"Anna dokładnie pamięta dzień, kiedy jako sześcioletnia dziewczynka ubrana w żółtą sukienkę od babci została zgwałcona. Przekonana, że zmiana otoczenia uwolni ją od traumy z dzieciństwa, porzuca pracę dziennikarki i emigruje do Kanady.
Nie potrafi jednak zapomnieć bólu i cierpienia. Dopiero miłość kalekiego Paula wyzwala w niej siłę do walki z tragicznymi wspomnieniami.
Po 20 latach zmagania się z przeszłością, pod wpływem zapoczątkowanej przemiany, postanawia pojechać do Polski i odwiedzić tam miejsce swojego dzieciństwa.
Czy Annie uda się uwolnić od nękających ją koszmarów, a żółta sukienka, symbol zła stanie się dla niej ponownie tym, czym była kiedyś - darem miłości?"
„Żółta
sukienka” to powieść Beaty Gołembiowskiej, która w pewien
sposób stanowi autobiografię autorki. Chociaż bardzo wiele różni
ją z główną bohaterką, to jednak przeżycia pani Beaty stanowiły
jeden z głównych wątków powieści. Jak wspomina w którymś z
wywiadów, sam proces pisania był dla niej wspomagający. Pisząc
swoją książkę, chciała naprawić błędy przeszłości.
Anna to kobieta po
przejściach. Uciekła z Polski, aby uwolnić się od przeszłości.
Wraz z dorastającą córką Julią żyje skromnie w Kanadzie.
Bohaterka nie zaznała jednak szczęścia na emigracji. Wciąż
zmienia pracę, co powodowane jest również jej ekstrawaganckim
stylem oraz dziwnym zachowaniem. Ani jej córka, ani najbliższa
przyjaciółka nie znają powodów, przez które Anna wyjechała z
kraju. Kobieta nie zwierza się ze swoich smutków i cierpień. Nowa
znajomość z Paulem powoli otwiera ją na świat i ludzi, zaś
podróż do Polski i rodzinnego domu przynosi nieoczekiwaną ulgę.
Kolor żółty to
radosna barwa, kojarząca się pozytywnie. Tak również było w
przypadku małej dziewczynki, której żółta sukienka była
najpiękniejszą rzeczą, jaką posiadała. Zyskiwała na znaczeniu,
ponieważ była darem prosto z serca od kochającej babci. Był to
strój odświętny, wyjątkowy. Niestety, został zbrukany,
zbezczeszczony. Sześcioletnia Ania została zgwałcona w tej właśnie
sukieneczce, która od tamtej pory była dla niej symbolem
cierpienia, nieszczęścia i smutku. Fakt, iż gwałt odbył się,
gdy miała na sobie swoją świąteczną sukienkę sprawił, że
wydarzenie to nabrało innego wymiaru, ukazało że takie sytuacje
nie zdarzają się tylko biednej hołocie, ale również szczęśliwym,
żyjącym w dobrobycie dzieciom.
Jedno traumatyczne
wydarzenie wpłynęło na życie dziewczynki. Uwierzyła, iż to ona
jest winna zaistniałej sytuacji. Uznała, że milczenie i kłamstwa
pozwolą jej prowadzić spokojny żywot, bezpieczny, bez kłótni.
Dlatego nie wyznała nikomu swoich krzywd, nie mogłaby znaleźć
zrozumienia u matki dewotki, zaś ojca nie chciała martwić. Żyła
z rodziną, ale była tak naprawdę samotna. Gdy dorastała,
przeszłość wciąż na nią wpływała. Miała problemy z
nawiązywaniem znajomości, blokowała swoje uczucia. Nawet najbliżsi
nie znali o niej prawdy. Chowała się za pozorami, przykrywała
prawdziwą siebie makijażem i ekstrawaganckimi strojami.
Ulgę dla jej
zbolałej duszy przyniosła nowa znajomość. Paul, który również
cierpiał w swoim życiu, pomógł jej otworzyć się na świat oraz
ludzi. Dotąd mocno tłumione emocje ujrzały światło dzienne.
Podróż do rodzinnego domu, która tak bardzo napawała kobietę
strachem, okazała się być lekiem na wszystkie problemy.
Konfrontacja z duchami przeszłości wyzwoliła Annę, dzięki czemu
uśmiech znów powrócił na jej zatroskaną twarz, a ona sama była
gotowa wyznać najbliższym prawdę, zdobyć się na odwagę i zaufać
mężczyźnie.
Beata Gołembiowska
ma bardzo lekkie pióro. W delikatny, subtelny sposób przedstawiła
tak trudny temat, który w naszej kulturze często stanowi tabu.
Pokazała jak bardzo potrzebna jest możliwość rozmowy z rodziną i
przyjaciółmi, ile może dać wsparcie bliskich. Brak możliwości
konwersacji i stawienia czoła problemom, odbija się głośnym echem
w psychice. Naturalną obroną staje się ucieczka, przemilczenie
sytuacji oraz przykrycie jej kłamstwami.
„Żółta
sukienka” to bardzo krótka powieść, zaledwie 160 stronicowa.
Zawiera w sobie jednak bardzo wiele emocji, które wpływały na mnie
podczas lektury. Autorka ujęła mnie swoim stylem i szczerością,
prostotą przekazania emocji.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce, Beacie Gołembiowskiej.
Recenzja bierze udział w akcji Polacy nie gęsi i swoich autorów mają.
Czytałam i polecam! :D
OdpowiedzUsuńWarto!
Książka zapadająca w pamięć. Polecam, wzbudza wiele emocji.
OdpowiedzUsuńChciałabym zaprosić Cię do akcji "Jakim jestem czytelnikiem?". Więcej szczegółów u mnie na blogu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Książke moze kiedyś przeczytam, bo widzę, ze warto :)
OdpowiedzUsuńczytam, czytam i jestem zachwycona, Twoja recenzja bardzo mnie zchęciła do przecyztania i nie załuje ze zaczełam,ksiazka naprawde genialna :)
OdpowiedzUsuńChcę przeczytać. Mam ją zapisaną póki co na liście "do przeczytania", ale przede wszystkim chcę się psychicznie przygotować do niej. Jedyna książką, z tego co pamiętam, którą do tej pory czytałam, z tak strasznym wydarzeniem w tle to książka Khaleda Hosseini. "Chłopiec z latawcem" o ile dobrze pamiętam. Polecam do przeczytania. Cieszę się, że nie zdradziłaś zbyt wiele z fabuły jak to niektórzy mają w zwyczaju. Bardzo mnie to zasmuca gdy niechcący dowiem się czegoś z fabuły.
OdpowiedzUsuń