"Werner Fuld opisuje niezwykłe losy książek i pisarzy zakazanych ze względów społecznych, obyczajowych, religijnych i politycznych; prześladowanych zarówno przez władców i dyktatorów, jak i w krajach demokratycznych. Nawet dzisiaj w Niemczech na indeks trafia około trzydziestu książek rocznie, a w Ameryce odbywają się rytualne spalenia Harry'ego Pottera.
Cenzura i autocenzura, zniszczone biblioteki, walka o rękopisy, kategoryczni w zakazach fundamentaliści, sprytni wydawcy i pomysłowi autorzy.
Cenzura i autocenzura, zniszczone biblioteki, walka o rękopisy, kategoryczni w zakazach fundamentaliści, sprytni wydawcy i pomysłowi autorzy.
Od Owidiusza do Sołżenicyna, od Baudelaire'a do Joyce'a, od Heinego do Nabokova i Orwella do książek dziś zakazanych w Chinach i w świecie arabskim."
Zastanawialiście
się kiedyś, dlaczego tak wiele książek nigdy nie ujrzało światła
dziennego bądź dostęp do nich jest mocno ograniczony? Dlaczego
niektóre tytuły zostały wymazane z twórczości autorów, a inne
wręcz przeciwnie – zyskały wielką sławę, chociaż tak naprawdę
nie posiadały zbyt wielu walorów literackich?
Na te i inne pytania
odpowiada Werner Fuld w swoim eseju literackim „Krótka historia
książek zakazanych”. Jest to ważna pozycja w historii
czytelnictwa, ponieważ przypomina, a niektórym po raz pierwszy
uświadamia, jak dawniej wyglądała cenzura, na jaką skalę była
zakrojona. Autor w sposób w miarę przystępny przedstawia
problematykę, przywołując wiele przykładów i anegdot z
przeszłości, a także czasów nam bardziej współczesnych.
Do indeksów książek
zakazanych trafiały dzieła, które naruszały normy religijne oraz
obyczajowe, a także zagrażały polityce państwa. Autorzy mieli
ograniczone pole do popisu, gdyż nie mogli przedstawiać swoich
własnych filozofii życiowych, a fikcja w ich twórczości często
była brana za prawdziwe stanowisko w danej sprawie. Niektórzy mieli
szczęście, gdyż z ich dzieł wykreślane były wybrane fragmenty
stwarzające niebezpieczeństwo dla systemu, inni mieli go mniej –
nie dość, że ich książki był palone, to oni sami tracili
szacunek, byli wyganiani z kraju i potępiani przez społeczeństwo i
władzę. Nie mieli już szans na karierę w świecie literackim.
Zdarzały się
sytuacje, gdy wpisanie do indeksu książek zabronionych sprzyjało
autorowi. Jak wiadomo zakazany owoc smakuje najlepiej. Często
dopiero dodanie do listy wzbudzało zainteresowanie czytelników daną
pozycją, którzy starali się jak mogli, aby dotrzeć do wybranego
dzieła. Wydawnictwa sporo ryzykowały wydając potajemnie
niedozwolone tytuły. Niektóre wyspecjalizowały się w omijaniu
prawa oraz wyprowadzania w pole policji, podając fikcyjne nazwy oraz
miejsca publikacji.
Wymazywanie książek
z twórczości autora nie odbywało się tylko drogą sądową czy za
zgodą Kościoła, ale także przeciętni pracownicy poczty czy
policji mieli prawo wycofywać utwory z obiegu. Ciekawostką może
być fakt, iż sami pisarze chętnie zacierali przeszłość.
Kierowali się swoim bezpieczeństwem, ale również marketingiem.
Tak było w przypadku Margaret Mitchell. „Przeminęło z wiatrem”
uznano za jednorazowe dzieło autorki, wykreowało ją na patriotkę,
która z miłości do ojczyzny stała się pisarką. Tymczasem
Margaret Mitchell od zawsze chciała pisać, miała na swoim koncie
inne utwory, które jednak zniknęły, by móc utrzymać mit zwykłej
kobiety pałającej uczuciem do swego kraju. Czy był to pomysł
Mitchell, czy jej wydawcy – tego niestety nie wiadomo.
Palenie książek
stanowiło pewien rytuał, który odbywał się w publicznych
miejscach dla przestrogi. Na szczęście zdarzali się ludzie, chcący
zachować książki w całości. Podmieniali oni przygotowane do
stracenia powieści na bezwartościowe tomy, zapisane dla niepoznaki.
Bibliotekarze chowali zakazane utwory między innymi książkami w
swoich bibliotekach, doskonale wiedząc, iż nikt nie jest w stanie
ich tam odkryć.
Obecnie wydaje nam
się, iż czasy cenzury minęły, jako iż możemy przeczytać
praktycznie o wszystkim. Tymczasem w Niemczech co roku na listę
książek zabronionych trafia około trzydziestu tytułów, a
uwielbiany przez miliony osób Harry Potter jest palony w Ameryce,
księża odprawiają egzorcyzmy na jego fanach. Wprowadzany
powszechnie zakaz reklamowania papierosów, może sprawić iż
wkrótce w powieściach jedynie kominek będzie dymił.
„Krótką historię
książek zakazanych” czytało mi się powoli, ponieważ nie jestem
przyzwyczajona do tego typu esejów, jednak jestem zadowolona z
lektury i myślę, że jest to pozycja bardzo wartościowa i godna
uwagi, zwłaszcza miłośników czytania.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję pani Darii oraz Wydawnictwu Muza.
Nie, tym razem książka nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńNie po raz pierwszy słyszę o tej książce, ale nie jestem do niej przekonana. Może kiedyś sięgnę :)
OdpowiedzUsuńJejć, forma zdecydowanie nie dla mnie i chyba temat również. Aczkolwiek mogłabym sięgnąć i przez dłuugi czas ją pochłaniać, tak powoli :3
OdpowiedzUsuńA ja jestem jej ciekawa!:)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad tą książkę. I chyba zaczynam żałować, że jednak się nie skusiłam.
OdpowiedzUsuńChętnie sięgnę po ten esej:)
OdpowiedzUsuńLubię książki o książkach, a ta porusza tematykę, która bardzo ciekawiła mnie w czasach liceum - co, gdzie i w jakich okolicznościach zostało z danego tekstu wykreślone. Poza tym z przyjemnością czytam wszelkiego typu eseje, więc na pewno i ten przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuń