„Ruby ma szesnaście lat. Jest niebezpieczna. I żyje.
Na razie.
Tajemnicza choroba zabiła większość amerykańskich dzieci. Ruby przeżyła, ale podobnie jak reszta ocalałych, została z czymś gorszym niż wirus. Przerażające umiejętności, których nie może kontrolować, naznaczają jej codzienność. Rodzice Ruby, naciskani przez rząd, wysyłają córkę do Thurmond – brutalnego, stanowego obozu rehabilitacyjnego, gdzie dziewczyna nauczy się, co to strach oraz jak tłumić moce. Ale co, jeśli trenowanie unikalnych predyspozycji, które posiadają młodzi wybrańcy, jest jedyną szansą na przeżycie dla całej jej generacji?
Jeszcze nigdy tak wiele nie zależało od nastolatków!”
(https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5029155/mroczne-umysly)
Złamałam niepisaną zasadę najpierw książka, potem film. Wiedziałam czego mogę się spodziewać po „Mrocznych umysłach”, ale liczyłam na to, że książka będzie bardziej rozbudowana i mimo wszystko mnie zaskoczy. Tak przynajmniej zapowiadały liczne komentarze fanów Alexandry Bracken. Faktycznie powieść jest obszerniejsza, fabuła odbiega pod wieloma względami od ekranizacji, a bohaterowie są lepiej nakreśleni. Przede wszystkim też po lekturze mam jasne zdanie na temat Ligi Dzieci, bo niestety film nie do końca wyjaśnił mi pewne aspekty i miałam mocno mieszane uczucia, nie wiedziałam czy są oni dobrzy czy źli.
Chociaż powieść Bracken skierowana jest do młodzieży, a ja już dawno nie mam naście lat, to bawiłam się przy niej naprawdę dobrze. Nie było tutaj infantylności, nie miałam też wrażenia, że bohaterowie są zbyt mocno dojrzali, co często się zdarza, np. kiedy to nastolatkowie mają barwne życie seksualne. Wiek postaci pasował mi do ich zachowania. Byli doświadczeni przez życie, potrafili podejmować świadome i poważne decyzje, troszczyli się o siebie nawzajem, ale nie było to przerysowane. Nawet uczucie rozwijające się między Ruby i Liamem wyglądało jak pierwsza, młodzieńcza miłość.
Mocnym punktem „Mrocznych umysłów” są dla mnie właśnie bohaterowie. Każde z czwórki głównych postaci jest inne, każde ma swoją historię, pragnie czegoś innego. Są przy tym bardzo realni, bo posiadają swoje wady, popełniają błędy i miewają humory. Jestem zwłaszcza zadowolona z przedstawienia Pulpeta, który zyskuje z każdą kolejną stroną, ukazując swoją głębię i lojalność, a także wielką odwagę. Mniej więcej wiedziałam, co się stanie z bohaterami, ale wciąż im kibicowałam, a zakończenie wzbudziło mój niedosyt. Chcę wiedzieć, co będzie dalej z Ruby, Liamem, Pulpetem i Suzume. Dlatego czekam na kontynuację, a przy okazji naiwnie liczę na to, że kiedyś powstanie miniserial na podstawie tej historii (myślę, że na drugą część filmu nie ma niestety co liczyć).
„Mroczne umysły” to dystopijna opowieść, w której dzieci albo umierają albo nabywają nadprzyrodzone zdolności, przez co lądują w obozach prowadzonych przez rząd. Jednak to, co ma pomóc dzieciakom, szybko okazuje się być miejscem pełnym przemocy oraz eksperymentów. Wizja autorki jest bardzo ponura, bo pozbawia nastolatki dzieciństwa – muszą szybko dorosnąć, nie mogą cieszyć się niewinnością, chodzić do szkoły, bawić się z innymi. Są oddzielani od rodzin, pozbawiani przyszłości. Stają się wrogami społeczeństwa, a niektórzy są wykorzystywani i manipulowani przez osoby walczące o władzę.
Można powiedzieć, że powieść porusza temat segregacji. Dzieci mają przypisane kolory, jedne uznawane są za lepsze, inne za gorsze. Niektóre wzbudzają strach, ponieważ są potężne, nad drugimi można się znęcać, bo nie mają jak się postawić. Nie można jednak oceniać na podstawie posiadanych mocy, ponieważ każdy jest różny, każdy inaczej będzie dysponować swoimi zdolnościami.
Książka napisana jest przystępnym językiem, dlatego czytało mi się ją szybko. Jest jednak nierówna. Początkowo mega się wciągnęłam, później nastąpił spokojniejszy fragment, przy którym trochę się nudziłam, aż na koniec znów ruszyła akcja i pojawiło się napięcie. Zakończenie natomiast sprawiło, że nie mogę się doczekać kolejnej części. Chcę wiedzieć co będzie się działo z bohaterami, jak poradzą sobie z nową sytuacją, kto wygra walkę o władzę.
Kto jest dobry? Komu można zaufać? Kto tak naprawdę pragnie pomóc dzieciom i naprawić sytuację w kraju? Książka Alexandry Bracken jest ciekawą propozycją dla młodzieży, a trochę starsi czytelnicy, wielbiciele powieści dystopijnych, również będą się na przy niej nieźle bawić.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Jaguar.
Recenzja znajduje się również na:
Lubimy czytać || Empik || Bonito || Świat Książki
Jestem w trakcie czytania, na jakiejś 180 stronie, i powoli zaczynam się wkręcac w akcję. :)
OdpowiedzUsuń