lipca 04, 2014

78. "Nocny gość" Fiona McFarlane

"Ruth po śmierci męża wiedzie spokojne życie. Ma dwóch dorosłych synów, ale mieszka sama na uboczu w domu przy plaży. Pewnego dnia do jej drzwi niespodziewanie puka nieznajoma. Oznajmia, że została przysłana przez opiekę społeczną i od dzisiaj będzie pomagać Ruth. Nazywa się Frida.
Ruth jest zadowolona, że ma kogoś do towarzystwa. Nowa opiekunka wyręcza ją w pracach domowych i chętnie słucha opowieści z przeszłości. Obecność Fridy łagodzi lęk, który Ruth odczuwa ostatnio coraz częściej - wydaje jej się, że nocami po domu grasuje tygrys, i ma wrażenie, że z jej umysłem chwilami dzieje się coś niepokojącego. Może jednak nie powinna obawiać się tygrysa ani swoich lęków, tylko czegoś zupełnie innego..."


Czasem podczas pisania recenzji zastanawiam się ile mogę napisać, aby nie zdradzić Wam najciekawszych szczegółów i nie zrujnować czytania. Tym razem jest dokładnie tak samo, ponieważ aby zachować fabułę w tajemnicy, musiałabym powiedzieć, że „Nocny gość” to udany debiut Fiony McFarlane. I najlepiej ograniczyć się tylko do tego.



Dlaczego? W przypadku tej książki nie musiałabym wyjawiać wszystkich zdarzeń, a wystarczyłoby bym zbyt mocno nakreśliła postaci. Ponieważ to one stanowią najważniejszą część powieści, a wydarzenia, które mają miejsce, są reakcją na ich postępowania, stan ducha i emocje. Ruth jest starszą panią po siedemdziesiątce. Żyje samotnie w małym domku przy plaży, gdyż jej synowie mają już własne rodziny, zaś mąż zmarł kilka lat wcześniej. Chociaż cierpi na bóle kręgosłupa, to sama nieźle daje sobie radę w życiu. Kiedy jednak zjawia się Frida, energiczna pracownica opieki społecznej, Ruth zaczyna doceniać jej pracę i otrzymywaną pomoc, staje się coraz mniej samodzielna. Wciąż jednak w duchu czuje potrzebę bycia młodą kobietą, wspomina swoje młodzieńcze lata na Fidżi, pierwszą miłość, małżeństwo z Harrym. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie tygrys pojawiający się nocą w jej salonie... 

"Jest coś takiego, że kiedy nawet z kimś zrywasz i nienawidzisz go jak trucizny, czasem się zdarza, że masz ochotę dotknąć jego ramienia, no wiesz... Albo wziąć go za rękę."



Książka jest o strachu przed samotnością, starością, własną słabością, a także tęsknotą za młodością, pobudzeniem, silnymi emocjami, które towarzyszą nam w życiu. Opowiada również o zaufaniu, ale nie tylko tym, którym obdarzamy innych ludzi, ale również o zaufaniu własnej osobie. Krótko mówiąc, jest to historia o tajemnicach skrywanych przez nasz umysł. Często zastanawiałam się co jest prawdą, a co jedynie wyobrażeniem. Do samego końca lektury nie wiedziałam tak naprawdę w co mogę wierzyć. I w co powinnam wierzyć. Nie spodziewałam się, że książka wzbudzi we mnie emocje, tymczasem odczuwałam napięcie podczas czytania, stres przed nieznanym.



„Nocny gość” zainteresował mnie swoim opisem, ale gdy zaczęłam czytać książkę, byłam dosyć sceptycznie nastawiona. Główna bohaterka to starsza pani, do tego akcja dzieje się tylko w jej małym domku przy plaży. Okazało się, że powieść mnie wciągnęła, a Ruth wzbudziła szczerą sympatię. Czułam ciepło wypływające z kartek, i to wcale nie przez wzgląd na opisy słonecznego wybrzeża. Kojarzycie może „Misery” Kinga, gdzie autor dał pełen popis i zainteresował czytelnika historią rozgrywającą się w małym pokoiku? Podobna sztuka udała się McFarlane. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję pani Annie oraz Wydawnictwu MUZA.
http://muza.com.pl/

6 komentarzy:

  1. Opis książki jest bardzo zachęcający. Jednak po przeczytaniu Twojej recenzji nie jestem pewna czy ta pozycja trafiłaby w mój gust czytelniczy. Jeśli kiedyś na nią trafię w bibliotece to prawdopodobnie z ciekawości wypożyczę, jednak specjalnie nie będę szukać.
    Pozdrawiam :)

    ksiazkowy-swiat-niki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostało mi dosłownie 50str, ale jakoś nie mam ochoty dziś czytać:( to dość specyficzna książka, nie mam zielonego pojęcia jak ją zrecenzować. Tobie udało się to doskonale:) Mi się ona raz podoba, a potem znów nie...

    OdpowiedzUsuń
  3. A to ciekawe! Jeszcze takiej książki nie czytałam. :) Raczej czytam powieści, w których to akcja ma większe znaczenie, niż uczucia i emocje ludzkie, ale nie ukrywam, że slabości głównej bohaterki "Nocnego Gościa" niesamowicie mnie zaintrygowały. :)
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje się być ciekawą i oryginalną lekturą. Z chęcią bym ją przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ją na półce i jestem jej ciekawa jakie wrażenie zrobi na mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam ją u siebie i mam nadzieję, że mnie również pozytywnie zaskoczy, tak jak i Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Licencja na czytanie , Blogger