Kroniki Jaaru.
Księga luster to pierwszy tom z
serii, a także pierwsza powieść Adama Fabera. Książka przyciąga
przepiękną okładką, mocną reklamą, a także opisem na okładce.
Gdyby Harry Potter był dziewczyną, nazywałby się
Kate Hallander! Jako
miłośniczce Pottera nie wypadało odmówić lektury. Czy wciągnęła
mnie równo mocno, co seria o młodym czarodzieju?
Kate
mieszka u swojej ciotki w Londynie. Chodzi do szkoły, plotkuje z
przyjaciółką, myśli o chłopakach i denerwuje się na rodzinę.
Jej życie nagle przestaje być takie zwyczajne, gdy w sklepie z
czarodziejskimi rzeczami dostaje Księgę Luster, opasłe tomiszcze
pełne zaklęć. Rzucony z ciekawości miłosny urok odmienia
wszystko, jednak nie w tym kierunku, w którym oczekiwałaby Kate.
Dziewczyna trafia do równoległego świata, Jaaru, zamieszkanego
przez magiczne istoty. Tymczasem z czarodziejskiego sklepu znika
zaczarowany kamień, a w Jaarze pojawia się tajemnicza nimfa Erato,
skrywająca przed wszystkimi niegodziwy plan.
Po
tym jak Kate Hallander nazwana jest żeńską wersją Harry’ego
Pottera, wiele skojarzeń z książki nasuwa się samo. Londyn.
Wychowywana przez ciotkę. Tajemniczy sklep w środku miasta, mijany
przez setki mieszkańców. Zaczarowany kamień. Początkująca
czarownica, która nie wie o swoim magicznym pochodzeniu. Walka z
wężem. Magiczne lustro. Tak niewiele potrafię, ale pokonam
doświadczonego maga. I chociaż tak wiele motywów kojarzyło mi się
z ukochaną serią Rowling, to jednak nie czułam się tymi
podobieństwami zrażona, a wręcz wywoływały na mej twarzy
delikatny uśmiech, miłe skojarzenie. Nie jest to chamskie
odwzorowanie na znanej historii, bo – pomijając wspomniane wyżej
nawiązania – opowieść jest całkiem inna, a świat stworzony
przez autora wyjątkowy, odmienny.
Jaar
musi być piękną krainą. Zieloną, barwną, tętniącą życiem.
To zaczarowane miejsce, pełne magicznych stworzeń, zarówno tych
dobrze znanych, jak jednorożców, jak i tych nowych, np. ferów.
Faber dobrze opisał tę nową krainę, czytając książkę miałam
ją przed swoimi oczami, mogłam się przenieść wraz z Kate do
innego świata. Mam wrażenie, że autora stać na więcej i w
kolejnych częściach lepiej poznamy Jaar i jego mieszkańców.
Akcja
działa się dosyć szybko. Ledwie Kate dostała Księgę Luster, już
była w Jaarze, a potem uczyła się magii ze swoim ferem. Na dobrą
sprawę nawet niewiele się jej nauczyła, bo od razu przeszła do
praktyki i stanęła do walki z Erato. Mam wrażenie, że wszystko
działo się za szybko, chociaż patrząc na to z drugiej strony,
książka byłaby bardzo obszerna, gdyby autor chciał prowadzić
akcję powoli, poświęcając czas na wnikliwe szkolenie Kate. Na to
jeszcze przyjdzie pora w kolejnych tomach, tymczasem bohaterka miała
czerpać lekcje z doświadczenia.
Czasami
miałam wrażenie, że rozmowy prowadzone między bohaterami są
trochę infantylne, dziecięce. Główna bohaterka ma siedemnaście
lat, więc nie jest już dzieckiem, a młodzież w jej wieku obecnie
szybko dojrzewa. Z jednej strony szczenięca miłość, a z drugiej…
Bez spoilerów.
Kroniki Jaaru.
Księga luster to ciekawie
napisana powieść, która pozwala czytelnikowi przenieść się do
zaczarowanego świata. Stanowi interesującą rodzimą propozycję
dla młodzieży, która lubi fantastykę i magiczne wątki. Starsi
czytelnicy będą się przy niej dobrze bawić, ale obawiam się, że
jest to za prosta lektura dla zaprawionych w boju miłośników
książek. Chociaż ja, mając ćwierćwiecze za sobą, spędziłam z
nią miło czas. Z chęcią też zrelaksuję się przy kolejnej
części, jeżeli będzie napisana równie lekko i przyjemnie, jak
ten literacki debiut.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Recenzja znajduje się również na:
Lubimy czytać || Bonito || Empik || Gandalf