Tytuł: Śmierć w Chateau Bremont
Autor: M. L. Longworth
Premiera: 15.03.2018
Tłumaczenie: Anna Krochmal
Tytuł oryginalny: Death at the Chateau Bremont
Liczba stron: 340
Śmierć w
Château
Bremont
to debiutancka powieść Mary Lou Longworth. Autorka ma już jednak na
swoim koncie dwujęzyczny zbiór esejów Une
Américaine
en Provence, prowadzi
również kursy pisarstwa na New York University w Paryżu. Zatem jak
na debiutantkę, ma dość duże doświadczenie. Jej książka to
pierwszy prowansalski kryminał, który miałam okazję czytać.
Z
okna rodzinnej posiadłości wypada Étienne
de Bremont, miejscowy szlachcic i
reżyser. Policja wszczyna dochodzenie, chcąc sprawdzić czy był to
nieszczęśliwy wypadek, samobójstwo, a może ktoś jeszcze maczał
palce w śmierci mężczyzny. Sędzia Antoine Verlaque, prowadzący
śledztwo w tej sprawie, prosi o pomoc swoją byłą ukochaną,
wykładowczynię prawa, o pomoc. Marine Bonnet w dzieciństwie
przyjaźniła się z Étiennem
i zna ludzi z jego środowiska. Czy uda im się odkryć prawdę i
dowiedzieć, co wydarzyło się tamtej nocy na strychu?
Śmierć
w Château
Bremont to
– według opisu na okładce – wartki kryminał, zanurzony w
romantycznej atmosferze południowej Francji. Zdecydowanie jest on
lekką lekturą, gdzie wątek śmierci i śledztwa jest mocno
przetykany opisami pełnego uroku Aix, pysznego jedzenie,
odurzającego wina i uczucia między Antoinem i Marine. To ostatnie
dość często było przedstawiane w powieści, czasem bardzo
banalnie, infantylnie, miałam wrażenie, że na siłę. Poprzez
wtrącanie elementów miłosnych rozterek bohaterów, książka
pasuje bardziej na kryminał obyczajowy, niż typowy kryminał.
Odrzucając
na bok wszystkie dodatkowe elementy książki, a skupiając się
tylko na wątku kryminalnym, muszę przyznać, że nie był on zły.
Tajemnicza śmierć Étienne’a
była dobrym punktem wyjścia, a wraz z toczącym się śledztwem,
zbieraniem nowych dowodów, nabierała innego charakteru. Na
horyzoncie pojawiły się dotąd niebrane pod uwagę rozwiązania –
śmierć z ręki rodziny, dawnych znajomych, współpracowników i
podejrzanych biznesmenów. Wiele motywów, a każdy równie
prawdopodobny. Dochodzenie prowadzone przez byłych kochanków,
sędziego i wykładowczynię prawa, bez doskonale znanych nam spotkań
zespołu, analizowania dowodów na komisariatach, biegania z bronią
i przyciskania świadków do ściany; było niekonwencjonalnym
wyborem.
Chociaż
książka
Mary Lou Longworth to przyjemny prowansalski kryminał, bez
brutalnych opisów i rozlewu krwi, bez mocno zarysowanego śledztwa i
szczegółów zbrodni, nie
dałam się jej porwać. Wątek uczuciowy nie przypadł mi do gustu i
to on sprawił, że Śmierć
w Château
Bremont
momentami
dłużyła mi się i popsuła odbiór całości.
Mimo
to książka stanowi
ciekawą propozycję dla poszukiwaczy lekkiej lektury na urlop lub
niedzielę na świeżym powietrzu, dla
fanów połączenia powieści obyczajowej i kryminału, spokojnego
klimatu oraz miłośników południowej Francji.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Smak Słowa oraz Business&Culture.
Recenzja znajduje się również na: