Rick Riordan to
autor popularnego cyklu o Percym Jacksonie, nawiązującego do mitologii
greckiej. Dotychczas pisał głównie dla dzieci i młodzieży, teraz
zdecydował się na powieść dla dorosłego czytelnika. Big Red
Tequila to jego pierwszy
kryminał, pachnący gorącym Teksasem. Jest to również moja
pierwsza przygoda z tym bestsellerowym pisarzem.
Tres
Navarre wraca po dziesięciu latach do rodzinnego San Antonio. Jest
gotów stawić czoła przeszłości, tajemniczemu zabójstwu ojca,
nieprzychylnym władzom oraz byłej dziewczynie, która
niespodziewanie nawiązuje z nim kontakt. Nie jest mile widziany w
mieście: policja szybko staje w progu jego mieszkania, telefony z
groźbami przerywają jego drzemki, a ochroniarze kilku lokalnych
rodzin tylko czekają, aby móc go brutalnie wyrzucić za bramę
posiadłości. Dzień jak co dzień. Nic nie jest jednak w stanie
przekonać Tresa do wyjazdu z miasta, tym razem postanawia
doprowadzić sprawę śmierci ojca do końca.
Big Red Tequila
nie jest mocnym kryminałem, brutalnym. Krew nie tryska po ścianach,
psychopata nie kryje się w cieniu z nożem w kieszeni, aby oskórować
swoją ofiarę. Tutaj prywatny detektyw – bez uprawnień, ale kto
by się tym przejmował – stara się rozwiązać zagadkę zabójstwa
swojego ojca, dokopując się do dowodów z przeszłości. W sprawę
palce maczali bogaci i wpływowi biznesmeni, których upadek może
wiele kosztować. Policja nie chce udostępnić akt sprawy, tuszując
ją i utrzymując, iż została zamknięta, a mężczyzna
odpowiedzialny za śmierć pana Navarre zamordowany w dziwnych
okolicznościach. Powrót Tresa do San Antonio powoduje, iż
misternie zbudowane pozory zaczynają się walić jak domek z kart.
Nie
mam pojęcia jak pisze Riordan dla młodzieży, ale Riordan piszący
kryminał jest jak najbardziej pożądany. Dzięki jego lekkiemu
stylowi dosłownie pochłonęłam książkę. Nie było momentów
nudnych, które spowalniałyby akcję, wprowadzały mnie w stan
letargu. Tres ciągle działał – za wyjątkiem momentów, gdy
leczył kaca po zimnych piwach albo tequili – i intensywnie myślał
nad sprawą. W spokojniejszych momentach, w których nie włamywał
się do domów i nie bił z ochroniarzami, i tak nie wiało nudą.
Wątek morderstwa sprzed lat
mnie zaciekawił, dopingowałam Tresa w jego dążeniu do odkrycia
prawdy, dając się porwać biegowi wydarzeń.
Oprócz
wątku kryminalnego, mamy do czynienia z wątkiem osobistym, uczuciem
między Tresem a jego byłą dziewczyną Lilian. I drugą byłą
dziewczyną, Maią. Na szczęście nie jest to cukierkowa historia,
która popsułaby całą książkę. Problemy tej trójki wplecione
są w fabułę, powoli syciły moją ciekawość (jak typowa kobieta,
byłam zainteresowana z którą z kobiet Navarre zdecyduje się związać
swoją przyszłość). W tym miejscu muszę dodać, że Tres jest
bohaterem wzbudzającym moją szczerą sympatię. Mistrz tai-chi, ze
stoickim spokojem kopiący innym tyłki, żyjący w zgodzie – albo
i nie – ze swoim kotem Robertem Johnsonem, lubujący się w tequili
i szukaniu kłopotów, a wszystko doprawione szczyptą humoru. Czuję,
że to będzie dłuższy związek.
Ten
teksański kryminał stanowił świetną lekturę na dwa dni.
Wciągnął mnie i zabrał z dusznego Krakowa do gorącego Teksasu, w
sam środek intrygi pośród wyższych sfer. Mnie Rick Riordan kupił
swoją opowieścią, dlatego czekam już na zapowiadany drugi tom –
Taniec wdowca.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Galeria Książki.
Recenzja znajduje się również na:
Słyszałam o tym autorze, ale jeszcze nie miałam okazji czytać jego książek. Nie przepadam za kryminałami, ale w sumie, od czasu do czasu warto zrobić sobie odskocznie i przeczytać coś innego :) Jak będę miała możliwość to na pewno sięgnę po ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńjestem bardzo ciekawa tej książki, szczególnie ze względu na humor. moją uwagę zwróciła również piękna okładka. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKsiążka warta przeczytania :)
OdpowiedzUsuńNie czytałem jeszcze żadnej książki tego autora, ale wydaje mi się, że jakbym to zmienił, to bym raczej na tym nie stracił. Przy okazji przeczytam tę książkę, temat jest ciekawy. Okładka także przyciąga uwagę.
OdpowiedzUsuńNie znam autora, ale kto wie, może kiedyś:)
OdpowiedzUsuńTytuł intryguje, ale cieszy mnie też mało nużąca akcja, o której piszesz. Przeczytam z chęcią. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że styl Riodana będzie się różnił w obu tych książkach, bo dla młodzieży pisze dość prosto. Póki co czytałam pierwszy tom cyklu o Percym Jacksonie, ale muszę przyznać, że gdy dowiedziałam się o istnieniu "Big Red Tequila", moja uwaga od razu przeniosła się na tę książkę. Wydaje się być bardziej w moim guście. ;)
OdpowiedzUsuńMam dla Ciebie pewne doprecyzowane: Książki o Jacksonie "Tresie" Navarre zostały napisane i wydane przed Percym Jacksonem - pierwsza w 1997 roku, tylko w Polsce została wydana dopiero teraz ;) W sumie jest siedem części z serii "Tres Navarre"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://zanimdorosne.blogspot.com/