojego chłopaka, nieziemsko przystojnym wokalistą rockowym.
Główne postaci męskie były bardzo wyidealizowane. Obaj przystojni, inteligentni, utalentowani. Każdy z nich ma w sobie cechy, które pociągają kobietę. Denny to czuły i troskliwy chłopak, zaś Kellan jest niezmiernie seksowny i intrygujący. Nawet gdy któryś z nich popełnił błąd, zaraz pojawiały się jego przeprosiny, niemal całkowite oczyszczenie i odkupienie win. Na pewno są postaciami, do których czytelniczki mogłyby wzdychać i marzyć po nocach.
Kiera to normalna, niewyróżniająca się z tłumu dziewczyna. Bardzo uczuciowa i kochająca. Momentami, aż za bardzo. Często płakała, nie mogąc poradzić sobie z emocjami. Wzruszenie niejednokrotnie odbierało jej głos. Tytuł powieści idealnie opisuje główną bohaterkę. Jeżeli pozostawała sama, czuła się zagubiona, nie potrafiła zorganizować sobie czasu. Wydawała się być kompletnie uzależniona od przebywających w jej otoczeniu mężczyzn. Była słaba, łatwo poddawała się chwili i namiętności. Często zmieniała zdanie, nie mogąc podjąć decyzji. Bała się samotności, chciała czuć się bezpieczna.
Na uwagę zasługują postaci poboczne, jak chociażby energiczna Anna, siostra Kiery i jej kompletne przeciwieństwo. Moją sympatię zdobyli również członkowie zespołu Kellana, nawet Griffin, śliniący się na widok każdej dziewczyny i nachalnie pakujący im ręce pod spódnice. Pomimo swojej ordynarności, wyróżniał się z tłumu i bawił swoim zachowaniem. Jak wspominałam wcześniej, Kellan i Denny to mężczyźni, do których kobiety zdecydowanie mogłyby wzdychać, jednak moje zainteresowanie przyciągnął Evan, rozsądny, misiowaty perkusista. Biło do niego prawdziwe ciepło.
Historia wydaje się banalna. Zakochana para przyjeżdża do zupełnie nowego miejsca, gdzie ona poznaje przystojnego wokalistę. Przyjaźń zamienia się we flirt, który kończy się w łóżku. Emocje biorą górę nad bohaterami. Oprócz gorącego pożądania, pojawia się również złość, niechęć, nieporozumienie. Wątek tak prosty, tak oklepany, a jednak przedstawiony w zupełnie inny sposób. Książka wydawała mi się zdecydowanie bardziej realna niż znane mi dotąd romanse. Miałam wrażenie, jakby wydarzenia te mogły mieć miejsce naprawdę i to całkiem blisko. Na uwagę zasługuje fakt, iż związek Kiery i Denny’ego, ani nawet romans dziewczyny z Kellanem, nie opierały się tylko na seksie. Bohaterowie rozmawiali ze sobą, śmiali się, spędzali wspólnie czas na prostych czynnościach.
Styl autorki był bardzo przyjemny w odbiorze. Nawet gdy pojawiały się sceny erotyczne, były one opisane tak, iż nie wzbudzały we mnie niechęci, bez zbędnych detali. Książka jest naprawdę obszerna, ponad 650 stron, a mimo to przeczytałam ją szybko, nie nudząc się przy tym.
“Bezmyślna” miała swoje minusy, jak chociażby wahania głównej bohaterki, ale był to zabieg celowy, stąd zapewne tytuł powieści. Całość odebrałam bardzo pozytywnie, książka wciągnęła mnie i umiliła czas. Wzbudzała we mnie emocje, uśmiechałam się bądź krzywiłam na myśl o niektórych wydarzeniach, wydawałam niewyartykułowane okrzyki ze złości. Jest to historia o walce z uczuciami, strachu przed wyborem i namiętnością. Myślę, że "Bezmyślna" to udany debiut autorki i chętnie dowiem się, jak potoczą się dalsze losy bohaterów, ponieważ jest to dopiero pierwszy tom trylogii.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję pani Ewie oraz Wydawnictwu Akurat.
Uwielbiam czytać debiuty. Może dlatego, że pierwsza książka zawsze jest dużym wyzwaniem ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Książka już czeka na mojej półce. Czuję, że się nie zawiodę :) Taka książka jest mi właśnie teraz potrzebna.
OdpowiedzUsuńOpis książki jakoś mnie nie ciągnie, a debiut... mimo, że jest to pewne wyzwanie czasami może się nie udać. Trójkąty miłosne również nie są dla mnie, więc zdecydowanie odpuszczę sobie tę książkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Przeczytałam i mam bardzo podobne odczucia do Ciebie. Bohaterka to głupiutka dziewczynka, alee... książka naprawdę przyjemna :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie książki. Jest ona jak najbardziej dla mnie! Chętnie przeczytam ;]
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie nie zainteresowała, choć pomysł dobry to jednak nie są to moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńNie ciągnie mnie do tej książki.. Może kiedyś się skuszę, ale teraz jakoś mam dość romansów.
OdpowiedzUsuńBezmyślna jako debiut jest naprawdę ok :) ciekawi mnie bardzo 2 tom :) tak jak pisze wyżej Awiola - taka lektura była mi na tamtą chwilę potrzebna :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie historie, chociaż wrażliwość głównej bohaterki mogłaby mnie chwilowo doprowadzić do szału. :P
OdpowiedzUsuńRozejrzę się za tym tytułem :)
Pozdrawiam, Czarny Kapturek