maja 23, 2022

"Ostatnia na imprezie" Bethany Clift

„Ostatnia na imprezie” to historia, jakiej zupełnie się nie spodziewałam. Po przeczytaniu opisu byłam jej bardzo ciekawa, ale nie nastawiałam się na zbyt dużo. Spodziewałam się, że dostanę postapokaliptyczną opowieść, jakich tak naprawdę wiele. Liczyłam na to, że audiobook umili mi kilka godzin ćwiczeń na siłowni i spacerów, ale byłam pewna, że szybko o nim zapomnę i przejdę do następnej książki. Tymczasem dostałam powieść, która przerosła moje oczekiwania.

KONIEC WSZYSTKIEGO DLA NIEJ STAŁ SIĘ POCZĄTKIEM

Jest grudzień 2023 roku i nasz świat właśnie przestaje istnieć.

Ludzkość wymiera za sprawą wirusa o nazwie 6DM – „sześć dni maksimum” – najwyżej tyle przeżywa zakażony nim człowiek.

W Londynie udaje się jakimś cudem przetrwać jednej kobiecie. Całe życie spychała własne pragnienia na dalszy plan, ukrywała uczucia i rozpaczliwie próbowała dopasować się do innych. Jest zupełnie nieprzygotowana na to, by samotnie stawić czoło przyszłości.

Mając za towarzysza jedynie psa, wyrusza w podróż, by upewnić się, że poza nią nikt nie przeżył. Mija apokaliptyczny krajobraz, opustoszałe płonące miasta, stosy trupów, i przechodzi przyspieszony kurs przetrwania. A przy tym szczerze przygląda się sobie i swojemu życiu.

Kim się stanie teraz, gdy nie ma już dla kogo żyć i jest sama jak palec?”

(https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5009657/ostatnia-na-imprezie)

Książka Bethany Clift to bardzo ponura wizja przyszłości, która mam nadzieję nigdy nie nastanie. Autorka umiejscowiła swoją opowieść w 2023 roku, kiedy to świat wciąż ma w głowie pandemię koronawirusa. Czytanie o wydarzeniach, które miały miejsce po rzeczywistej epidemii, nadaje przedstawianej historii rzeczywistości, umiejscawia ją w realiach znanych czytelnikowi. W końcu przeżyliśmy już jedną chorobę, która zabiła wiele osób, dlaczego nie mógłby pojawić się kolejny, jeszcze groźniejszy wirus?

„Ostatnia na imprezie” jest brutalną powieścią, w której jest pełno krwawych, obleśnych, przerażających opisów. Główna bohaterka podróżuje przez opustoszałe miasta i wsie, jednak ciała zmarłych magicznie nie znikają. Autorka bardzo mocno przedstawiła proces gnicia zwłok, ich puchnięcia i obrzydliwego fetoru, który towarzyszy śmierci. Miałam przed oczami opisywane sceny i nie był to przyjemny widok. Robactwo oraz dzikie zwierzęta żerujące na zwłokach, to chleb powszedni dla bohaterki.

Na duży plus zasługuje fakt, że kobieta nie staje się od razu ekspertką od survivalu. Jest zwyczajną, zagubioną w nowej rzeczywistości osobą, która dopiero musi zrozumieć, że chcąc walczyć o przetrwanie, potrzebuje zmienić swoje nawyki. Bohaterka popełnia błędy, robi totalne głupoty, ale bądźmy szczerzy – kto z nas od razu odnalazłby się w postapokaliptycznym świecie? Na samą myśl o tym, że miałabym być na miejscu tej kobiety, mam ochotę zwinąć się w kłębek i popłakać z bezsilności. Na szczęście strach przed śmiercią sprawia, że bohaterka odkrywa w sobie nowe, dotychczas uśpione pokłady siły i ucząc się na swoich błędach, jest w stanie przeżyć każdy kolejny dzień. Oczywiście nie obyło się bez bardzo szczęśliwych zbiegów okoliczności, ale w ogólnym rozrachunku jestem gotowa to wybaczyć.

Historia wciągnęła mnie od samego początku. Nie mogłam się oderwać i włączałam audiobooka w każdej wolnej chwili. Cały czas zastanawiałam się jak potoczą się losy bohaterki: postanowi jednak odebrać sobie życie, a może jednak sama zachoruje na tajemniczą chorobę? Uda się jej przeżyć, spotka inną żywą osobę? Powiem szczerze, że żadne rozwiązanie nie było dla mnie niemożliwe, bo wiedziałam, że autorka nie będzie bała się postawić na szokujące zakończenie.

„Ostatnia na imprezie” to książka, która ma drugie dno. Jest to opowieść o poznawaniu samej siebie, odkrywaniu jak to jest być samodzielną jednostką, która może robić co chce, być kim chce. To również opowieść o pokonywaniu własnych granic, odkrywaniu swoich możliwości i poszukiwaniu siły do życia w ciężkich warunkach.

Nie spodziewałam się, że powieść wywoła we mnie tyle emocji, bardzo skrajnych reakcji. Śmiałam się i płakałam podczas lektury, byłam zdegustowana, zaciekawiona, zaniepokojona, pozytywnie zaskoczona. Nigdy nie wiedziałam co będzie dalej, nie miałam żadnych założeń. Byłam tu i teraz z jedyną ocalałą. W mojej głowie cały czas toczył się wewnętrzny dialog, zastanawiałam się jak ja bym się zachowała w podobnej sytuacji. Nawet teraz mam łzy w oczach, gdy przypomnę sobie, że bohaterka straciła wszystkich bliskich. Ba, straciła kogokolwiek do kogo mogła się odezwać. Mocna historia, którą zdecydowanie polecam!

Recenzja znajduje się również na:

Lubimy czytać || Empik || Bonito || Świat Książki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Licencja na czytanie , Blogger