października 31, 2014

104. "Australia" Barbara Dmochowska

"Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda zwyczajnie - dwoje młodych ludzi wybiera się na spotkanie z Australią i jej mieszkańcami. Jadą z Sydney do Melbourne, do Canberry, na Tasmanię, a potem w górę, przez Alice Springs do Darwin. Śpią w namiocie, myją się w wodospadach, zdychają z upału na bezludnym outbacku... Czyli przeżywają to, co zdecydowana większość podróżnych przeżywa w Australii.
Co więc jest niezwykłego w tej wyprawie? Ano, to, że wybrali się na nią siedemnastoletnim samochodem. I to wcale nie terenowym.... Samochodem, który u napotkanych tubylców wzbudzał wesołość albo szczere powątpiewanie. Auto dostarczało dodatkowych przygód i zapewniało kolejne, jakże oryginalne, punkty do zwiedzania - warsztaty samochodowe. Wreszcie gruchot, z pogiętą maską i piórami emu na dachu, przywiózł swoich właścicieli z powrotem do Sydney. A skąd te pióra? Ano, o tym już trzeba przeczytać w książce."
Wojciech Cejrowski

Zawsze marzyłam o tym, aby polecieć do Australii i zwiedzić ten najmniejszy kontynent świata. Dlatego też bez wahania przyjęłam do recenzji książkę Barbary Dmochowskiej, w której opowiedziała swoje przygody w tym właśnie kraju.

Basia i Paweł w 2000 roku postanowili udać się do Australii. Na kilka miesięcy zamieszkali w Sydney, gdzie podjęli pracę, aby zarobić na dalszą część swojej wyprawy na obcy kontynent. Od samego początku byli zachwyceni krajem, a także jednym z najbardziej znanych miast – Sydney. Jednak to nie ono stanowiło główny cel podróży. Para chciała przejechać samochodem kraj z południa na północ. Starym, prawie pełnoletnim subaru. Autem, na widok którego tubylcy wybuchali śmiechem, kręcili z niedowierzaniem głowami. Subaru, które wspięło się na wyżyny swoich możliwości, pokonało przeszkody i dowiozło szczęśliwców z powrotem do Sydney.

Książka Barbary Dmochowskiej to moje drugie spotkanie z literaturą podróżniczą. Poprzednie, z historią Przemka Skokowskiego, uważałam za udane. Tym razem również jestem zachwycona i mam nadzieję, że uda mi się w przyszłości ponownie zapoznać z tym gatunkiem. Dlaczego? Ponieważ jest to rewelacyjny sposób na podróże po świecie, odbycie wycieczki, o której zawsze się marzyło, poznanie świata od zupełnie innej strony, niż jest opisany w przewodnikach. Polacy potrafią pisać i to z humorem, zarażać zapałem i energią, z którą pokonują kolejne kilometry. Aż chce się spakować plecak i powiedzieć cześć przygodzie!

Australia. Kontynent, który łączy w sobie wiele sprzeczności, urzekając przy tym turystów. Kraj, który oczarował Basię i Pawła. Autorka w swojej książce opisała nie tylko swoje przygody, a uwierzcie mi, było ich sporo (nie zdradzę Wam ich jednak, bo nie mogłabym Wam odebrać tej radości). Zawarła w niej również barwne opisy przyrody, której poznała różne oblicza. Przedstawiła ludność tego kraju, niektóre z ich wierzeń i legend. A także liczne warsztaty samochodowe. Zupełnie nieznany dotąd aspekt podróży, którego raczej nie znajdziecie w innych książkach o Australii.

Do książki dołączone są zdjęcia. Przy każdym z nich zatrzymywałam się na dłużej, wzdychałam z zachwytu i – bądźmy szczerzy – zazdrości. Jest to rewelacyjny dodatek, który pomaga wyobrazić sobie miejsca, które autorka opisywała.

Muchy. Komary. Upał. Wilgoć. Burze. Deszcze. Susza. Puste drogi. Ale też piękne motyle, barwne rafy koralowe, prawdziwa, soczysta zieleń roślin, błękitne wody, liczne wodospady, odgłosy zwierząt. Outback. No worries. Oto za czym Basia Dmochowska tęskniła w Australii. A ja szczerze polecam Wam jej książkę. Jestem pewna, że i Was wzbudzi zainteresowanie tym krajem. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję pani Karolinie oraz Wydawnictwu Bernardinum.
http://ksiegarnia.bernardinum.com.pl/
 

8 komentarzy:

  1. Skończyłam kilka dni temu, również byłam bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Australia jakoś nigdy mnie nie interesowała, ale któż by się odgonił od tak pięknych zdjęć?

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo chętnie bym przeczytała :), ale może nie teraz, bo na moich półkach się parę nieprzeczytanych pozycji o Australii ukrywa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam książki podróżnicze, tej jeszcze nie czytałam, ale mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Po książki podróżnicze sięgam rzadko, ale z wielką przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka już czeka na mojej półce. Zapowiada się interesująca lektura!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapowiada się ciekawie :)
    Rozejrzę się i przeczytam...kiedyś ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie także ciągnie do Australii - wydaje się być najmniej poznana, więc także najciekawsza. Podejrzewam, że książka pani Dmochowskiej, może stać się trzecią książką podróżniczą na moim blogu ;) Zwłaszcza, że intrygują mnie te pióra emu na dachu...

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Licencja na czytanie , Blogger