lipca 06, 2014

79. "Miłość bez scenariusza" Tina Reber

"MEGAGWIAZDA KINA
Ryan Christensen nawet w najdzikszych snach nie wyobrażał sobie, że stanie się obiektem uwielbienia pięknych kobiet, paparazzi zaczną zatruwać mu życie, a hollywoodzcy producenci będą walczyć o jego względy. W takcie kręcenia kolejnego filmu, Ryan ucieka przed tabunem rozwrzeszczanych fanek i wpada do pubu - gdzie znajduje znacznie więcej, niż się spodziewał...

DZIEWCZYNA Z MAŁEGO MIASTECZKA
Taryn Mitchell leczy rany po niedawnym zawodzie miłosnym i trzyma mężczyzn na dystans. Kiedy jednak w jej pubie niespodziewanie pojawia się boski Ryan Christensen, daje się zauroczyć temu sympatycznemu, dowcipnemu i nieziemsko przystojnemu mężczyźnie...

ZWIĄZEK, KTÓRY NIE MA SCENARIUSZA
Taryn wkrótce odkrywa, że zakochała się w Ryanie. Ale czy ich uczucie okaże się na tyle mocne, by przetrwać mimo natręctwa niezmordowanych paparazzi, sensacyjnych nagłówków gazet i zazdrosnych wielbicielek?"

Ona. Dwudziestosiedmioletnia właścicielka pubu, a także kilku innych drobnych przedsiębiorstw. Piękna, inteligentna, niezależna, oddana przyjaciołom, ale także dogłębnie zraniona i zakompleksiona.

On. Jej równolatek, sławny i pożądany aktor, idol wielu kobiet, ich obiekt westchnień. Seksowny, zdolny, bogaty, ale samotny, zagubiony w świecie show biznesu, pragnący jedynie normalności. Podobnie jak ona, był wcześniej zraniony i ma problemy z zaufaniem.

Ich drogi nieoczekiwanie się spotykają. On nie może uwierzyć, że spotkał kobietę zainteresowaną nim, Ryanem, młodym i inteligentnym facetem, a nie gwiazdą kina i jego pieniędzmi. Ona nie może mu w pełni zaufać, kiedy dookoła niego krążą seksowne aktorki i napalone fanki. W przeciwieństwie do filmu, ich życie nie podlega żadnemu scenariuszowi, sami muszą napisać swoją własną historię. Tylko czy pokonają przeszkody, które wciąż pojawiają się w ich życiu i uda im się osiągnąć szczęście?

Tina Reber osadziła swoją historię w brutalnych realiach show biznesu, świata wielkich pieniędzy, braku prywatności, wierutnych kłamstw. Miałam momenty, gdy trudno było mi uwierzyć w szaleństwo otaczające Ryana, wydawało mi się przesadą, iż rozhisteryzowane fanki gonią go po ulicy, a paparazzi godzinami wyczekują przed jego hotelem. Później jednak stanęły mi przed oczami zdjęcia ukazywane w Internecie, pokręcone historie opisywane przez dziennikarzy, nafaszerowane niejednokrotnie stekiem bzdur, wycinanie zdań z kontekstu, a także tłumy podnieconych wielbicielek piszczących na widok swoich idoli. Autorce udało się opisywać cały ten cyrk i otoczkę Hollywoodu, a także pragnienie normalności i swobody, cieszenia się drobnymi oczywistościami.

Wątek miłosny był podstawą tej książki. Obawiałam się nadmiaru słodyczy, cukierkowej, mocno przesłodzonej historii, gdzie on będzie wielką gwiazdą, a ona szarą myszką, słabnącą na widok swojego ukochanego, tracącą przy nim rozum i zdolność wysławiania się. Na szczęście wyglądało to inaczej. Ich flirt nie ociekał seksem, a świeżością, prawie że nastoletnią miłością, pełną radości i cieszenia się z drobnych gestów. Podobało mi się, że sprawy nie potoczyły się za szybko, nie wylądowali w łóżku po pierwszym spotkaniu wyznając sobie uczucia. I chociaż oboje w kochali się, każde zachowało własne zdanie i umiejętność myślenia. Oczywiście rysa na szkle pojawić się musi i nie chodzi mi o to, iż pojawiały się kłótnie, bo one akurat mi się podobały (nie mogę znieść powieści, w której miłość jest idealna, a zakochani prawie że wyjadają sobie z dzióbków).

Niektóre dialogi wydawały mi się sztuczne, jakby pisane na siłę, aby bohaterowie rozmawiali między sobą. Niemniej jednak przyznaję, iż na mojej twarzy kilkukrotnie pojawił się uśmiech, a książka wciągnęła mnie. „Miłość bez scenariusza” ma prawie 700 stron, ale czytało mi się ją niesamowicie lekko i szybko, gdyż Tina Reber pisała prostym językiem. Zaznaczyć muszę, że mocną stroną dla mnie stanowiła grupa przyjaciół opisana w książce. Byli oni zgrani, zawsze mogli na siebie liczyć, świetnie się rozumieli. Trochę nawet pozazdrościłam im takiej paczki.

Powieść na pewno nie należy do wysokiej literatury, ale śmiało mogę powiedzieć, że jest idealną pozycją na wakacje. Czyta się ją przyjemnie, można się przy niej w pełni odprężyć i zrelaksować, ciesząc swobodą i wolnym czasem. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję panu Rafałowi oraz Wydawnictwu Akurat.
http://www.wydawnictwoakurat.pl/

8 komentarzy:

  1. No proszę. Kolejna dobra opinia o tej książce. Naprawdę poważnie zastanawiam się, czy nie zainwestować funduszów w tą książkę, skoro zdobywa takie uznanie w blogsferze. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się ciekawie...:) Pozdrawiam i życzę miłego popołudnia. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zrezygnowałam z zamówienia egzemplarza i chyba podjęłam słuszną decyzję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka już na mojej półce. Niebawem się za nią zabieram.

    OdpowiedzUsuń
  5. Akurat ta książka mi się chyba spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  6. :) chętnie przeczytam to opasłe tomisko :) Myślę, że na wakacje w sam raz :) czytałam już wiele recenzji i są bardzo podobne, raczej na plus :) poza tym uwielbiam wielotomowe książki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie powiem, że nie interesuje mnie ta książka - bo i bardzo, ale nie wiem kiedy po nią sięgnę :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Również czytałam tę książkę i mam podobne do Twoich odczucia :)
    Hah, też chętnie miałabym takich przyjaciół, jak ci opisani w "Miłości (...)" ^^

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Licencja na czytanie , Blogger