„Dziewczyna z
sąsiedztwa” Jacka Ketchuma to książka, o której wiele
słyszałam. Polecali mi ją znajomi, czytałam o niej na różnych
stronach, pojawiała się w rozmowach na Instagramie. Wszyscy mówili
zgodnie, że jest to mocna, przerażająca historia, od której nie
sposób się oderwać. Trochę się bałam, że po tak wielu
pochwałach, moje oczekiwania są wysokie i powieść im nie sprosta.
Nie byłby to pierwszy raz, kiedy jakaś bestsellerowa lektura nie
przypadła mi do gustu. Cóż, w przypadku „Dziewczyny z
sąsiedztwa” wszystkie opinie jak najbardziej się sprawdziły i ja
sama dołączam do grona osób, które polecają tę opowieść.
„Przedmieścia.
Ciemne ulice, przystrzyżone trawniki i przytulne domy. Miła,
spokojna okolica. Jednak nie dla nastoletniej Meg i jej
kalekiej siostry Susan. W domu Chandlerów, przy ślepej uliczce, w
ciemniej, zawilgoconej piwnicy, Meg i Susan zdane są na łaskę
kapryśnej i cierpiącej na ataki szału ciotki Ruth, którą szybko
ogarnia szaleństwo. Szaleństwo, którym zaraża swoich trzech synów
oraz całą okolicę. Jedynie jeden zatroskany chłopiec spróbuje
oprzeć się złu zarażającemu niewinne umysły. Musi podjąć
bardzo dorosłą decyzję i wybrać między miłością i
współczuciem, a pożądaniem i złem… Którą drogę wybierze?” (https://papierowyksiezyc.pl/ksiegarnia/dziewczyna-z-sasiedztwa/)
Zacznę od tego, że
jest to historia oparta na faktach. Warto o tym pamiętać. Nie jest
to wymysł autora, twór jego wyobraźni. Nie stworzył on chorej
kobiety, która kierowała się gniewem i w swoim szaleństwie
zniszczyła dzieciństwo wielu osobom. Ona istniała naprawdę i w
1965 roku, mając trzydzieści sześć lat, dopuściła się się
przestępstwa. Kiedy czytałam książkę i myślałam o tym, że
można dopuścić się takich rzeczy… Wiem, że wiele rzeczy
Ketchum wymyślił sam, jednak sam pomysł nie wziął się z
niczego.
Narracja prowadzona
jest w pierwszej osobie. Fabułę śledzimy z perspektywy młodego
chłopaka, który jest sąsiadem Ruth, kobiety u której zatrzymują
się siostrzenice i gdzie będzie rozgrywać się przerażająca
akcja. Autor w posłowiu napisał, że specjalnie zdecydował się na
taki zabieg. Dzięki temu zachował okrutny wydźwięk książki, bez
żerowania na okrucieństwie doświadczanym przez dzieci. Młody
bohater był świadkiem wielu wydarzeń, ale nie widział
wszystkiego, dlatego autor mógł tylko nakreślić daną sytuację,
bez wdawania się w szczegóły. Myślę, że była to słuszna
decyzja. Sama wielokrotnie miałam straszne nerwy podczas lektury,
więc cieszę się, że pewne opisy zostały mi oszczędzone.
Jest to niepokojąca
opowieść o mrocznych zakamarkach ludzkiej duszy. David jest młodym
chłopakiem, który przez całe swoje życie żył w spokojnej
okolicy i chociaż niektórzy jego koledzy mieli dziwne, czasem
niebezpieczne pomysły, to nie spotkał się z prawdziwym złem.
Nagle stanął przed ciężkim wyborem. Widzi grozę i zło, ale ma
to w sobie coś pociągającego, coś co budzi w nim nieznane dotąd
emocje. Jest to również historia o tym, jak dzieciństwo nas
kształtuje, jak wpływa na naszą przyszłość. Traumatyczne
wydarzenia zawsze w jakiś sposób odciskają się na człowieku, są
z nami przez całe życie.
„Dziewczyna z
sąsiedztwa” to horror, w którym pisarz nie straszy nas
wymyślonymi potworami. Najstraszniejszy jest tam człowiek oraz to,
jak może traktować drugą osobę. Jest to wstrząsająca opowieść
dla ludzi o mocnych nerwach. Polecam fanom powieści grozy, na pewno
się nie zawiodą.
Tytuł oryginalny: The Girl Next Door; wyd. Papierowy Księżyc; tłum. Łukasz Dunajski; str. 340, marzec 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz