Krzysztof Piskorski
był trzykrotnie nominowany do Nagrody Literackiej im. Janusza
Zajdla, a otrzymał ją za powieść Cienioryt.
Jego kolejna książka, Czterdzieści i cztery,
to zarazem moje pierwsze spotkanie z jego twórczością.
Jest
rok 1844. Wcześniejsze odkrycie energii próżni sprawiło, że
niektóry wojny zakończyły się inaczej niż powinny, a kraje
Europy podbijają równoległe światy. W całym tym zamieszaniu musi
odnaleźć się Eliza Żmijewska, zwerbowana do wykonania wyroku za
zdradę na polskim przedsiębiorcy. Tymczasem wszystkie kraje szykują
swoje armie do wojny, a z innych światów nadciągają niebezpieczne
stworzenia, które również mogą odmienić losy.
Książka
Piskorskiego to fikcja literacka, w którą autor wplótł
autentyczne wydarzenia i postaci, jak Emilia Plater, Juliusz Słowacki
czy Adam Mickiewicz. Chociaż Ci dwaj w zupełnie nowych, nieznanych
nam wcześniej rolach. W posłowiu pisarz wyjaśnia, że podczas
zbierania materiałów do książki znalazł wiele ciekawostek.
Niektóre z nich ujął w swojej historii, dając tym samym szansę
zainteresowanym na zgłębienie tej wiedzy i sprawdzenie informacji.
Dla mnie, jako zwykłej czytelniczki, zabieg ten był interesujący.
Nieźle się bawiłam czytając o naszych polskich wieszczach,
maczających palce w wojnie, a także o portalach do innych światów,
które znajdowały się na terenie Polski.
Czterdzieści i
cztery na pewno jest napisana z
rozmachem, gdyż jej akcja dzieje się w kilku krajach i ich
równoległych odpowiednikach. W każdym z tych światów historia
mogła potoczyć się inaczej, któraś bitwa zakończyć innym
wynikiem. To jak alternatywna rzeczywistość, takie co by było
gdyby… Autor wymyślił sobie sposób podróży za pomocą
etherowych bram, które mi skojarzyły się trochę z Gwiezdnymi
Wrotami. Jak na rok 1844, świat był naprawdę dobrze rozwinięty.
Powieść
Piskorskiego to jednak nie tylko fascynująca technologia i
wykorzystanie energii próżni, to również słowiańska magia,
której kapłanką była Eliza Żmijewska, a także nieznane
wcześniej stwory, żyjące w innych światach. Zapałałam wielką
sympatią do jednego z tych stworzeń. Xa’ru był, można tak chyba
powiedzieć, wielkim owadem. Jego wątek stanowił dla mnie
jeden z ciekawszych dodatków w tej historii.
Moje
pierwsze spotkanie z twórczością Krzysztofa Piskorskiego
przebiegło pomyślnie. Jestem pozytywnie zaskoczona. Książkę
czytało mi się szybko dzięki lekkiemu stylowi, który autor
posiada, a także intrygującym pomysłom, które wprowadził do
swojej powieści. Być może nie jest to najlepsza powieść fantasy
jaką ostatnio czytałam, ale na pewno warto zwrócić na nią uwagę.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.
Recenzja znajduje się również na:
Lubimy czytać || Matras || Bonito || Empik || Gandalf
Lubimy czytać || Matras || Bonito || Empik || Gandalf
Nie jest to tytuł z moich zainteresowań, ale na pewno znajdą się fani :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w nowym roku :)
Czytałam tę książkę w zeszłym roku i również bardzo pozytywnie ją oceniam - podobał mi się i wykreowany przez autora świat, jak też postaci i wciągająca fabuła. Rzadko sięgam po książki przygodowe, a ta naprawdę dobrze się u mnie sprawdziła. :)
OdpowiedzUsuńSłowiańska magia nawet mnie zachęca, ale sam gatunek nie należy do moich ulubionych. Pomyślę jeszcze nad lekturą. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń