Na „Niewiarygodne”
natknęłam się przeglądając Instagram. Jako że akurat byłam w
trakcie lektury „Missouli”, stwierdziłam że jest to coś dla
mnie, kontynuacja tematu (jakże okropnego). W tym samym czasie na
Netflixie wyskoczył mi serial, który powstał na podstawie
reportażu Kena Armstronga i T. Christiana Millera. Najpierw chciałam
jednak przeczytać książkę, co – będąc już po serialu –
uważam za dobry wybór. Jak możecie się łatwo domyślić, wersja
papierowa jest bardziej rozbudowana, dlatego oglądając historię na
Netflixie dawałam pauzę i dopowiadałam pewne fakty chłopakowi.
„Jedenastego
sierpnia 2008 roku osiemnastoletnia Marie zgłosiła się na policję.
Zamaskowany mężczyzna włamał się do jej mieszkania w pobliżu
Seattle, w stanie Washington, i zgwałcił ją. W ciągu kolejnych
dni przesłuchań, zarówno funkcjonariusze jak i bliscy Marie
podchodzili do jej opowieści coraz bardziej sceptycznie. Policja
szybko zmieniła stosunek do sprawy i zaczęła oskarżać Marie o
oszustwo. Po wytknięciu nieścisłości w jej relacji i
wątpliwościach, jakie wzbudziła, dziewczyna złamała się i
przyznała, że jej historia to kłamstwo. Została oskarżona o
składanie fałszywych zeznań oraz publicznie zlinczowana przez
osoby z najbliższego otoczenia.
Ponad dwa lata później detektyw z Kolorado, Stacy Galbraith, otrzymuje sprawę napaści na tle seksualnym. W toku dochodzenia, Galbraith orientuje się, że jest ona uderzająco podobna do gwałtu, do którego doszło jakiś czas temu w pobliskim miasteczku. Postanawia połączyć siły z detektyw badającą tamtą sprawę, Edną Hendershot. Wkrótce obydwie kobiety uświadamiają sobie, że mają do czynienia z seryjnym gwałcicielem: mężczyzną, który fotografował swoje ofiary, grożąc, że opublikuje ich zdjęcia w sieci, i zacierał wszelkie ślady przestępstwa z przebiegłością sugerującą doświadczenie zdobyte w armii lub policji.
Oparta na materiałach dochodzeniowych oraz obszernych wywiadach z przedstawicielami władz, Niewiarygodne. Prawdziwa historia gwałtu to wielowątkowa opowieść o wątpliwości, kłamstwach i polowaniu na sprawiedliwość, która z zatrważającą szczerością ujawnia, jak bada się współcześnie przypadki napaści na tle seksualnym i jak często ofiary gwałtów są również ofiarami naszej podejrzliwości.”
Ponad dwa lata później detektyw z Kolorado, Stacy Galbraith, otrzymuje sprawę napaści na tle seksualnym. W toku dochodzenia, Galbraith orientuje się, że jest ona uderzająco podobna do gwałtu, do którego doszło jakiś czas temu w pobliskim miasteczku. Postanawia połączyć siły z detektyw badającą tamtą sprawę, Edną Hendershot. Wkrótce obydwie kobiety uświadamiają sobie, że mają do czynienia z seryjnym gwałcicielem: mężczyzną, który fotografował swoje ofiary, grożąc, że opublikuje ich zdjęcia w sieci, i zacierał wszelkie ślady przestępstwa z przebiegłością sugerującą doświadczenie zdobyte w armii lub policji.
Oparta na materiałach dochodzeniowych oraz obszernych wywiadach z przedstawicielami władz, Niewiarygodne. Prawdziwa historia gwałtu to wielowątkowa opowieść o wątpliwości, kłamstwach i polowaniu na sprawiedliwość, która z zatrważającą szczerością ujawnia, jak bada się współcześnie przypadki napaści na tle seksualnym i jak często ofiary gwałtów są również ofiarami naszej podejrzliwości.”
Ciężko jest ocenić taką książkę, bohaterów czy przebieg
historii. Kiedy zaczynasz wciągać się w opowieść, nagle uderza
cię myśl – cholera, to się działo naprawdę. Ta dziewczyna
NAPRAWDĘ musiała przez to przejść. I czujesz się rozbita. Bo
Marie przeszła piekło, będąc gwałcona przez nieznajomego
mężczyznę. Później musiałam przeżywać wszystko od nowa, kiedy
była badana, przesłuchiwana, a w końcu oskarżona o składanie
fałszywych zeznań. Porażka prowadzących śledztwo. Dobrze, że
przyznali się później do błędu, uderzyli w pierś i przeprosili.
Szkoda tylko, że ta sprawa zniszczyła życie Marie podwójnie.
W książce ukazano silne kobiety, m.in. Stacy Galbraith i Ednę
Hendershot. Obie pracowały w policji, gdzie większość pracowników
to mężczyźni. Żadna z nich nie okazywała jednak słabości, nie
była gorsza od facetów. Były twarde, mądre, zdeterminowane do
odnalezienia przestępcy. To dzięki nim udało się połączyć
sprawy, to one wsadziły groźnego gwałciciela za kratki. Ale nie
tylko dwie policjantki były silne. Również ofiary miały w sobie
niezwykłe pokłady odwagi. Nie jest łatwo stanąć przed śledczymi
i opowiedzieć swoją historię, przerażającą, intymną. Nie jest
łatwo pójść na wielogodzinne badania. Nie jest łatwo stanąć
twarzą w twarz z gwałcicielem. Nie jest łatwo budzić się każdego
dnia, wstawać z łóżka i starać się żyć. Te kobiety doznały
ogromnej traumy, która odcisnęła na nich piętno.
„Niewiarygodne” to dobrze napisany reportaż. Armstrong i Miller
dostali nagrodę Pulitzera za swoje dziennikarskie śledztwo, więc
nie spodziewałam się niczego innego. Opierali się na dokumentach,
rozmowach ze świadkami, ofiarami, policjantami. Rzetelnie spisana
historia, bez koloryzowania. Plus – w przeciwieństwie do serialu –
dowiadujemy się więcej o samym sprawcy. O jego motywach,
problemach. Polecam, chociaż jest to trudna tematyka.
Czytając „Niewiarygodne” oraz „Missoulę” dowiedziałam się
wielu strasznych rzeczy. Na przykład tego, że jeżeli zgwałcisz
kogoś w USA, to masz 95% szans, że nie zostaniesz za to skazany. I
że ofiary bardzo często są traktowane z góry, nie wierzy się im…
Okropne.
Tytuł oryginalny: A False Report. A True Story of Rape in America; wyd. Czarna Owca; tłum. Piotr Królak; str. 328, wrzesień 2019
Nie lubię czytać książek na faktach...ale oglądam programy o podobnej tematyce na kanałach Crime. Raczej po książkę nie sięgnę.
OdpowiedzUsuń