Jojo Moyes jest lubianą autorką powieści obyczajowych. Największą popularność przyniosła jej książka „Zanim się pojawiłeś”, którą w 2016 roku przeniesiono na ekrany kinowe. Sukces filmu przełożył się na ponowne zainteresowanie twórczością autorki. Od tamtej pory Moyes znajduje się w gronie najpoczytniejszych pisarek w swoim gatunku. Muszę przyznać, że na mojej półce od dłuższego czasu czeka wspomniane „Zanim się pojawiłeś”, ale jakoś ciągle nie było mi z nią po drodze. Dlatego też „Dwa dni w Paryżu”, nowość od wydawnictwa Znak, to moje pierwsze spotkanie z Jojo Moyes. I na pewno nie ostatnie.
Zanim zdążyła się zastanowić, weszła do biura podróży i kupiła dwa bilety. To zupełnie nie w stylu Nell! Dwa dni w Paryżu, pierwsza szalona decyzja w jej życiu… Tylko że spełnia się najgorszy scenariusz i Nell zostaje sama w mieście zakochanych.
Ale przecież jest w Paryżu! Na tyle wielkim, żeby poczuć się wolną, i na tyle małym, żeby spotkać kogoś naprawdę wyjątkowego. Tylko tutaj można poczuć taki przypływ odwagi. Dać się zaprosić na drinka chłopakowi, który zachwycił się tym samym obrazem Fridy Kahlo. Zobaczyć wszystkie atrakcje Paryża w ciągu dwudziestominutowego rajdu na skuterze. Przeżyć najlepszą noc w swoim życiu.
I zamiast tworzyć kolejną listę za i przeciw, zapisać na czystej kartce tylko dwa słowa: Żyj chwilą.”
(https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4937931/dwa-dni-w-paryzu)
Opowiadanie o Nell jest najdłuższą historią przedstawioną w tym zbiorze. Przyznaję, że chętnie poczytałabym o niej dłużej, bo była to przyjemna opowieść. Na przykładzie głównej bohaterki można się wiele nauczyć. Nie warto być w związku z osobą, która nie wkłada w niego tyle samo zaangażowania, co my. Do tanga trzeba dwojga. Najlepsze rzeczy spotykają nas w życiu, kiedy wcale ich nie planujemy. Przychodzą niespodziewanie, potrafią zaskoczyć i przynieść wiele radości. Nie da się idealnie zaplanować przyszłości, a analizowanie każdego, nawet najmniejszego kroku, jest stratą naszej energii i czasu. Dobrze jest czasem dać się ponieść emocjom, czerpać z życia pełnymi garściami.
Drugim opowiadaniem, które najbardziej podobało mi się w tym zbiorze, jest Miodowy miesiąc w Paryżu. Myślę, że byłby z tego całkiem ciekawy film. Akcja tej opowieści jest podzielona na dwie historie. Jedna rozgrywa się w 2002 roku, druga w 1912. Są to losy dwóch młodych małżeństw, które właśnie spędzają swój miodowy miesiąc w stolicy Francji. Niestety, czas który powinien być dla nich przyjemny i pełen kwitnącej miłości, jest nerwowy, z licznymi sercowymi rozterkami i spięciami. Czym jeszcze łączą się te dwa wątki? Tego wam nie zdradzę. Powiem wam tylko, że autorce znów udało się przemycić morał do swojej historii. Najważniejsze jest pielęgnowanie uczucia, szczerość i zaufanie.
„Dwa dni w Paryżu” są zbiorem opowiadań o różnej długości. Jedne były króciutkie, inne bardziej rozbudowane. Nie będę ukrywać, że nie wszystkie mnie zaintrygowały w równym stopniu. Jak to często bywa w przypadku zbiorów, niektóre historie są słabsze, inne wywierają na nas mocniejsze wrażenie i lepiej je zapamiętujemy. Całość oceniam jednak dobrze i jestem zadowolona z lektury. Spędziłam z nią miło czas, mogłam się przenieść do uroczego Paryża. Dodatkowo autorka pokazała, że miłość ma różne odcienie, ale zawsze warto o nią walczyć, pielęgnować ją na każdym etapie związku i nie brać jej za pewnik. Czasem też miłość przychodzi w najmniej spodziewanym momencie i jedyne co musimy zrobić, to nie bać się zaryzykować. To pierwsze spotkanie z twórczością Moyes zmotywowało mnie, aby w końcu zabrać się za książki czekające na mojej półce.
Tytuł oryginalny: Paris for One and Other Stories; wyd. Znak; tłum. Anna Gralak; str. 352, październik 2020
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Znak.
Recenzja znajduje się również na:
Lubimy czytać || Instagram || Empik || Bonito || Świat Książki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz