stycznia 02, 2015

107. "Próba uczuć" Tina Reber

"Choć trudno w to uwierzyć, zaręczyny Taryn Mitchell i Ryana Christensena okazują się zaledwie początkiem prawdziwych kłopotów. Taryn - skromna dziewczyna prowadząca niewielki pub na Rhode Island - nie jest w stanie poradzić sobie z rosnącą popularnością swojego chłopaka. Filmowa kariera Ryana rozwija się w błyskawicznym tempie; wciąż pojawiają się kolejne propozycje, a aktor ma coraz więcej fanek. Najwięcej obaw budzą w Taryn sceny łóżkowe, w które obfitują filmy z udziałem jej ukochanego. Nic dziwnego, Ryan jest przecież nieziemsko przystojny... Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy była dziewczyna gwiazdora postanawia odzyskać jego względy, Ryan zaś za jedną ze swoich ról otrzymuje nominację do Oskara. Czy burzliwy związek dwojga młodych, tak bardzo różniących się ludzi, wypłynie na czyste wody? Czy Taryn i Ryan odnajdą szczęście, na którym tak bardzo im zależy?"

 „Próba uczuć” to kontynuacja „Miłości bez scenariusza” Tiny Reber, którą również miałam przyjemność dla Was recenzować [recenzja]. Po przeczytaniu pierwszej części byłam nastawiona bardzo pozytywnie, więc z chęcią sięgnęłam po dalszy ciąg historii.

Taryn Mitchell i Ryan Christensen zaręczyli się. I nie byłoby w tym nic szokującego, gdyby on nie był rozchwytywanym aktorem, a ona właścicielką małego pubu. Ich miłość jest nie w smak menadżerom Ryana, a także jego wiernym fankom, które z nienawiścią spoglądają na kobietę u jego boku. Czy ten związek ma szansę przetrwać kolejne kłopoty, piętrzące się przed zakochanymi? Czy poradzą sobie z życiem w centrum uwagi i brakiem prywatności?

Mój początkowy entuzjazm został szybko stłumiony. Miałam swoje oczekiwania w stosunku do książki. W poprzedniej części podobał mi się związek Taryn i Ryana, który był uroczy, momentami prawie jak szczenięce zauroczenie, ale nie był przesłodzony. W tej części już od początku czułam spływający zewsząd lukier, od nadmiaru słodyczy miałam ochotę zamknąć powieść. Liczne sceny erotyczne, zawsze idealne zgranie, szeptanie czułych słówek i wyznawanie miłości w kilku językach, zachwyt Taryn nad Ryanem, którego – jak się niejednokrotnie okazało – mogła zawsze kochać bardziej. Ona poświęciła dla niego swoje prywatne życie, a wciąż czuła, że nie daje mu wystarczająco dużo. On zaś zrobił się irytująco nadopiekuńczy. Chociaż gdyby to mojemu partnerowi grożono, pewnie zachowywałabym się podobnie...

Czy uznaję zatem „Próbę uczuć” za nieudaną, fatalną lekturę? Zdziwicie się, ale nie. Owszem, związek Taryn i Ryana był dla mnie zbyt idealny, jakbym wiecznie patrzyła przez różowe okulary, a do tego miałam wrażenie jakby wszystkiego było za dużo – za dużo seksownych facetów (hmm... zaczynam się zastanawiać czy ich może być ZA DUŻO), napalonych kobiet liczących na romans z gwiazdą, psychopatycznych fanów, kłopotów piętrzących się na każdym kroku... Mimo tego, naprawdę zrelaksowałam się podczas czytania. Powieść Tiny Reber jest po prostu lekturą, która ma dać chwilę wytchnienia, okazję do rozmarzenia się nad doskonałą i bezwarunkową miłością, która może pokonać wszystko. I to się autorce udało, gdyż ponownie wciągnęła mnie w swoją historię. Dzięki jej lekkiemu stylowi czytało mi się szybko, zapominałam o otaczających mnie rzeczach, a przenosiłam się do wykreowanego przez nią świata. Nie miałam żadnych problemów z wyobrażeniem sobie przedstawionych sytuacji, gdyż wszystko było napisane prosto i przejrzyście. Dodając do tego fakt, iż wraz z upływem stron, malała ilość i rozmiar opisywanych scen erotycznych, można śmiało stwierdzić, iż warto było przebrnąć przez słabszy początek książki.

Zastanawiacie się czy sięgnąć po „Próbę uczuć”? Jeżeli czytaliście wcześniejszą część, zapewne postanowicie zapoznać się z kontynuacją. Jeśli „Miłość bez scenariusza” jest jeszcze przed Wami, to polecam Wam ją na mroźny, zimowy wieczór. Niech płomienne uczucie rozgrzeje Wasze serca, a lekka historia pozwoli odprężyć się i zapomnieć o trudach dnia. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję pani Annie oraz Wydawnictwu Akurat.
http://www.wydawnictwoakurat.pl/

_________________
Kochani, z różnych przyczyn osobistych przez ostatnie 1,5 miesiąca nie pojawiały się recenzje. Nastał jednak początek nowego roku, a ja mam przyjemność wrócić do Was. Postaram się, aby recenzje znów pojawiały się regularnie, a wszystko jest na dobrej drodze, aby tak właśnie było :) 

W Nowym Roku życzę Wam spełnienia wszystkich marzeń, zdrowia, powodów do uśmiechu, miłości i samych dobrych książek, na Waszej czytelniczej drodze :)

6 komentarzy:

  1. Seria wciąż przede mną, aczkolwiek nie wiem czy po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, mam bardzo podobne uczucia do Twoich. Podobała mi się pierwsza część, a druga jest trochę gorsza, ale w sumie to całkiem fajny i przyjemny romansik na odprężenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Najpierw muszę poznać część pierwszą, później się okaże co dalej:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam i raczej nic nie zanosi się na to, żeby to zmienić :) Może kiedyś sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Taki gatunek niezbyt mi się podoba i nie sądzę, ze sięgnę po pierwszą część jak i tą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam pierwszy tom, który podobał mi się, więc Próbę uczuć mam w planach. :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Licencja na czytanie , Blogger